Co młodzi rolnicy sądzą o Zielonym Ładzie?
– Na ten temat mieliśmy spotkanie z komisarzem Fransem Timmermansem, wiceprzewodniczącym wykonawczym Komisji Europejskiej odpowiedzialnym za Zielony Ład. W naszym stanowisku przedstawiliśmy argumenty, że kwestiami zmian klimatu nie można obciążać wyłącznie rolników i rolnictwa. Negatywnie wpłynie on na konkurencyjność europejskiego rolnictwa. Uważamy, że Unia, w tym Frans Timmermans, zbyt jednostronnie przedstawiają wpływ rolnictwa na klimat. Podkreśla się negatywnie produkcję zwierzęcą, a nie pokazuje się tego, jaki pozytywny wkład rolnictwo wnosi w zagospodarowanie ekosystemu, produkcję zielonej masy i tlenu przez uprawiane rośliny. Nas, młodych rolników, irytuje, że przedstawia się tylko to, jak dużo gazów cieplarnianych emitują krowy, a nie pokazuje się, ile tlenu produkują i dostarczają rośliny: kukurydza i trawy, zanim krowa je zje. Na dobrą sprawę to się bilansuje.
r e k l a m a
Co na te argumenty Frans Timmermans?
– Wiceprzewodniczący, jak zawsze wymijająco, wyjaśnił że Unia ma wyzwania na przyszłość i rolnicy powinni to rozumieć. My natomiast powiedzieliśmy, że komisarz nie musi mówić rolnikom, jak ważne są zmiany klimatu, ponieważ to właśnie my odczuwamy je jako pierwsi. Susze, wichury i inne skutki ocieplenia klimatu jako pierwsze dotykają rolników. Polskę wprowadza się w kategorię Obszarów Szczególnie Narażonych, a Europejski Zielony Ład narzuci nam bardzo duże ograniczenia w stosowaniu środków ochrony roślin i nawozów. Doprowadzi to do tego, że Unia Europejska stanie się importerem złej żywności, bez standardów jakości. Umowa MERCOSUR z krajami Ameryki Południowej doprowadzi do nierównej konkurencji z rolnikami, których nie obowiązują żadne wymogi i ograniczenia środowiskowe. I jakoś import tej żywności komisarzom unijnym nie przeszkadza.
To sprawi, że jeszcze więcej lasów na świecie spłonie – po to, aby na nowych obszarach produkować żywność dla Europy.
– W rzeczy samej. Można odnieść wrażenie, że europejskie rolnictwo zostało przehandlowane za rynek zbytu dla maszyn i urządzeń z dużych krajów Unii Europejskiej. W bilansie światowym więcej przybędzie gazów z wypalanych lasów, np. Amazonii, niż ubędzie ich w Europie z powodu Zielonego Ładu. Zasada „czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal” doskonale się sprawdza. A w Europie naprawdę jest wiele spraw do załatwienia w rolnictwie. Z polskiej perspektywy są trzy problemy, które podkreślam w Brukseli z uporem maniaka. To problem ASF, z którym zmagamy się od dawna. Dopóki był to problem Polski, nikt w UE, a także w ERMR, której ciągle to przypominałem, nie zwracał na to uwagi. Ale kiedy ASF przekroczył niemiecką granicę, sprawa już nabrała znaczenia.
Drugi ważny problem to polityka wodna. Znalazłem w tej sprawie sojuszników z południowej Europy – Portugalii i Hiszpanii, bo zlewnie rzek nie znają granic. To nie państwa członkowskie samodzielnie, ale Unia Europejska w ramach dalekowzrocznego planu powinna zająć się środowiskiem i polityką wodną od poziomu gospodarstw. Tym zadaniem obarcza się rządy krajowe, a potrzebne są działania w kwestiach wodnych na szczeblu unijnym.
Temat trzeci to zróżnicowanie dochodów rolniczych. Oczywiście musimy mieć w Europie i Polsce silne gospodarstwa towarowe, które mogą konkurować na rynkach globalnych. Jednak musimy też – i to jest priorytet – znaleźć perspektywę dla gospodarstw mniejszych. Rozmawiałem o tym z Fransem Timmermansem i proponowałem, aby np. gospodarstwa na słabych ziemiach albo terenach górskich, gdzie trudno zmechanizować pracę, zachęcić większym wsparciem do produkcji czystej energii, zamiast nakłaniać do zalesiania gruntów.
r e k l a m a
W polskich realiach ważną kwestią dotykającą rolników pośrednio są warunki funkcjonowania wielkich sieci handlowych. U nas to problem szczególny. Sieci stosują w Polsce mechanizmy, które w krajach starej Unii są niedopuszczalne. Czy próbował pan zwrócić na to uwagę unijnych urzędników?
