– Warto ubezpieczać uprawy, ale nie warto wykupować całego pakietu na raz, bo często okazuje się, że są to pieniądze wyrzucone w błoto. Podam przykład: po co na jesieni ubezpieczać rzepak od gradu, jak wcześniej może dojść do jego wymarznięcia. Dlatego najlepiej na jesieni wykupić ubezpieczenie rzepaku na wypadek wymarznięcia, a dopiero wiosną po przezimowaniu wykupmy ubezpieczenie na wypadek gradu. W każdej uprawie powinniśmy postępować według takiego prostego schematu – powiedział Marek Todorowski, który jest nie tylko producentem mleka i działaczem Mazowieckiej Izby Rolniczej. Jest również od lat znanym na lokalnym rynku agentem ubezpieczeniowym zachęcającym rolników do ubezpieczania upraw. Reprezentuje wszak jednego z czterech ubezpieczycieli, którzy mają taką ofertę, a jest nim TUW – Towarzystwo Ubezpieczeń Wzajemnych.
Od całkiem niedawna, bo od wiosny br. krowy Marka Todorowskiego przeszły na dawkę żywieniową TMR zadawaną z pionowego jednoślimkowego wozu paszowego Euromilk o pojemności 8 m3.
– Jest to na pewno zmiana na dobre, ponieważ krowy pobierają jednolitą dawkę bez możliwości selekcji pasz treściwych zasobnych w skrobię, co wyeliminowało zupełnie kwasicę żwacza. Oczywiście wzrosło zużycie nietaniego paliwa, ale wzrosła też wydajność, która w całości rekompensuje koszty paliwa. Żywienie z paszowozu to też mniej pracy fizycznej. W skład dawki TMR wchodzą takie pasze jak: kiszonka z kukurydzy, sianokiszonka, własne śruty zbożowe, śruta kukurydziana, poekstrakcyjna śruta rzepakowa i cała gama dodatków żywieniowych na czele z premiksem oraz buforem w postaci kredy pastewnej – powiedział hodowca.
Stado od 25 lat objęte jest oceną użytkowości mlecznej z ramienia PFHBiPM. Obecnie średnia wydajność laktacyjna od krowy oscyluje w granicach 9 tys. kg mleka.
– Gdy wchodziliśmy pod ocenę, to przeciętna krowa dawała zaledwie 5 tys. kg mleka w laktacji, ale wtedy podstawą żywienia było jeszcze siano i pastwisko. Dopiero uczyliśmy się technologii sporządzania kiszonek i sianokiszonek. Zmieniła się również genetyka bydła, wszak dziś utrzymujemy bydło rasy hf odmiany czarno-białej – wyjaśnił Marek Todorowski dodając, że pomimo iż nie może narzekać na cenę mleka, która ostatnio wyniosła powyżej 1,50 zł, to nie ma mowy o dobrej opłacalności produkcji, ze względu na bardzo wysokie koszty związane z cenami pasz, paliwa, energii, nawozów oraz stali.
Jednym ze sposobów hodowcy na cięcie kosztów energii jest fotowoltaika. W gospodarstwie są dwie instalacje fotowoltaiczne. Pierwsza trzyletnia o mocy 15 kW na dachu stodoły wykorzystywana na potrzeby gospodarstwa, a druga z tego roku o mocy 6 kW na dachu domu do zasilania pompy ciepła.