mazowieckie
Pomimo że Barbara i Henryk Sulkowscy są jeszcze oficjalnymi właścicielami gospodarstwa, to od niedawna wszelkie realizowane inwestycje mają jeden cel – zapewnić jak najlepszy start dla pracującego wspólnie z rodzicami syna Mariusza i jego żony Anny. Od 2019 roku rodzina Sulkowskich może cieszyć się z nowej, przestronnej wolnostanowiskowej obory. I cieszy się ogromnie, co niejednokrotnie słyszeliśmy podczas naszej wizyty w gospodarstwie. Trudno zresztą się dziwić, kiedy to uwięziowa obora z przewodówką zamieniona została na komfortowy dla zwierząt i wygodny dla gospodarzy nowoczesny obiekt inwentarski z halą udojową.
– Przez lata 30 krów utrzymywaliśmy w budynku, w którym większość prac musieliśmy wykonywać ręcznie i który nie dawał już żadnej możliwości rozwoju. Jakże jesteśmy dziś szczęśliwi, że udało nam się wybudować nową oborę. To była jedna z naszych najlepszych inwestycji i nawet fakt, że obiekt oddalony jest od siedliska o około 400 metrów, to nie stanowi dla nas żadnego utrudnienia – tłumaczyła Barbara Sulkowska.
Nowy obiekt to budynek o stalowej konstrukcji, o wymiarach 24x36 m i wysokości w kalenicy 7 m. Im wyżej, tym oczywiście lepiej, bo przekłada się to na lepszy mikroklimat, a w efekcie na dobrostan i produkcję mleka. Ściany boczne wymurowano do wysokości ok. 2,5 m i zwieńczono poliwęglanowymi kurtynami o wysokości 0,8 m. Jak to powszechnie bywa, po jednej stronie korytarza paszowego utrzymywana jest młodzież oraz sztuki zasuszone, po przeciwległej – stado produkcyjne, dla którego przygotowano 57 wygodnych legowisk z materacami. Zwierzęta utrzymywane są na posadzce szczelinowej, a całość produkowanej gnojowicy mieści w kanałach gnojowych pod oborą.
– Posadzka rusztowa to przede wszystkim mniej pracy i mniej problemów z zabezpieczeniem odpowiedniej ilości słomy – podkreślił Mariusz Sulkowski.
W oborze wygospodarowano również miejsce na cielętnik, w którym znajdują się indywidualne kojce dla osesków. Przez 2, a w razie konieczności nawet do 3 miesięcy, cielęta odchowywane są na mleku pełnym.
Dojarnię zaplanowano w samym środku obory i zamontowano przy niej dwa mechaniczne wentylatory oraz wyposażono w halę udojową typu rybia ość 2x6, z pomiarem ilości udojonego mleka. Jak podkreśliła pani Barbara, funkcja ta okazuje się być bardzo pomocnym narzędziem w zarządzaniu stadem, szczególnie, że w oborze nie prowadzi się oceny użytkowości mlecznej.
– Ilość udojonego od każdej sztuki mleka wraz z informacjami uzyskiwanymi z naszej spółdzielni, czyli: zawartość białka i tłuszczu w mleku, poziom komórek somatycznych i zawartość mocznika umożliwiają nam kontrolę każdej sztuki i bilansowanie dawek pokarmowych – stwierdził Henryk Sulkowski, który poinformował jednocześnie, że średnia wydajność wynosi obecnie około 9000 kg mleka od krowy. – Zdecydowanie wzrosła, odkąd zwierzęta przebywają w komfortowych warunkach. Kiedy stado przechodziło do nowej obory wydajność (z oceny) wynosiła 8000 kg.
Hodowcy z Dzbenina utrzymują obecnie 100 sztuk bydła, w tym 67 krów dojnych. Stado produkcyjne podzielone jest na dwie grupy żywieniowe: powycieleniową i przedzasuszeniową. Nad prawidłowością żywienia czuwa doradca żywieniowy z firmy Blattin, w której to rolnicy zaopatrują się w m.in. w koncentraty paszowe, witaminy oraz drożdże. TMR sporządzany jest w wozie paszowym Euromilk, o pojemności 12 m3. Miks bazowy otrzymuje na początek "słabsza" grupa, po czym po dosypaniu odpowiedniej ilości paszy treściwej TMR zadawany jest grupie powycieleniowej.
Pasze treściwe hodowcy wykonują we własnym mieszalniku na bazie zakupionych koncentratów, śruty sojowej i rzepakowej oraz własnego ziarna zbóż.
Kiedy rodzina Sulkowskich zasiedlała nowy obiekt, wiele krów ze starego budynku (szczególnie starszych) musiało zostać wybrakowanych. Z trudem znosiły bowiem tak radykalną zmianę utrzymania. Hodowcy zdecydowali się zakupić importowane z Niemiec sztuki, w tym również odmiany czerwono-białej, które – w ich opinii – cechują się zdrowszymi i mocniejszymi racicami. Rozrodem i inseminacją krów zajmuje się Mariusz Sulkowski, który w nasienie buhajów zaopatruje się w firmie Konrad z Łomży. O tym, że rozród stada jest tutaj na prawidłowym poziomie najlepiej świadczy fakt, że gospodarstwo jest już całkowicie samowystarczalne pod względem jałowic na remont stada. Hodowcy samodzielnie wykonują również korekcję racic.
Nowa inwestycja – jak to zwykle bywa – skłoniła rodzinę Sulkowskich do rozwoju i doskonalenia produkcji mleka, która już planuje kolejne inwestycje. Na początek będą to roboty do czyszczenia posadzki rusztowej oraz do podgarniania paszy. Tymczasem paszę na stole podgarnia pan Mariusz na specjalnie skonstruowanym urządzeniu. Jest nim wózek widłowy, z przodu którego zamontowana została opona. Posadzka czyszczona jest dwa razy dziennie zgarniaczem czołowym.
– Jak tylko doczekamy do emerytury, a pałeczkę przejmą młodzi, mamy nadzieję, że dalej będą rozwijać hodowlę – dodała na koniec pani Barbara.
– A warunki ku temu jak najbardziej są, bowiem wybudowaną poza siedliskiem oborę można bez przeszkód rozbudowywać.
Beata Dąbrowska