Dzwonek Pierwszy miesiąc prenumeraty za 50% ceny Sprawdź

r e k l a m a

Partner serwisu

Czarna krowa kręcąc mordą – tak zaczyna się produkcja mleka

Data publikacji 29.07.2021r.

– Ta kupa to…? – zawiesza głos, pytając, Malwina Pasternak z gospodarstwa rolnego w Lutomierzu (gmina Stoszowice, powiat ząbkowicki), gdy prosi dzieci o odpowiedź i wskazuje na tajemnicze wzniesienie.

dolnośląskie

– To obornik! – przekrzykują się dzieci.

– Użyźnia się nim ziemię! – krzyczą kolejne z grupy.

– To naturalny nawóz – dodaje następne.      

A to tylko mały fragment praktycznej lekcji rolnictwa, wsi i pracy gospodarzy, jaką dla dzieci z Wałbrzycha i okolic zorganizowała Dolnośląska Izba Rolnicza.

Pobyt na bali? Zakazany!

Dzieci, wyjeżdżając na wieś, mogły zobaczyć nie tylko prawdziwy obornik i go powąchać. Mogły się tam również poczuć jak na egzotycznej wycieczce na Bali położonej między pięknymi łąkami i polami w Dolnośląskiem. W trakcie kilkugodzinnego pobytu w gospodarstwie dowiedziały się bowiem, że te dziwne, ogromne i najczęściej okrągłe obiekty leżące zwykle na polach to nie pozostałości po UFO, ale baloty. Często ważące nawet po kilkaset kilogramów, stwarzają zagrożenie. Stanowią jednak już nieodłączny element kraj­obrazu wsi, jak przed laty snopki po żniwach. I właśnie nikt z nich nie był na Bali, nikt nie był również – ze względów bezpieczeństwa – na bali, ponieważ dzieci wiedzą już, że na bali, tej na wsi, nie można skakać, kłaść się, a najlepiej na nią w ogóle nie wchodzić.

Podobnie było z tajemniczymi linkami zawieszonymi na palikach w polu, czyli elektrycznym pastuchem, który może „kopnąć” i dlatego nie wolno go dotykać. Dzieci dowiedziały się, jak działa i do czego służy.

– Jeśli na wycieczce na wsi spotkamy takiego pastucha, to...? – ponownie zawiesza głos pani Malwina.

– To nie wolno go dotykać i nie wolno go niszczyć, bo bez niego zwierzęta mogą uciec rolnikowi z pastwiska – przekrzykują się dzieci w trakcie lekcji na polu w gospodarstwie.

Jak zrobić ser?

Jednak lekcja rolnictwa na wsi to nie tylko piękna krajoznawcza wycieczka i łapanie świeżego powietrza, ale także praktyczna wiedza i nauka. Dlatego uczniowie z podstawówki z Wałbrzycha nauczyli się, jak wytwarza się ser dojrzewający w prawdziwej serowarni. I być może ta praktyczna umiejętność przyda się dzieciom już w domu, gdzie będą wspólnie z rodziną mogły robić domowe sery. Ale może to też być zachętą na przyszłość, choćby do podjęcia nauki w szkole rolniczej, a potem objęcia gospodarstwa i zostania rolnikiem.

– To przyjemność gościć dzieci. Myślę, że powiedzą w swoich domach i w szkołach, jak ciężko pracuje rolnik i co robi, żeby na naszych stołach znalazły się mleko czy ser, który wytwarzamy na wsi – mówi Malwina Pasternak, rolniczka oprowadzająca wycieczkę po gospodarstwie. – Dzieci to bardzo wymagający partner do nauki i rozmowy. Z nimi nie wolno udawać, trzeba mówić prawdę i być rzeczowym. Mówię o wszystkim, choćby o ekologicznych nawozach, czyli oborniku. Ale też o dobrej, zdrowej żywności, którą wytwarzają rolnicy na wsi w Polsce, jak my. Może po takiej lekcji ktoś z nich będzie kiedyś chciał wrócić na wieś, zostać rolnikiem i sam będzie produkował to, co będzie trafiało na stoły w mieście.

Opowiedzą innym o wsi

Beata Detyna-Bujak, nauczycielka edukacji wczesno­szkolnej, opiekująca się dziećmi klasy III Szkoły Podstawowej nr 28 w Wałbrzychu, w czasie wycieczki zauważyła wiele bardzo konstruktywnych elementów tego rolniczo-turystycznego wydarzenia. Dostrzegła, że często ludzie przenoszą się teraz z miasta na wieś, ale nie wiedzą, jak naprawdę produkuje się żywność. Zdaniem nauczycielki teraz dzieci będą nauczały prawdziwej wsi swoich rodziców i równieśników w szkole, ale także zachęcały do spędzania wakacji właśnie na polskiej wsi.

– Myślę, że dzięki takim lekcjom w naturze, realnie pokazującym otaczającą rzeczywistość, do łask wrócą też domowe przetwory i być może popularniejsze będzie pieczenie własnego chleba czy wytwarzanie wędlin – mówi nauczycielka.

– Bardzo mi się tu podobało, była fajna atmosfera – opowiada Bartek, który uczestniczył w wycieczce. – Ser, który robiliśmy, był miły w dotyku, ładnie pachniał.

– Robiliśmy ser z mleka krowiego, ale są też z koziego lub owczego – dodaje Julka. – Myślę, że już nikt w naszej klasie nie będzie teraz myślał, że mleko albo ser wytwarza się w markecie.

– Wszyscy też będą pewni, że krowy są czarno-białe, czerwone, ale nie ma fioletowych jak w telewizji – śmieje się Bartek.

– Chcemy, żeby dzieci wiedziały, jak w rzeczywistości wygląda wieś i praca rolnika, ta zwykła codzienna, a nie z kolorowych obrazków w telewizji – mówi Paweł Mazur z Dolnośląskiej Izby Rolniczej. – Liczę też, że uda się nauczyć młode pokolenie szacunku do tej pracy. Ważny jest także szacunek do żywności, którą przecież produkuje się w pocie czoła, a którą, niestety, wyrzucamy do śmieci w ogromnych ilościach.

Dwie pierwsze lekcje prawdziwego rolnictwa przed wakacjami przygotowała Dolno­śląska Izba Rolnicza we współpracy z wójtem gminy Stoszowice oraz KRUS.

Ich pomysłodawca Paweł Mazur już przygotowuje następne po wakacjach, które chce zorganizować pod hasłem: „Czarna krowa, kręcąc mordą”.

– To niemal tak jak wierszu zaczyna się produkcja mleka i do tego zdrowo, ekologicznie na pastwisku, więc trzeba to promować – mówi Paweł Mazur.

Gospodarstwo rolne państwa Pasternaków w Lutomierzu na początek odwiedziło pięćdziesięcioro dzieci z pobliskich miast. Jesienią, w nowym roku szkolnym lekcje mają być dalej organizowane przez DIR.

Artur Kowalczyk

r e k l a m a

r e k l a m a

Zobacz także

r e k l a m a