warmińsko-mazurskie
Z tych rad czerpie Robert Gastołek, właściciel gospodarstwa w Dębianach. Mieszanki pszenic ozimych wysiewa na polach już od 10 lat, a pomysł, jak to zwykle bywa, pojawił się nie po lekturze opracowań naukowców, ale przypadkiem.
r e k l a m a
Na początku byłem przerażony
– Ponad 10 lat temu, jak jeszcze nie było na moich polach bobiku, często siałem pszenicę po pszenicy. I w jednym roku miałem pszenicę ościstą Ostrogę, a po niej posiałem Juliusa i okazało się, że w Juliusie zaczęła wschodzić w dużych ilościach Ostroga. Na początku byłem przerażony i myślałem jak to zlikwidować, ale dni mijały, a na polu zaczęło robić się ciekawie i pole wyglądało coraz lepiej. Postanowiłem to tak zostawić i zobaczyć co przyniosą żniwa. Okazało się, że mieszanka, która przez przypadek sama się zrobiła, bardzo fajnie plonowała i już po przyczepach było widać, że materiału jest dużo więcej. Często lustrowałem plantację w okresie wegetacji i okazało się, że te 2 odmiany równomiernie i w tym samym czasie dojrzewały, bo Julius i Ostroga mają podobny pokrój i podobne tempo dojrzewania. To właśnie był ten moment, kiedy zacząłem planować, że w kolejnym sezonie świadomie wybiorę i pomieszam ze sobą 2 lub nawet 3 odmiany – mówi Robert Gastołek.
Kilka lat temu pan Robert rozszerzył strukturę zasiewów o bobik, co wyszło na dobre i glebie i innym uprawom w gospodarstwie. Dzięki temu rolnik może ograniczać siew zboża po zbożu, choć przyznaje, że na najlepszych polach co jakiś czas pojawia się pszenica po pszenicy. Natomiast pszenica jest doskonałym przedplonem dla bobiku, po bobiku rolnik również sieje pszenicę, a po pszenicy na pola wchodzi rzepak.
Mieszam, bo to mi się opłaca
Wybierając odmiany do mieszanki rolnik zwraca uwagę, żeby były podobne przede wszystkim wysokością i wczesnością dojrzewania. Oczywiście na północnym wschodzie bardzo ważna jest także dobra zimotrwałość. Najczęściej wybrane odmiany wysiewa najpierw w czystym siewie i dokładnie je obserwuje przez cały okres wegetacji. Dopiero po żniwach podejmuje ostateczną decyzję, które odmiany wchodzą w skład mieszanki pszenic w kolejnym sezonie.
– Przeważnie mieszam 2–3 odmiany pszenicy, a w zasadzie najczęściej 3 odmiany. Moją główną odmianą, takim jakby matecznikiem jest pszenica odmiany Patras i tej odmiany często daję 50 proc. i po 25 proc. dwóch kolejnych odmian. W kończącym się sezonie wegetacyjnym miałem mieszankę tylko dwóch odmian Patras i Tytanica w proporcjach 75 proc. do 25 proc., bo trzecia z odmian, którą miałem dołożyć nie sprawdziła się w plonie, więc z niej zrezygnowałem – wyjaśnia właściciel gospodarstwa. Warto dodać, że plantator co roku zmienia odmiany pszenic, ale wyjątkiem jest jego ulubiony Patras, który od lat w gospodarstwie pana Roberta wiedzie prym we wszystkich mieszankach. Dlaczego właśnie odmiana Patras?
– Dlatego, że uprawiam ją od wielu lat i nigdy nie zawiodła, wiernie i stabilnie plonuje, szybko napełnia się ziarno i równomiernie dojrzewa. Poza tym jest to zdrowa odmiana, charakteryzująca się wysoką odpornością na choroby podstawy źdźbła oraz fuzariozę kłosów. Jej atutem jest również elastyczny termin siewu, bo można ją siać we wczesnych terminach, ale można i po kukurydzy oczywiście zwiększając gęstość wysiewu do 380–450 ziarniaków/m²
– wylicza Robert Gastołek.
Właściciel gospodarstwa w Dębianach wyznaje, że od lat miesza pszenice, bo to mu się opłaca. Zakładając średnio 250 kg pszenicy więcej z hektara i mnożąc przez kilkaset hektarów, to już robi się konkretna liczba i konkretna kwota.
