Nie dziwi zatem, że – co potwierdza wiele analiz dotyczących brakowania zwierząt w mlecznych stadach – co czwarta krowa brakowana jest z powodu problemów z rozrodem. W naszym kraju średnio krowa ma okres międzyciążowy prawie 160 dni. Oznacza to, że ciąża pojawia się dopiero w szóstym miesiącu laktacji. Do zaakceptowania jest 100–120-dniowy okres międzyciążowy. Każdy dzień bez ciąży powyżej tego okresu generuje wymierne straty finansowe. W zależności od poziomu hodowlanego i produkcyjnego stada jeden dzień bez ciąży kosztuje hodowcę od kilkunastu do nawet 30 zł. Tak więc chcąc uzyskać 100–120-dniowy okres międzyciążowy należy rozpoczynać inseminację w 50.–60. dniu laktacji. Ponadto z fizjologicznego punktu widzenia, w tym właśnie czasie jakość dojrzewających pęcherzyków jest najwyższa. Krowy, które owulują w 90.–150. dniu, mają zdecydowanie mniejszą szansę zajścia w ciążę.
Jak zmierzyć czy rozród w naszym stadzie przebiega w prawidłowym rytmie? Najbardziej aktualnym miernikiem skuteczności, który łączy w sobie ilość słomek z czasem pojawienia się ciąży jest wskaźnik cielności. Wskaźnik ten jest iloczynem wskaźnika wykrywania rui i wskaźnika zacieleń. Pożądaną jego wartością jest 25% lub więcej. Jak interpretować ten wynik, najlepiej prześledzić na przykładzie. Załóżmy, że jednego dnia cieli się w stadzie 40 krów i decydujemy, że zaczynają one kolejny rozród w 70. dniu laktacji. Oznacza to, że w każdym 21-dniowym cyklu rujowym, między 70. a 91. dniem laktacji, teoretycznie 40 krów powinno mieć ruje i powinno być pokrytych. Jeżeli z tych wszystkich krów gotowych do rozrodu, w każdym 21-dniowym okienku rujowym w ciążę zachodzi 10 krów, to wskaźnik cielności wyniesie właśnie 25%.
Beata Dąbrowska