Dzwonek Pierwszy miesiąc prenumeraty za 50% ceny Sprawdź

r e k l a m a

Partner serwisu

Z automatycznym systemem przedmuchiwania silnika z kurzu i plew

Data publikacji 17.08.2021r.

Plewy i pozostałości słomy nagromadzone przy układzie wydechowym silnika kombajnu zbożowego powinny być usuwane na bieżąco, aby ograniczyć ryzyko wystąpienia pożaru. Ręczną pracę może zastąpić automat, o czym przekonaliśmy się obserwując pracę najnowszego kombajnu New Hollanda – modelu CH 7.70, będącego własnością Konrada Chyskiego, prowadzącego we wsi Łanięta (pow. kutnowski) gospodarstwo rolne oraz firmą skupującą i sprzedającą zboża oraz świadczącą usługi sprzętem rolniczym. Ta maszyna potrafi jeszcze więcej, bo przechodząc z jednej uprawy na drugą jest w stanie automatycznie oczyścić kosz sitowy.

łódzkie

Konrad Chyski przez jedenaście lat wyjeżdżał w żniwa pięcioklawiszonym kombajnem New Holland TC5080 (240 KM). Maszyna miała co robić, bo rocznie z hederem 4,57 m mierzyła się z wykoszeniem 300 ha zbóż, a po doczepieniu 5-rzędowej przystawki kosiła 400 ha kukurydzy.

– Jest to świetna maszyna, ale nie na tak duże areały – Konrad Chyski mówi o kombajnie TC. – Zdarzało się, że ten kombajn nie wrabiał się w czasie i musiałem wynajmować drugi. Dlatego zacząłem rozglądać się za większą, bardziej wydajną maszyną. Dodatkowym powodem było to, że w międzyczasie postawiłem suszarnię o wydajności 250 ton kukurydzy na dobę, a kombajnem TC nie byłbym w stanie zebrać w krótkim czasie takiej ilości ziarna, aby móc wykorzystać możliwości suszarni.

Rolnika zainteresował najnowszy kombajn New Hollanda – model CH 7.70 – który miał swoją premierę w zeszłym roku. Jesienią taka maszyna trafiła do niego na testy.

– To, jak ten kombajn radził sobie w kukurydzy, zdecydowało o jego zakupie. Nie kruszył ziarna kosząc po 50 ton na godzinę. W przeliczeniu na zebraną tonę ziarna spalał półtora litra paliwa. Jego atutem była też obszerna, świetnie wygłuszona kabina, duży, czytelny wyświetlacz, a przede wszystkim łatwość obsługi – wymienia Konrad Chyski.

r e k l a m a

Z rzepaku w zboża w 10–15 minut

New Holland CH 7.70 to produkowany w Płocku kombajn hybrydowy. Posiada ośmiocepowy bęben młócący, który ma 607 mm średnicy i 1560 mm szerokości. Za nim znajduje się odrzutnik o średnicy 395 mm, który przekazuje słomę na dwa obracające się przeciwbieżnie rotory. Mierzą po 3454 mm długości i mają po 542 mm średnicy. Materiał jest na nie podawany od góry. Wpierw przechwytuje go sekcja zasilająca w postaci ślimaków. Potem ruchem spiralnym masa przesuwana jest do tyłu przechodząc przez sekcję separującą. Na końcu rotorów znajduje się sekcja wyrzutowa. Pod rotorami zamocowanych jest pięć par klepisk, gdzie przy dwóch ostatnich znajdują się specjalne płyty, które mogą być zamykane lub otwierane. Przy zbożach powinny być otwarte, a przy rzepaku powinno się je ustawić w pozycji zamkniętej, przy której zredukowana zostanie ilość zanieczyszczeń przeciążających kosz sitowy.

– Podoba mi się szybkość przezbrojenia tego kombajnu ze zbioru zbóż na rzepak i odwrotnie, bo nie zajmuje to dłużej niż 10–15 minut. Świadcząc usługi zbioru to jest potężny atut. Przy przechodzeniu z jednej uprawy na drugą podoba mi się też automatyczny system dokładnego oczyszczania kosza sitowego na zasadzie uzyskiwania maksymalnych obrotów dmuchawy i kilkukrotnego otwierania i zamykania sita górnego i dolnego – dodaje właściciel maszyny.

Sprężonym powietrzem w silnik!

W tym roku kombajn CH 7.70 Konrada Chyskiego wyjechał do pracy po raz pierwszy. Gdy rozmawialiśmy z rolnikiem 28 lipca br. maszyna miała przepracowane na silniku 64 motogodziny, przy czym 36 godzin nakręciła z pracującą młocarnią. W tym czasie wykosiła 50 hektarów rzepaku i rozpoczęła koszenie pszenicy. Na polu, na którym obserwowaliśmy jej pracę pszenica miała 15 procent wilgotności, a łan w większości był stojący. Heder o szerokości 6,7 m był prowadzony na wysokości ok. 16–17 cm. Bęben młócący osiągał 900 obr./min, a szczelina omłotowa została ustawiona na 10 mm. Za czyszczenie ziarna odpowiadał wentylator osiągający 1020 obr./min i sita górne i dolne, ustawione odpowiednio na 10 i 6 mm. Słoma była cięta szarpaczem wirującym z prędkością ponad 3300 obr./min. W trakcie zbioru obciążenie silnika oscylowało w granicach od 60 do 75 procent.

– Liczę, że w tym roku skoszę nim ponad 1000 ha. Możliwości tej maszyny są naprawdę potężne. Ma tylny napęd i wydajny sześciocylindrowy silnik o pojemności 8,7 litra i mocy dochodzącej do 374 KM – twierdzi Konrad Chyski. – Z tego co się dowiedziałem, mój kombajn jest pierwszym, który został wyposażony w system do automatycznego przedmuchu silnika.

System działa tak, że w odstępach co 2 minuty kieruje sprężone powietrze z przewodów na kolektor dolotowy i turbosprężarkę, a więc na miejsca, gdzie silnik się najbardziej nagrzewa i które, w przypadku nagromadzenia się kurzu i plew, stwarzają największe ryzyko pożaru. Przewody są tak zamocowane, że w trakcie podawania powietrza obracają się w zakresie 120 stopni.

– Kiedyś w kombajnie TC miałem taką sytuację, że przez nagromadzone przy silniku kurz, plewy i słomę kombajn mało co się nie zapalił, dlatego konfigurując nową maszynę zdecydowałem się na system przedmuchu silnika – kończy Konrad Chyski.

Przemysław Staniszewski

r e k l a m a

r e k l a m a

Zobacz także

r e k l a m a