Dzwonek Pierwszy miesiąc prenumeraty za 50% ceny Sprawdź

r e k l a m a

Partner serwisu

Protest pod Piotrkowem – wygramy tę wojnę!

Data publikacji 29.07.2021r.

W Srocku pod Piotrkowem Trybunalskim 20 lipca rolnicy wyrazili sprzeciw wobec polityki rządu w sprawie afrykańskiego pomoru świń.

łódzkie

O godzinie 8.00 do zebranych zwrócił się Michał Kołodziejczak, lider AgroUnii, który powiedział między innymi:

– Spotykamy się dzisiaj w rejonie, w którym hodowana jest trzoda chlewna. A właśnie o świnie i nieudolną walkę rządu z ASF chodzi w dzisiejszej manifestacji. Chichot losu spowodował, że ci, którzy w Prawie i Sprawiedliwości mieli zajmować się rolnictwem, pochodzą właśnie z tego województwa i nie potrafią go obronić. Afrykański pomór świń coraz częściej atakuje gospodarstwa. Rolnicy nie dostają rekompensat. Kasa na walkę z chorobami zakaźnymi w Polsce jest pusta. Widzimy niedofinansowaną weterynarię, a ministerstwem rolnictwa kieruje człowiek bez kompetencji. Dzisiaj problem odczuwają rolnicy, ale niebawem odczuje go całe społeczeństwo. Dziś na drogę wyjedzie ponad 150 traktorów, chcemy w ten sposób zamanifestować swoje niezadowolenie. Dziś w tym miejscu rozpoczynamy wojnę o polską wieś. Przyjechali dziś tutaj rolnicy z województw małopolskiego, podlaskiego, lubelskiego, łódzkiego, kujawsko-pomorskiego, obecni są przedstawiciele izb rolniczych i innych organizacji.

Następnie głos zabrała Jolanta Nawrocka, przedstawicielka Wielkopolskiej Izby Rolniczej, producentka trzody chlewnej:

– Jestem hodowczynią trzody chlewnej, przedstawicielką Wielkopolskiej Izby Rolniczej, członkinią zarządu Krajowej Rady Izb Rolniczych. Z kilku perspektyw obserwuję sytuację hodowców trzody. Zamykane są kolejne gospodarstwa – zarówno te duże, jak i małe. Hodowcy nie otrzymują żadnego wsparcia finansowego za zlikwidowane przez ASF stada. Dzisiejsza manifestacja ma za zadanie pokazać jedność polskich rolników.

Szef AgroUnii, zapytany, jakie ma pomysły dla Mateusza Morawieckiego dotyczące polskiego rolnictwa, odpowiedział:

– Mamy wiele pomysłów, o których chcemy porozmawiać z premierem przy stole. Premier Morawiecki, jak i cały rząd to „złodzieje” pomysłów. Kiedy wychodzimy z jakimś pomysłem, oni go „kradną”, mówiąc, że jest ich. Niestety, nie znając szczegółów ich wprowadzania, bardzo je okaleczają. To nas boli, jesteśmy w stanie pokazać, jak obronić polską wieś, ale tylko przy stole. Chciałbym przypomnieć, że jesteśmy w okresie żniw. Jadąc tutaj do Srocka, widziałem złote łany zbóż, które nadają się do koszenia. Dziś każdy rolnik powinien powiedzieć: „Jadę kosić, by zebrać plony, jakie dała nam ziemia”, a jednak zmuszeni, wychodzą na ulicę. Obawiam się, że za chwilę pojawią się problemy ze sprzedażą zbóż, ponieważ nie będzie chętnych na ich zakup. Jeśli zniknie hodowla trzody chlewnej, problem będą mieli producenci zbóż. Sektor drobiarski, m.in. przez ptasią grypę, popadł w tarapaty, a trzeba pamiętać, że połowa zboża paszowego przerabiana była na paszę dla drobiu.

Odpowiadając na pytanie, czy polscy rolnicy mogą liczyć na pomoc ministra rolnictwa, Kołodziejczak odpowiedział:

– Grzegorz Puda jest pierwszym od dłuższego czasu ministrem, który bardzo „kaleczy” polskie rolnictwo, nie zna się na nim i nie wie, co mówi. Widać, że nie ma kompetencji, by kierować tym resortem. Z tych też powodów nie zwracamy się do niego. Z tym człowiekiem nie da się rozmawiać.

Następnie drogą krajową nr 12 w stronę Piotrkowa Trybunalskiego pojechała kawalkada ponad 150 ciągników rolniczych i innych pojazdów. Ich wolne tempo przejazdu spowodowało ogromne utrudnienia w ruchu na węźle dróg krajowych wspomnianej DK12, jak i DK91 oraz drogi ekspresowej S8.

Przed południem Kołodziejczak poinformował uczestników protestu oraz media, że został potraktowany gazem przez jednego z policjantów.

