Dzwonek Pierwszy miesiąc prenumeraty za 50% ceny Sprawdź

r e k l a m a

Partner serwisu

Koniec Ursusa. Sąd ogłosił upadłość spółki

Data publikacji 20.07.2021r.

Kończy się pewna epoka w polskim przemyśle maszyn rolniczych. 12 lipca br. Sąd Rejonowy miasta stołecznego Warszawy – XVIII Wydział Gospodarczy dla spraw upadłościowych i restrukturyzacyjnych ogłosił upadłość spółki Ursus wyznaczając jednocześnie syndyka masy upadłościowej w postaci firmy KGS Restrukturyzacje. I choć postanowienie Sądu jest nieprawomocne to jest "skuteczne i wykonalne z dniem jego wydania".

O upadłość Ursusa wnioskował Bank PKO BP oraz Getin Noble Bank. Spółka Ursus zabiegała natomiast o otwarcie postępowania sanacyjnego twierdząc, że "kontynuowanie restrukturyzacji pod nadzorem Sądu umożliwi wykorzystanie rezultatów dotychczasowych działań, które były podjęte w przyspieszonych postępowaniach układowych i uproszczonym postępowaniu restrukturyzacyjnym." Sąd jednak na to nie przystał, co może oznaczać koniec kultowej marki liczącej już zgoła 128 lat. A przypominamy, że jeszcze pięć, sześć lat temu Ursus z powodzeniem zdobywał zagraniczne rynki będąc nawet czwartą siłą ciągnikową w Polsce i notując rok do roku ponad 100-procentowe wzrosty sprzedaży. Wtedy jeden z jej traktorów – model C-380 był najlepiej sprzedającym się ciągnikiem w Polsce, a firma prezentowała traktory nawet na tak prestiżowej wystawie jak Agritechnica w Hanowerze. Co zatem się stało, że karta się odwróciła i z każdym kolejnym rokiem najbardziej rozpoznawana polska marka rolnicza wpadała w coraz poważniejsze tarapaty, generując ogromne, liczone w dziesiątkach milionów złotych straty. Przecież miała wygrane kontrakty na dostawę ciągników do Etiopii i Tanzanii, Zambii. I właśnie kontrakty afrykańskie pogrążyły spółkę. Układ dla Ursusa był idealny, bo Polska w ramach Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD) udzielała afrykańskim krajom kredytów, a te kraje przeznaczały pieniądze na zakup ciągników Ursus. Rząd zaprzestał udzielania kredytu czym zakończył się "podbój Afryki" przez Ursusa. Kłopoty to także efekt spadku przychodów ze sprzedaży krajowej ciągników i maszyn rolniczych Ursusa, a wpływ na to miała – jak tłumaczył producent – "niska realizacja wypłaty dopłat do zakupów realizowanych w ramach Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich". Sytuacja płynnościowa Ursusa pogorszyła się również z braku możliwości zaciągania zewnętrznego finansowania w bankach i innych instytucjach oraz konieczność dokonywania zakupów po przedpłaceniu za towar.

r e k l a m a

Ucieczka spod topora

Ursus jest spółką notowaną na warszawskiej Giełdzie Papierów Wartościowych. To ją obliguje do okresowego przedstawiania wyników finansowych. Pierwszy fatalny dla Ursusa raport został opublikowany trzy lata temu i mówił o stracie w wysokości 16 mln zł w pierwszym półroczu 2018 roku. Gdy po trzech kwartałach Ursus miał już stratę wynoszącą blisko 30 mln zł zarząd podjął decyzję o złożeniu w sądzie wniosku o otwarcie przyspieszonego postępowania układowego. Sąd zgodził się na otwarcie takiego postępowania, wedle którego spółka zobowiązała się do całkowitej spłaty zadłużenia do roku 2023. Niestety, zadłużenie rosło w iście ekspresowym tempie i szybko przekroczyło magiczną barierę 100 mln zł. Wtedy, aby ratować firmę i pozyskać środki na zobowiązania i dalszą działalność, spółka zaczęła szukać – niestety bez powodzenia – inwestora kapitałowego. Co prawda w 2019 roku zainteresowanie przejęciem majątku Ursusa wyraziła amerykańska spółki Alamo Group Europe, które szybko wycofała się z zapowiadanych planów. Wielomilionowego wsparcia nie udzielił Ursusowi fundusz inwestycyjny Enerkon Solar International, który składał takie deklaracje. W tym samym czasie pierwszy wniosek o ogłoszenie upadłości Ursusa złożył Bank PKO BP. Sąd Rejonowy w Lublinie nie przychylił się do niego. Ursus korzystając z przyspieszonego postępowania układowego miał cały czas ochronę przed wierzycielami. Cudem uciekał wtedy spod topora, mimo że co rusz do jego drzwi pukali kolejni wierzyciele, a fatalne wyniki za kolejne lata tylko pogarszały sytuację tej firmy.      

Sprzedaż jeden z fabryk nie pomogła

Kolejny ratunek miał przyjść z Azji. Pod koniec października ub.r. Ursus podpisał list intencyjny, który miał być początkiem współpracy badawczo-rozwojowej i przemysłowej z chińską firmą China Dongfeng Motor Industry, ale szybko Chińczycy wypowiedzieli podpisanie protokołu. Kolejnym lekiem na problemy Ursusa miał być koreański BLF Corporation, który miał pomóc w zaprojektowaniu bezemisyjnego pojazdu, co nie doszło jednak do skutku. Aby ratować się przed upadłością w zeszłym roku Ursus sprzedał za 6 mln zł jeden ze swoich zakładów w Opalenicy niedaleko Poznania. Przejęła go holenderska firma Trioliet. To nie wiele dało, bo już w tym roku spółka przestała być chroniona przed wierzycielami przyspieszonym postępowaniem układowym, które zostało umorzone przez Sąd. Odwołania Ursusa nic nie dały i decyzja została utrzymana w mocy. Dlatego spółka w marcu br. złożyła wniosek o otwarcie postępowania sanacyjnego, na które Sąd już się nie zgodził. Czy ta informacja oznacza definitywny koniec Ursusa? Nie jest to jeszcze przesądzone, ale jeżeli odwołanie do Sądu nie poskutkuje, wtedy majątek spółki zostanie podzielony między wierzycielami i Ursus przestanie istnieć. Jego majątek zostanie rozdysponowany głównie między banki, którym Ursus jest winien dziesiątki milionów złotych. Wystarczy tylko wspomnieć, że najlepszym rokiem w najnowszej historii Ursusa był 2016, kiedy to spółka wygenerowała prawie 23 mln zł zysku. Potem było już tylko gorzej. W 2017 roku Ursus zanotował stratę w wysokości 4,4 mln zł, w 2018 roku strata sięgnęła 104 mln zł, rok później wyniosła 74 mln zł, a w 2020 roku – wedle raportu finansowego – Ursus był na minusie 55 mln zł.

r e k l a m a

Przemysław Staniszewski

r e k l a m a

r e k l a m a

Zobacz także

r e k l a m a