– ERMR przygotowała stanowisko dla Komisji Europejskiej, Komisji Rolnictwa Parlamentu Europejskiego i ministrów rządów narodowych w sprawie relacji handlowych między sieciami a rolnikami i konsumentami. Zwracaliśmy uwagę na uprzywilejowaną pozycję sieci handlowych, które mają duży wpływ na kwestie klimatyczne, a ich odpowiedzialność za klimat jest pomijana. Zielony Ład dotknie rolników, ale sieci handlowych już nie. One co mają zarobić, to zarobią. Zwracamy uwagę na uregulowanie spraw związanych z markami własnymi sieci. To byłaby duża szansa dla rolników, przetwórców i konsumentów. Warunki narzucane przez wielkie sieci handlowe nazwałbym szantażem ekonomicznym. Powstaje łańcuch, na początku którego jest rolnik, a na końcu konsument. Jednak konsument nie ma pretensji do sieci handlowej za wysoką cenę żywności. Wkurza się na rolnika, który niewiele z tej produkcji ma.
Pochodzi pan z gospodarstwa rodzinnego, które planuje pan przejąć. Jak zmieni się ono z perspektywy Europejskiego Zielonego Ładu? Co pan planuje?
– W powiecie pajęczańskim mamy około 20-hektarowe gospodarstwo rodzinne. Przez wiele lat zajmowało się produkcją mleka. Ojciec systematycznie rezygnuje jednak z tej specjalizacji, a powodem jest kopalnia w Bełchatowie, która obniżyła poziom wód gruntowych. Obecnie tata czeka na osiągnięcie wieku emerytalnego, a ja przygotowuję się na kolejny nabór na młodego rolnika, aby przejąć gospodarstwo. Po wygaszeniu produkcji mlecznej uprawiane będą w nim zboża i wrócimy prawdopodobnie do produkcji warzywniczej, z całą pewnością chrzanu, który jest wizytówką i specjalnością mojego powiatu. Być może wprowadzę produkcję ekologiczną, ponieważ przy małym areale trzeba szukać zwiększenia przychodu z każdego hektara. Zresztą wiele gospodarstw w tym rejonie planuje rezygnację z produkcji mleka. Po prostu brakuje wody i zmniejsza się produkcja pasz objętościowych. Poza wpływem klimatu od 15 lat widoczny jest niekorzystny wpływ kopalni Bełchatów. I to jest polityka klimatyczna w praktyce. Widzę, jak na środowisko i zasoby wody wpływa gospodarka i przemysł, a jak moje gospodarstwo.
Zobacz także
Kiedyś Związek Młodzieży Wiejskiej był potęgą. Jak ta organizacja wygląda dziś?
– Obecnie, z organizacji o charakterze masowym z setkami tysięcy członków jeszcze w latach 80. ubieg-
łego wieku, ZMW stał się organizacją elitarną z 6 tys. członków, z czego aktywnych jest około 3 tys. Formalnie mamy struktury wojewódzkie – niektóre są silne i aktywne, a kilka dopiero się organizuje. Dzięki Olimpiadzie Młodych Producentów Rolnych mamy dobry kontakt z młodzieżą i ze szkołami rolniczymi w całym kraju. Niestety, spora część aktywnej młodzieży wyjeżdża ze wsi na studia do miasta i tam pozostaje. Zachęcamy młodzież do członkostwa w ZMW i aktywności przez organizowanie dla młodych rolników staży zawodowych, np. w Portugali. Liczymy, że wiatr w żagle przez nowe kontakty da nam też obecność ZMW w CEJA. Być może zbyt grzecznie artykułujemy głos młodych rolników. Z ramienia ZMW zgłosiłem osiem osób do branżowych grup roboczych w Brukseli. Będziemy mieć tam ludzi, którzy nie boją się przedstawiać polskiego punktu widzenia. Liczę, że to przyniesie efekty.