warmiński-mazurskie
Badania prowadzone przez dr. hab. Tomasza Piechotę z UP w Poznaniu udowodniły, że bobik jest rośliną, która dobrze radzi sobie w uproszczeniach i rolnicy to potwierdzają.
r e k l a m a
Strip-till to lepsza gospodarka wodą
Technologia strip-till jest coraz bardziej rozpowszechniona w północno-wschodniej Polsce, choć jeszcze kilka lat temu podchodzono do niej z pewną rezerwą. Robert Gastołek, właściciel gospodarstwa w Dębianach (pow. kętrzyński) bobik w technologii strip-till zaczął siać 3 lata temu. Najpierw była to przygoda z siewnikiem Claydonem, obecnie jest to Horsch.
– Na moim terenie, czyli w powiecie kętrzyńskim mamy duże mozaiki od gleb lekkich po super ciężkie gliny i po strip-till zauważyłem, że ziemia jest bardziej wyrównana, wyrównane wschody, które decydują o późniejszym właściwym rozwoju rośliny. Głębokie spulchnienie wąskiego pasa gleby powoduje, że systemy korzeniowe roślin mają bardzo dobre warunki do wzrostu – wylicza rozmówca.
Przy strip-till korzeń ma dużo rozpulchnionej ziemi, w którą miękko wchodzi, rozrasta się i jest w stanie głęboko i dobrze się ukorzenić. Pan Robert już zaobserwował w swoim gospodarstwie, że przy niedoborach wody system korzeniowy jest w stanie od 7 do 10 dni dłużej przetrwać w bardzo dobrej kondycji. Oczywiście może on się w tym momencie nie rozwija, ale radzi sobie co widać po roślinach, które nie schną, niczego nie zrzucają, nie redukują. Strip-till to technologia, która łączy w sobie korzyści wynikające z dwóch systemów uprawy – tradycyjnej głębokiej uprawy roli i siewu bezpośredniego.
Właściciel gospodarstwa podkreśla, że trzeba pamiętać, że uprawa w strip-till nie nawadnia pola, bo sama technologia wody nie daje. Ale zupełnie inna jest gospodarka woda, inaczej jest woda przyjmowana i inaczej jest oddawana.
Wiosną nie było szans na szybki siew
W tym roku rolnik uprawia 145 ha bobiku, ale wspomina, że były lata, gdy uprawiał po 240 ha. Ale sam przyznaje, że to było trochę za dużo. Szczególnie przestrzega przed uprawą bobiku po bobiku, a przy dużym areale tak się zdarzało.
– Miałam pole, gdzie 3 lata pod rząd był siany bobik i w trzecim roku choroby korzeni miejscami "zjadły" mi ten bobik. Poza tym zauważyłam, że potencjał plonotwórczy bobiku był coraz niższy mimo tego, że dobrze wyglądał. Była masa, ale niestety coraz mniej było strąków. Doszedłem do wniosku, że mam pola "przebobikowane", więc teraz utrzymuję powierzchnię uprawy bobiku na poziomie 140–150 ha – podsumowuje właściciel gospodarstwa.
Siew bobiku w odpowiednim terminie ma duże znaczenie w uzyskiwaniu wysokich plonów. Bobik kiełkuje już w temperaturze 3–4°C i znosi wiosenne przymrozki do minus 8oC. Dlatego siew można rozpoczynać dość wcześnie, bo już na początku marca, a powinien być zakończony do 25 kwietnia. Zarówno siew wczesny, jak i późny mają swoje wady i zalety.
W bieżącym roku pan Robert siał bobik w pięciu różnych terminach, niestety pogoda ciągle krzyżowała plany i rolnik już pogodził się z tym, że w tym roku nie ma szans na szybki i sprawny siew.
