Każdy dobry hodowca bydła doskonale zdaje sobie sprawę, że zwłaszcza druga z wymienionych, ma szczególne znaczenie dla odniesienia sukcesu w gospodarstwie. Co za tym idzie – sukces polskiego hodowcy to profity dla działających w kraju przedsiębiorstw mleczarskich. Polska jest obecnie trzecim państwem Unii Europejskiej pod względem pogłowia bydła. W roku 2020 w naszym kraju zarejestrowano 6,3 mln sztuk bydła. Jedną trzecią z tej liczby stanowiły krowy mleczne. W tej dziedzinie prześcigają nas jedynie hodowcy niemieccy i francuscy, gdzie odnotowano odpowiednio 3,4 i 3,9 mln sztuk krów dojnych.
Co stoi za tak dużym pogłowiem bydła? Otóż są to całe branże zapewniające codzienne funkcjonowanie gospodarstw rolnych. Patrzący z boku, zazwyczaj jako pierwsze dostrzegają maszyny i urządzenia czy uprawianą przez rolników ziemię. Ale nie tylko. Istotny jest również rynek pasz, leków dla zwierząt oraz wyspecjalizowana część sektora budowlanego. Jednak to co kluczowe jest najmniej widoczne gołym okiem. Jest to bowiem wspomniana już na początku genetyka bydła. Dlaczego? Gdyż ma ona kluczowe znaczenie dla wartości i wydajności sektora mleczarskiego. Finalna jakość jakiegokolwiek znajdującego się na sklepowej półce produktu mleczarskiego zależy od tego, co wyprodukuje hodowca w swoim gospodarstwie.
O tym jak istotna jest to kwestia, świadczą chociażby prowadzone w kilkunastu państwach programy hodowlane, koordynowane niejednokrotnie we współpracy z instytucjami państwowymi. Za przykład może tu posłużyć program hodowlany rasy czerwonej norweskiej. Przyniósł on hodowcom wymierne korzyści, chociażby ze względu na wyeksponowanie cech związanych ze zdrowotnością bydła. Dzięki niemu udało się również zredukować problemy związane z płodnością tych zwierząt. Rasa norweska czerwona stała się na świecie popularną alternatywą dla rasy holsztyńsko-fryzyjskiej. Koordynację nad wspomnianym programem – HD Genomics, prowadziła w porozumieniu z innymi organizacjami, spółdzielnia rolnicza GENO. Obecnie podaje ona, że aż 92% krów w Norwegii stanowi promowana przez nią rasa. Co ciekawe, odpowiednik naszych rodzimych ksiąg hodowlanych prowadzony jest w tym kraju przez tamtejszą największą spółdzielnię mleczarską TINE. Dodatkowo, prowadzi ona również ocenę wartości użytkowej bydła, która obejmuje ponad 90% gospodarstw w kraju.
Czy Polska ma szanse na stworzenie swojej własnej unikalnej rasy krów? Ze względu na obecną sytuację jest to raczej wątpliwe, lecz nie niemożliwe. Na polskim rynku inseminacyjnym niezbędna jest jedynie koordynacja działań. Baza pod tego rodzaju działalność jest już gotowa – w naszym kraju funkcjonują sprawne organizacje. Kraj opleciony jest Ośrodkami Hodowli Zarodowej (OHZ) oraz Stacjami Hodowli i Unasienniania Zwierząt (SHiUZ). Wśród tych ostatnich szczególnie popularna wśród hodowców jest bydgoska SHiUZ. Wraz z trzema innymi pokrewnymi spółkami obsługuje ona ponad 60% polskiego rynku inseminacyjnego. SHiUZ Bydgoszcz zajmuje się przede wszystkim bydłem mlecznym. Organizacja posiada swoje oddziały w Piątnicy, Zamościu i Olecku oraz ponad 3000 punktów unasienniania dostępnych dla każdego gospodarstwa w kraju.
Pozostałe wspomniane trzy spółki, które przed rokiem 2000 funkcjonowały również pod nazwą SHiUZ to: Wielkopolskie Centrum Rozrodu i Hodowli Zwierząt w Tulcach, Małopolskie Centrum Biotechniki w Krasnem oraz Mazowieckie Centrum Hodowli i Rozrodu Zwierząt w Łowiczu. Wszystkie wymienione, posiadają status spółki Skarbu Państwa pod agendą Ministerstwa Aktywów Państwowych. Niestety państwowy udział w kapitale nie stanowi w żadnej z nich nawet 10%. Z najwyższym z nich mamy do czynienia w przypadku bydgoskiej SHiUZ i wynosi 9,87%.
O czym to świadczy? W głównej mierze o tym, że państwo nie dostarczało tym przedsiębiorstwom dodatkowej gotówki, a ich funkcjonowanie wynikało z osiągania przez nie dodatnich wyników finansowych, czyli dobrego zarządzania. Być może władze nie dostrzegały ich potencjału, skupiając się na innych sektorach gospodarki. Co więcej, pozostawiono otwartą furtkę do prywatyzacji tych przedsiębiorstw – chętnych bez wątpienia będzie wielu. Wszak jak we wstępie wspomniano, jest to jedna z dwóch branż przynoszących obecnie najwyższe dochody.
Zalet skoordynowania działań związanych z hodowlą bydła mlecznego jest wiele. Najważniejsza z nich to możliwość oceny bydła, co faktycznie dzieje się na polskim rynku inseminacyjnym. Możliwa byłaby ochrona występujących już w Polsce zasobów oraz nadzór nad nimi. Dałoby to również możliwość promocji rodzimego bydła mlecznego, zarówno w kraju, jak i poza granicami. W szczególności obiecujące są tu rynki wschodnie. W tym przypadku znaczące byłoby zintensyfikowanie współdziałania z instytucjami państwowymi. Martwi tylko jedna kwestia – do tej pory nie powstało żadne konsorcjum badawczo-rozwojowe, które we współpracy z uczelniami wyższymi i innymi środowiskami, mogłoby opierać swoją działalność na stadach OHZ i stacjach hodowlanych. Jego powstanie, być może dałoby możliwość wdrażania rozwiązań naukowych z jednoczesnym zapewnieniem zbytu na zwierzęta hodowlane z OHZ oraz produkcję i sprzedaż nasienia poprzez SHiUZ. Szczególnie istotną tutaj jednostką badawczą mógłby stać się Instytut Zootechniki PIB w Balicach.
Jakie konsekwencje niesie ze sobą zaniedbanie przez państwo i organizacje branżowe jakichkolwiek inicjatyw związanych z poprawą i ochroną występującego w Polsce potencjału hodowlanego? Podstawowym problemem jest utrata kontroli nad stanem polskiej hodowli. Aby tego uniknąć, niezbędne wydaje się powołanie organu, który mówiłby jednym głosem wszystkich zainteresowanych. Podejmowano już takie próby. Miały miejsce zaawansowane rozmowy z udziałem władz państwowych oraz reprezentantów poszczególnych organizacji. W ich wyniku prawie doszło do powołania Krajowej Rady Hodowlanej. Jej podstawowym celem miało być pełnienie roli centralnego ośrodka wytyczającego cele i koordynującego działania w zakresie poprawy wartości genetycznej krajowego bydła mlecznego przy wykorzystaniu posiadanych w naszym kraju zasobów. Szczegóły związane z jej powstawaniem oraz korzyści, jakie mogłoby to przynieść, opiszemy w jednym z najbliższych numerów.
Artur Puławski