– Wiem, że chyba 4 lata temu firma Top Farms Nasiona stworzyła specjalistyczną mieszankę na bazie trzech odmian pszenic ozimych, które wzajemnie się uzupełniają. Ale ja mieszam odmiany, które sam dobieram i testuje w swoim gospodarstwie i to sprawdza mi się najlepiej – podkreśla Robert Gastołek.
r e k l a m a
Celowo opóźniam siewy
Warto dodać, że przy sprzedaży plonów z mieszanek pszenic nie ma problemu, bo przecież zbóż nie sprzedaje się odmianami, jak np. owoce. Przy zbożach mamy albo konsumpcje, albo zboża paszowe i na tej podstawie ustalane są parametry obowiązujące przy sprzedaży. Czyli tradycyjnie wilgotność, poziom białka, gęstość, gluten, liczba opadania i ogólna zawartość zanieczyszczeń.
– Tu na Mazurach jesteśmy zwolennikami średnio późnych pszenic, bo one najlepiej sprawdzają się na tych terenach. Są najbardziej niezawodne i plonotwórcze oczywiście przy sprzyjającej pogodzie – dodaje rozmówca.
W ubiegłym roku rolnik rozpoczął siew zbóż 16 września, a skończył 22 września i wyjaśnia, że celowo opóźnił siewy, bo wiedział, że jesień będzie długa i ciepła. Nie ma sensu wyrywać się z wcześniejszym siewem, bo potem będą problemy z chorobami. A jeżeli jeszcze za bardzo pszenica się wykrzewi to już będzie kwalifikowała się jako pierwsza do wymarznięcia.
Jeżeli chodzi o obsadę roślin to rolnik sieje zawsze nieco powyżej średniej, właśnie dlatego, że zwykle opóźnia siewy o około tydzień. Natomiast w mokrych latach sieje wcześniej, bo wie, że jak będzie czekał to już nie wjedzie w pole. Zarówno zbyt mała, jak i zbyt duża gęstość siewu jest niekorzystna dla roślin. Jeżeli mamy odpowiednie zagęszczenie roślin to łan jest wyrównany, dobrze przewietrzony i doświetlony. Zbyt duże zagęszczenie łanu to nasilenie chorób grzybowych, większa skłonność do wylegania, mniejsza liczba pędów kłosonośnych i ziarniaków w kłosie.
– Jeżeli chodzi o moją ulubienicę odmianę Patras to wiem z doświadczenia, że potrzebuje ona większej obsady dlatego sieję zwykle ok. 380 ziarniaków na m2. Patras nie lubi rzadkiego siewu. A jeżeli chodzi o moje plony pszenicy, to zwykle wahają się w przedziale 8,2–9,2 t/ha tu wiele zależy od pogody – mówi plantator.
Mam faworytów na kolejny sezon
Podczas lustracji pól w gospodarstwie pana Roberta uwagę przyciągało pole z ościstą odmianą pszenicy Fenomen. Rolnik wyznał, że od początku wegetacji odmiana ta nie sprawiała żadnych problemów, nadaje się do intensywnej uprawy i jak widać wygląda imponująco.
– Jestem bardzo ciekawy, jak będzie plonowała, dlatego plon z tego pola na pewno po zbiorze oddzielnie przeważę. I jeżeli plon, jakość i parametry ziarna będą zadowalające, to w nadchodzącym sezonie dodałbym odmianę Fenomen do jakiejś mieszanki. Myślę, że będzie to raczej mieszanka 3-odmianowa, a jeżeli miałaby być dwuodmianowa to na pewno nie w proporcjach 50 na 50 proc., dlatego że ości mogą przytłaczać i zasłaniać odmianę bezostną – przestrzega Robert Gastołek.
Układając mieszanki na nadchodzący sezon rolnik deklaruje, że wykorzysta m.in. odmianę IS Dimenzio, którą testuje w czystym siewie. Odmiana ta na polach wygląda bardzo dobrze, poza tym charakteryzuje się pożądanymi na tych terenach cechami użytkowo – rolniczymi.
– Na koniec mogę zdradzić, że od 8 lat mieszam również odmiany rzepaku, zwykle są to minimum 3 odmiany. W 80 proc. bazuje na odmianach firmy Rapool, bo z tych odmian udaje mi się uzyskać najwyższe plony. Jak sobie policzyłem, w ostatnich latach uzyskiwałem od 200 do 350 kg z hektara więcej, niż przy siewie jednej odmiany, więc można powiedzieć, że porównywalnie z pszenicą, a rzepak nawet łatwiej jest wymieszać – podsumowuje właściciel gospodarstwa.