– Pierwsze siewy były 23 marca, a ostatnie zakończyliśmy 8 kwietnia, było to ostatnie najcięższe pole, taka totalna glina. Celowo nie próbowałem tu wjeżdżać wcześniej, znam swoje pola i wiem, że trzeba było poczekać aż przeschnie. Mam zasadę, że w błoto nigdy nie sieję, bo nie o to chodzi. Przez wiele lat pracuję na strukturę gleby, nie po to, żeby w 2– 3 lata zniszczyć to co wypracowałem. W rolnictwie trzeba mieć cierpliwość, wstrzymać się, przejść do innych zadań i za jakiś czas wrócić. Jeżeli widzę, że nośność gleby jest dobra, że woda na tyle odparowała, że mogę wjechać, wtedy dopiero jest siew – opowiada właściciel gospodarstwa w Dębianach.
Najczęściej przedplonem dla bobiku jest pszenica, po bobiku rolnik również sieje pszenicę, po której wchodzi na pola rzepak. Rozmówca stara się ograniczać siew zboża po zbożu, ale przyznaje, że co jakiś czas pszenica pojawia się po pszenicy na najlepszych enklawach.
r e k l a m a
Wcześnie, to nie zawsze dobrze
Rozmówca przestrzega, żeby jednak nie spieszyć się i nie wchodzić za wcześnie z siewem bobiku. Oczywiście wczesny siew sprzyja właściwemu rozwojowi systemu korzeniowego roślin, bezpośrednio po zimie jest więcej wody, ale trzeba jeszcze brać pod uwagę rodzaj gleby.
– Pamiętam były takie lata, że trzeba było w mokrą działkę siać i na lżejszej ziemi ten przejazd po mokrym był w miarę tolerowany, ale jeżeli mamy gleby ciężkie, to przy takich działaniach niszczy się struktura i później nawet pszenica nie chce dobrze rosnąć na takim polu – wyjaśnia Robert Gastołek.
Rolnik dzięki swojemu doświadczeniu, bardzo dobrej znajomości własnych gleb i ich reakcji na różne warunki atmosferyczne potrafi trafnie ocenić sytuacje i rozpocząć odpowiednie działanie.
– Niestety, rolnictwo to praca pod chmurką i pogody na najbliższy sezon wegetacyjny nigdy nie przewidzimy. Ale np. bobik siany w tym roku na początku kwietnia wygląda obiecująco i jeżeli pogoda będzie sprzyjała to zapowiada się, że 4,5 t a może 5 t bobiku z hektara zbiorę. A czasami siałem bobik pod koniec lutego, bo warunki były naprawdę wspaniałe, zaznaczam, że były to działki z lekką glebą, gdzie można było to zrobić w lutym. Ale później przez cały sezon wegetacyjny nie było odpowiedniej pogody i zbierałem 3,8–4 t/ha. Brakowało deszczu. Kwiaty zakwitły, ale nastąpiła ich redukcja. Każdy rok jest inny na to nie mamy wpływu, a najgorszym doradcą jest pośpiech – przestrzega rozmówca.
Duże zagęszczenie to mniej strąków
Obsada roślin uzależniona jest m.in. od odmiany, a także od warunków klimatyczno-glebowych występujących w danym rejonie uprawy. Optymalna norma wysiewu bobiku w przypadku tradycyjnych odmian wynosi od 40 do 60 roślin na 1 m2 powierzchni (od 220 do 260 kg nasion bobiku na 1 ha). W przypadku odmian samokończących norma wysiewu jest nieco wyższa i wynosi od 55 do 65 roślin na 1 m2 powierzchni (od 240 do 300 kg nasion na 1 ha powierzchni).
Robert Gastołek uważa, że przy ustalaniu gęstości siewu rolnicy często popełniają błąd, ponieważ sieją za gęsto. Trzeba pamiętać, że zbyt duża liczba roślin na jednostce powierzchni to z reguły mniej strąków na roślinie. Pogorszenie się zdrowotności roślin i większa podatność na wyleganie.
