mazowieckie
Dla młodych hodowców kluczową sprawą jest sprawdzanie opłacalności na poszczególnych etapach opasu bydła. Dzięki temu są w stanie policzyć koszty i sprawdzić, czy ich działania wychodzą na plus, czy coś trzeba poprawić, zmienić. I jak do tej pory udaje się wyeliminować najsłabsze ogniwa w produkcji.
– Skrupulatne notowanie i przepisywanie wszystkich danych do arkuszy Excel jest dla nas naturalne. Jestem z wykształcenia matematykiem, a mąż ma wykształcenie ekonomiczne, tak więc z liczb potrafimy wyczytać wszystko – wyjaśnia z uśmiechem pani Urszula.
r e k l a m a
Projekt „Współpraca 2020”
Państwo Zarembowie wraz z dziewięcioma innymi gospodarstwami uczestniczą w projekcie „Współpraca 2020” Polskiego Zrzeszenia Producentów Bydła Mięsnego. Dla tak młodych stażem hodowców jest to duże wyróżnienie i ogromne wsparcie w formie korzystania z wiedzy i doświadczenia ekspertów praktycznie w każdym momencie.
– W ramach projektu zakupiliśmy m.in. wagę do ważenia bydła podczas opasu. Uważamy, że regularne ważenie począwszy od cieląt a kończąc na opasie finiszowym jest bardzo pomocne, bo pozwala bardzo dokładnie kontrolować przyrosty. Dzięki analizom danych widzimy, że przy tej sztuce trzeba coś poprawić, inną sprzedać, bo przyrosty są niewielkie, więc jej dalszy opas jest ekonomicznie nieuzasadniony – wyjaśnia młody hodowca.
Kastracja gumkami
Podczas mojej wizyty w Krzyczkach-Pieniążkach gospodarstwo odwiedził również dr hab. Marcin Gołębiewski ze Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie, współpracujący z hodowcami w ramach realizowanego projektu. Ekspert uczył hodowców, jak wykonać kastrację za pomocą gumek zaciskowych. Jest to metoda stara, dobrze znana i regularnie stosowana w innych krajach.
– Standardowo wykonywana jest w krajach Europy Zachodniej jako metoda kastracji u tryczków i koziołków, które utrzymywane są w dużych stadach. Jest to spore ułatwienie dla hodowców, bo nikt nie musi później dzielić stada ze względu na płeć. A jest to zawsze kłopot i zamieszanie, bo duże stada utrzymywane są z reguły na pastwisku – wyjaśnia Marcin
Gołębiewski.
Ekspert udowadniał, że sam zabieg jest dość prosty, ale oczywiście trzeba poćwiczyć, by umieścić gumkę zaciskową w odpowiednim miejscu. Do założenia gumki służą specjalne bardzo proste kleszcze. A co najważniejsze, rolnik może wykonać zabieg sam.
– Zabieg polega na tym, że u młodych zwierząt – najlepiej o wadze między 60 a 70 kg – gdy upewnimy się, że jądra zstąpiły do moszny, zakładamy za pomocą specjalnego urządzenia zaciskową gumkę na powrózek nasienny, w którym przebiegają naczynia krwionośne. Jeśli je zaciśniemy, to jądra ulegają uwstecznieniu i zasuszeniu a po około 2 tygodniach odpadają i wtedy buhajek staje się wolcem
– wyjaśnia dr Gołębiewski.
Ważne jest, żeby nie wykonać zabiegu w zbyt zaawansowanym wieku zwierzęcia, gdy jądra są już bardziej unerwione i ukrwione. Buhajki po zabiegu kastracji są zdecydowanie spokojniejsze. Atutem jest również to, że hodowca może utrzymywać wolce w grupie mieszanej, czyli mogą przebywać z jałówkami.
r e k l a m a
Zaczynamy produkować wolce
Skąd nagle zainteresowanie wolcami w Polsce? Okazało się, że są zakłady mięsne, które proponują wyższą cenę od cennika ogólnodostępnego za dostarczenie określonych partii wolców. Dlatego hodowcy bydła głównie zrzeszeni w grupach producenckich starają się wyprodukować dla zakładów mięsnych określone partie wolców.
Marcin Gołębiewski przestrzega, żeby hodowcy nie byli zaskoczeni przy opasie, że wolce przyrastają nieco mniej niż buhaje, tak po prostu jest, bo taki mają potencjał i możliwości. Ale ich zaletą jest to, że wymagają krótszego okresu intensywnego opasu końcowego paszami treściwymi do uzyskania pożądanych cech wołowiny.
Przedstawiciel SGGW przypomina, że na świecie najbardziej cenne jest mięso od jałówek, w drugiej kolejności od wolców, a na końcu od buhajów. Dodaje, że kraje, które mają długą tradycję produkcji wołowiny, skupiają się na tym, żeby wyprodukować wołowinę o jak najlepszej jakości, bo jest to bardziej opłacalne.
– U nas przy opasie królują buhaje, bo szybko przyrastają, słabo otłuszczają się i mają dobre umięśnienie. A może przyszedł czas na zmiany, by zacząć opasać wolce a dzięki temu produkować mięso charakteryzujące się większą zawartością tłuszczu śródmięśniowego i większą kruchością – zastanawia się prof. Gołębiewski.