– Doszło do wymiany zdań pomiędzy protestującymi a policją. Powodem był tworzący się korek. Chcąc uniknąć konfrontacji, próbowałem interweniować. Wtedy jeden z policjantów z bardzo bliskiej odległości psiknął mi prosto w oczy gazem. Czy tak traktuje się legalnych manifestantów? Według komunikatu oficera prasowego piotrkowskiej policji, gazu łzawiącego użyto jedynie w stosunku do jednego z uczestników protestu.

Wśród protestujących był Sławomir Oleksiewicz, hodowca trzody chlewnej z gminy Moszczenica.

– Jestem producentem trzody chlewnej i bardzo mnie boli to, że w tak trudnej dla nas sytuacji nikt nie chce nam pomóc, nikt nie chce z nami rozmawiać, nie proponuje pomocy. Jesteśmy dziś tutaj, by walczyć o swój byt. Być może przegraliśmy walkę, ale z pewnością wygramy wojnę – powiedział.

Wiktor Kujawski to hodowca z okolic Piotrkowa Trybunalskiego, który na pytanie, jak wygląda sytuacja w jego gospodarstwie, odpowiedział, że niemal wszystkie chlewnie w regionie są obecnie pełne. Na sprzedaż czeka kilkaset sztuk, niestety ubojnie nie prowadzą skupu.

– Moi koledzy i ja bierzemy udział w tym proteście, by pokazać premierowi Morawieckiemu, że żądamy konkretnych odpowiedzi na nasze konkretne pytania i oczekujemy konkretnych działań, które pozwolą na wygranie walki z ASF. Czekamy na zmianę decyzji, by nasze zdrowe sztuki, które zostały przebadane przez lekarza weterynarii, zostały od nas skupione. Dodatkowym problemem, z jakim się borykamy, jest niska cena skupu zwierząt. Zakłady oferują nam cenę wynoszącą około 2,5 zł/kg. By uratować polskie gospodarstwa zajmujące się hodowlą trzody chlewnej, potrzeba kilkunastu milionów złotych, a słyszymy, że brakuje pieniędzy. Straty w moim gospodarstwie są ogromne. Obecne przepisy powodują, że zwierzęta nie mogą wyjechać z gospodarstwa, a więc straty będą rosły. Dziennie na pasze dla naszych zwierząt wydaję około 4 tys. zł, generując kolejne straty – argumentował Wiktor Kujawski.

Protestujących rolników wsparli rybacy, którzy specjalnie z Kołobrzegu przyjechali, by pokazać, że hodowcy trzody chlewnej nie są sami. Pan Walaszczyk powiedział m.in.: Przyjechaliśmy wesprzeć rolników, AgroUnię, ponieważ nas tak samo jak ich pozbawiono pracy. Od 1 stycznia br. jesteśmy pozbawieni możliwości wykonywania zawodu. Polska podpisała unijne rozporządzenie zakazujące połowu dorsza, ale również zobowiązała się do zrekompensowania, zminimalizowania skutków, które ten zakaz niesie za sobą. Do tej pory jednak polski rząd nie wypłacił nam żadnych rekompensat. Inne unijne kraje to zrobiły, my nie otrzymaliśmy nic. Straciliśmy też możliwość utrzymywania swoich rodzin, załóg. Nasze jednostki stoją w portach i generują koszty. Jesteśmy tak samo jak rolnicy pozbawieni dofinansowania – oni za ASF, my za zakaz połowu dorszy. Dlatego też jesteśmy tu, by wesprzeć rolników, ponieważ wiemy, że oni wesprą nas.

Zapytaliśmy uczestników protestu o efekty akcji protestacyjnej.

– Nie wiem, czy ten protest coś zmieni, ale na pewno na nim się nie skończy. Jeśli nie dziś, to w przyszłości muszą one coś dać. Jeśli rządzący nie siądą z nami do rozmów, rozpęta się prawdziwe piekło. Jeśli sami sobie nie wywalczymy poprawy sytuacji, nikt tego za nas nie zrobi. Boli nas, że rząd PiS rozdaje pieniądze na prawo i lewo, a dla nas, rolników, ich nie ma. Prowadzę gospodarstwo specjalizujące się w hodowli trzody chlewnej we Wrześni w województwie wielkopolskim. Tracę około 100 zł na każdej sprzedanej sztuce, prowadząc gospodarstwo w białej strefie. Za chwilę skończą się nam pieniądze, a pozostaną kredyty – mówił jeden z uczestników protestu.

– Pytań dotyczących walki z ASF jest wiele, mnie jako hodowcę interesuje m.in. to, dlaczego strefa czerwona została powiększona z 3 do 12 km? Czy ktoś zadał sobie pytanie, jak powiększenie tej strefy wpłynęło na zwiększenie nadwyżki tuczników? – pytał hodowca trzody chlewnej, w którego gospodarstwie tuczniki utrzymywane są od lat 70. ubiegłego wieku.

Na zakończenie protestu na placu w Srocku protestujący rozrzucili obornik.

– To zapowiedź tego, co może stać się w Warszawie – skomentował Michał Kołodziejczak.

Ireneusz Oleszczyński

r e k l a m a

r e k l a m a

Zobacz także

r e k l a m a