– Nadmiernej obsady przy bobiku nie zalecałbym, lepiej trzymać się obsady 40–45 roślin m2, niż na przykład 45–50 roślin na m2. I siać w najszerszych rozstawach najlepiej ok. 30 cm, ponieważ im bobik ma luźniej, tym ma więcej strąków. Ustalając normę wysiewu przede wszystkim trzeba pilnować masy tysiąca nasion, żeby nie siać co roku na pamięć np. 300 kg – podpowiada rozmówca.
Rozmówca dodaje, że oczywiście na początku trzeba uzbroić się w cierpliwość, bo po wschodach, wydaje nam się, że jest za rzadko posiany. Ale z bobikiem jest podobnie jak z rzepakiem, który do fazy 8–10 liści jest za rzadki, ale później tworzą się potężne krzaki i widzimy, że jest jednak bardzo gęsty. Właściciel gospodarstwa podkreśla, że bobik jest specyficzną rośliną, bo np. w tym roku przy różnicy siewu 17–18 dni od pierwszego lekkiego pola do ostatniego ciężkiego, różnica we wschodach to były tylko 4 dni!
Zobacz także
Króluje Bobas i ze sprzedażą nie ma problemu
Rozmówca przyznaje, że wysiewał i testował różne odmiany bobiku, ale najbardziej sprawdza się stara, bo wpisana do Krajowego Rejestru w 2002 r., niesamokończąca odmiana Bobas, która co roku króluje na polach gospodarstwa w Dębianach.
– Dlaczego? Dlatego, że w wieloleciu najbardziej mi się sprawdza. Dla mnie Bobas jest najwierniejszy w plonowaniu i na moich polach zdaje egzamin. W bardzo mokrym 2017 r. miałem, poza Bobasem dwie inne odmiany i najpierw jak było ciepło strąki zaczęły się lekko uchylać, a potem padał cały czas deszcz, było bardzo mokro i te dwie testowane odmiany popleśniały, zbutwiały, a Bobas wciąż był piękny i świeży, jakby zupełnie nie widział tego nadmiaru wody. Właśnie po tamtym mokrym roku, odmiana Bobas dominuje na moich polach – wyjaśnia rozmówca.
Odmianą, którą rolnik testuje w bieżącym roku jest niesamokończąca, wysokotaninowa odmiana Apollo, która w tym roku została wpisana na Listę Odmian Zalecanych do uprawy w województwie warmińsko-mazurskim. To odmiana o bardzo wysokim plonowaniu i najwyższej masie tysiąca nasion ze wszystkich odmian w polskim katalogu. Odmiana średnio wysoka o dobrej odporności na wyleganie. Właściciel gospodarstwa planuje po skoszeniu przeważyć plon, bo sam jest ciekawy, jak to wyjdzie w praktyce. Tym bardziej, że statystykach i zestawieniach odmiana wyglądała obiecująco i wyróżniała się wieloma wybitnymi cechami.
Rolnik sprzedaje bobik najczęściej do Klastra Agroport prężnie działającego na ternie Warmii i Mazur. W ubiegłym roku sprzedał 680 t bobiku i jak podkreślał podczas rozmowy pan Robert, jest to idealna współpraca, ponieważ tylko daje znać, że chce sprzedać, a założyciel Klastra Rafał Banasiak, przyjeżdża, sprawdza towar i oferuje konkretną i przeważnie bardzo dobrą cenę. Jeżeli cena rolnikowi pasuje, ustalany jest termin odbioru surowca, sprawnie, szybko.
– Myślę, że uprawa pasowa strip-till na dobre zagościła w moim gospodarstwie, bo jest to technologia, która ułatwia życie zwłaszcza w większych gospodarstwach. W trakcie jednego przejazdu wykonywane jest spulchnianie wąskiego pasa gleby, nawożenie i siew, co pozwala mi zaoszczędzić czas i dobrze gospodarować wodą – podsumowuje Robert Gastołek.