dolnośląskie
Bogusław Barnaś, rolnik z Rzeczycy (gmina Grębocice), który pechowe sadzeniaki uprawiał na 2 ha, swoje straty ocenia przynajmniej na kilkadziesiąt tysięcy złotych. Jednak najbardziej jest zaniepokojony faktem, że nie wiadomo, dlaczego ziemniaki gniły.
Certyfikaty nie pomogły
– Sadzeniaki gniły, choć miały certyfikat i paszport nadany przez Inspekcję Nasienną – wskazuje rolnik. – U mnie prawie wszystko zgniło, wschody były jednostkowe, a pędy w ziemi bardzo mizerne, niezwykle słabo wykształcone.
Jak wynika z nieoficjalnych informacji, jakie udało się zebrać gospodarzom w trakcie własnego śledztwa, Widawa, która trafiła do rolników w Polsce, była prawdopodobnie przechowywana w trzech magazynach. W jednym z nich w big bagach, a nie w drewnianych skrzyniach. I to podobno stamtąd felerne sadzeniaki.
Rolnicy sądzą, że powodem tegorocznych problemów są złe warunki przechowywania sadzeniaków albo nieodpowiednie warunki ich zbioru (np. deszczowa pogoda), co w konsekwencji mogło doprowadzić do tak poważnego spadku ich jakości skutkującego gniciem w ziemi.
– Będziemy tego dociekać – podkreśla Bogusław Barnaś. – Przecież dotyczy to także rolników w innych regionach Polski, gdzie te sadzeniaki też były sprzedawane.
Rolnik skarży się również, że warunki ugody, jaką mu zaproponowano, nie są dla niego satysfakcjonujące, ponieważ ma to być 1000 zł rekompensaty oraz darmowe sadzeniaki w przyszłym roku. Jednak według niego to nie wystarcza na pokrycie wydatków, które pochłonęła uprawa gnijącej Widawy oraz utraconych korzyści w przyszłości.
– Przywrócenie plantacji do uprawy kosztuje wiele więcej. Proponowana kwota nawet nie pokrywa kosztów – podkreśla Barnaś.
A te, licząc najprościej, są spore, ponieważ to nie tylko koszty sadzeniaków, ale i przygotowania stanowiska oraz utracone korzyści (szacunkowo 30 tys. zł.) i robocizna.
Paweł Fratczak, który obsadził 3,3 ha, także stał się ofiarą Widawy.
– W czasie pokazów, prezentacji, konferencji ta odmiana była mocno zachwalana – opowiada Fratczak. – Kiedy sadzeniaki zgniły, byłem zmuszony do przeorania pola i posadzenia innej odmiany. Co mogłem zrobić? A to bardzo duże koszty oraz wykonywanie drugi raz tej samej pracy. Można więc być nie tylko rozczarowanym, ale i zdenerwowanym.
Fratczak dodaje, że kupił materiał sprawdzony przez ekspertów, powinien więc być on bardzo dobry.
– Miał paszporty i certyfikaty. I co? Odechciało mi się tych ziemniaków, koszty i straty potężne, a jeszcze ogrom pracy. Nie ma już instytucji, która broni rolników. Zostaliśmy zostawieni sami sobie – skarży się.
O tym, że HZ Zamarte ma problem z gnijącymi sadzeniakami Widawa, może świadczyć fakt, że nie tylko nasi rozmówcy zgłosili gnicie sadzeniaków. W podobnej sytuacji było jeszcze kilku innych rolników, ci jednak zgodzili się na niewielkie zadośćuczynienie i sprawy nie podnoszą na zewnątrz.
Pechową dla siebie Widawę rolnicy kupili w PPZ SA Niechlów, lecz firma nie prowadzi produkcji sadzeniaków – pośredniczy jedynie w zakupie materiału dla plantatorów.
Widzą problem
Z wyjaśnień eksperta PPZ SA Niechlów wynika jednoznacznie, że problem jest – i to poważny. Firma jednak go nie ukrywa i próbuje się z nim zmierzyć, a przede wszystkim rozmawia z rolnikami.
– Co roku PPZ SA Niechlów przeprowadza ocenę jakości swoich dostawców, ponieważ zależy nam, aby materiał sadzeniakowy, który trafia do naszych plantatorów, był jak najwyższej jakości – informuje Mateusz Pietrowiak, kierownik Działu Surowcowego i Kontraktacji PPZ SA.
Podkreśla, że 2021 był rokiem bardzo trudnym, jeżeli chodzi o wschody sadzeniaków ziemniaka – na prawie 1000 ton zakupionego materiału sadzeniakowego zgłoszone reklamacje sięgnęły około 3%.
– Nasi plantatorzy zgłosili problem z odmianą Widawa. Po lustracji plantacji stwierdziliśmy, że nie wzeszło około 80–90% sadzeniaków, materiał zgnił w ziemi. Sporządziliśmy odpowiedni protokół reklamacyjny, zgłosiliśmy sprawę do firmy, od której materiał został zakupiony, czyli do Hodowli Ziemniaków Zamarte. Postaraliśmy się pomóc naszym plantatorom na tyle, na ile możemy na ten moment. Obecnie czekamy na decyzje i wnioski HZZ odnośnie do reklamacji sadzeniaka Widawa. Nasi plantatorzy są profesjonalnymi plantatorami ziemniaka skrobiowego, od wielu lat zakupują materiał sadzeniakowy i wiedzą, jak się z nim obchodzić. Nie spodziewamy się ich błędu przy obchodzeniu się z sadzeniakami. Sadzeniak odmiany Widawa został zakupiony w firmie zajmującej się profesjonalną produkcją ziemniaków sadzeniaków, w klasie A. W związku z tym powinien być odpowiedniej jakości. Państwowa Inspekcja Ochrony Roślin i Nasiennictwa musiała dopuścić ten materiał do obrotu, wydać paszport dla tego sadzeniaka – relacjonuje Mateusz Pietrowiak. – Bardzo ubolewamy, że materiał który został oceniony przez PIORiN jako klasa A, trafił do naszych plantatorów i zgnił w ziemi. Odmianę Widawa chcieliśmy wprowadzić do katalogu odmian dostępnych w PPZ SA Niechlów ze względu na jej szybki okres dojrzewania oraz możliwość oddania plonu towarowego w sierpniu. Nasi plantatorzy zamówili materiał, aby wyprodukować z niego sadzeniak na następny rok do użytku w swoim gospodarstwie, więc na ten moment PPZ SA Niechlów stoi również przed ryzykiem braku odpowiedniej ilości materiału do przerobu w sierpniu w roku 2022 z powodu wypadnięcia w roku 2021 plantacji na wczesny zbiór. Zaistniała sytuacja jest dla nas tak samo niemiła jak dla naszych plantatorów.
Artur Kowalczyk