– Teraz już nie musimy czekać na kolejne przyczepy odwożące zielonkę z pola, bo – jak podkreśla Hauke Petersen, jeden z pomysłodawców rozwiązania – możemy pracować sieczkarnią nawet wtedy, kiedy na polu nie ma żadnej przyczepy. Dzięki temu jesteśmy w stanie szybciej wykonać usługę. Atutem jest również to, że możemy zaczynać pracę przejeżdżając nawet przez środek łanu, co wcześniej było problemowe ze względu na odległość, jaką musiała pokonać zielonka od sieczkarni do przyczepy, która poruszała się za sieczkarnią.
Sieczkarnia Jaguar została połączona z przyczepą w zeszłym roku przez zbiorem kukurydzy. Prace rozpoczęto od wykonania zbiornika. W tym celu kombajn do buraków cukrowych Holmer Terra Dos T2 z 1997 r. został rozcięty w połowie. Do dalszych celów wykorzystano dwie tylne osie jezdne z ramą. Następnie z ramy zdemontowano oryginalny zbiornik i wykonano nowy, który ma pełne ściany. W międzyczasie zamocowany został przenośnik wyładowczy zaczerpnięty z kombajnu Holmer, który został uprzednio zmodyfikowany tak, aby nie przelatywała przez niego zielonka. Kolejnym wyzwaniem było połączenie sieczkarni ze zbiornikiem. Postawiono na jakże oryginalne rozwiązanie demontując tylną oś z sieczkarni i dokładając sterowany hydraulicznie przegub.
– Dzięki temu sieczkarnia zyskała zalety kombajnu do buraków, bo może się teraz poruszać trybem psi chód, a więc takim, w którym ślady kół nie pokrywają się – wyjaśnia Hauke Petersen. – Ma to znaczenie przy pracy na wilgotnym podłożu, bo ogranicza powstawanie kolein. W trudniejszych warunkach pracy przydaje się też napęd i blokada mechanizmu różnicowego dwóch tylnych osi jezdnych.
Konstruktor podaje, że maszyna mierzy prawie 4 metry wysokości. Na polu zyskuje jeszcze 70 cm po hydraulicznym wysunięciu nadstawek, które zostały zamocowane po bokach i z tyłu zbiornika. Wedle zapewnień, łączna pojemność zbiornika sięga 40 m3.
– Nagromadzona w nim zielonka jest błyskawicznie przeładowywana na przyczepy, bo trwa dwie minuty. Dzięki temu zestawy transportujące paszę do gospodarstwa mniej czasu tracą na polu i są w stanie wykonać więcej kursów. Kolejnym argumentem przemawiającym za taką konstrukcją jest to, że udało się ograniczyć ilość zestawów odbierających plon bez ograniczania wydajności pracy – podsumowuje Hauke Petersen.
r e k l a m a
Przemysław Staniszewski
Podziękowania dla Hauke Petersen za udostępnienie zdjęć i udzielanie informacji o maszynie