Dzwonek Pierwszy miesiąc prenumeraty za 50% ceny Sprawdź

r e k l a m a

Partner serwisu

„Polskie rolnictwo upada, a dla PiS liczy się zabawa’’

Data publikacji 23.08.2021r.

warmińsko-mazurskie

To jedno z haseł 24-godzinnego protestu rolników na drodze krajowej nr 15 w Sampławie w powiecie iławskim przy skrzyżowaniu z drogą wojewódzką nr 536. Głównym powodem protestu są problemy hodowców trzody chlewnej związane z ASF. Krajowa piętnastka została zablokowana 17 sierpnia od godziny 8.00.

Uczestnicy protestu przyjechali ciągnikami z beczkowozami, przyczepami i rozrzutnikami obornika, mając ze sobą takie transparenty, jak: „AgroUnia’’, „Polskie rolnictwo upada, a dla PiS liczy się zabawa’’ i „Przepraszamy za utrudnienia w ruchu – to wina rządu!!!”. Organizatorzy protestu zadbali o kwestie formalne – zgłosili planowane zgromadzenie w Urzędzie Gminy w Lubawie, który poinformował o nim zarządcę drogi, czyli olsztyńską GDDKiA. Ta zaś uprzedziła o planowanych utrudnieniach w ruchu w mediach społecznościowych.

– Jesteśmy tutaj nie dlatego, że nie mamy co robić. Jest nam naprawdę bardzo ciężko. W rolnictwie jest coraz gorzej. Polskie gospodarstwa niszczy się przepisami. Jak twierdzi pani weterynarz, w chlewni musi być łazienka, budynek powinien być ogrodzony. To wyśrubowane i kosztowne wymagania dla niewielkiego rodzinnego gospodarstwa. Między innymi dlatego zostałem zmuszony do likwidacji stada 25 loch. Moja rodzina prowadziła produkcję „od pola do stołu” – rodzice mają masarnię, a brat sklep, w którym sprzedaje towar z 3–4 tuczników tygodniowo. Obecnie rodzice muszą kupować surowiec w lokalnej ubojni w Miłakowie, ponieważ ja musiałem zlikwidować stado – relacjonuje Piotr Hładyszewski, rolnik z Grabinka pod Ostródą, przewodniczący zgromadzenia.

Mateusz Kempka, koordynator AgroUnii w Warmińsko-Mazurskiem, podkreśla, że weterynaria i przepisy niszczą gospodarstwa rodzinne, w których wiedza przekazywana jest z pokolenia na pokolenie.

– Hodowcy trzody chlewnej znajdujący się w czerwonej strefie są w dramatycznej sytuacji. Pomimo badań krwi w kierunku ASF i ujemnych wyników zakłady przetwórcze nie są zainteresowane naszymi tucznikami. Dają w ten sposób szanse na zaistnienie obcym korporacjom, a rząd dalej nie chce z nami rozmawiać o realnej pomocy – komentuje rolnik z Uniszewa pod Olsztynem.

Zdaniem Mariana Goldera, hodowcy trzody chlewnej z Prątnicy pod Lubawą, kolejne ogniska ASF i wymagania dotyczące bioasekuracji potęgują dramat hodowców.

– W promieniu 10 km od ogniska rolnicy nie mogą sprzedać zdrowych świń. Rolnikom w ogniskach utylizuje się zboże i słomę, a przecież po okresie karencji można by wrócić do hodowli. Jest to dla nas niezrozumiałe – argumentuje Goldera.

Jak tłumaczył obecny na blokadzie Michał Kołodziejczak, lider AgroUnii, do Polski ściągane są tygodniowo setki tirów świń z Hiszpanii, Belgii czy z Niemiec, a od polskiego rolnika nikt nie chce kupić tucznika lub oferuje za nie zaniżone stawki.

– Planujemy kolejne blokady w całym kraju: na 24 godziny i 48 godzin. To ma pokazać tragiczną sytuację w polskim rolnictwie. Naszym celem jest obrona krajowej produkcji żywności i zamiar rozpoczęcia rozmów z premierem rządu – zapowiada Kołodziejczak.

Hodowcy domagają się natychmiastowego skupu świń ze stref ASF z przeznaczeniem na programy pomocy żywnościowej, realnych odszkodowań za straty spowodowane ASF oraz wyznaczenia odpowiednich rzeźni, które będą skupowały świnie w strefach. Chcą także, by zmniejszono obszary wyznaczanych stref.

Marcin Konicz

r e k l a m a

r e k l a m a

Zobacz także

r e k l a m a