Dzwonek Pierwszy miesiąc prenumeraty za 50% ceny Sprawdź

r e k l a m a

Partner serwisu

Na drogi wyszli także producenci mleka

Data publikacji 01.09.2021r.

Jeden z kilkunastu protestów rolniczych, jakie miały miejsce 24 sierpnia br. odbył się w Kuznocinie pod Sochaczewem, gdzie przyjechało kilka silnych i licznych grup rolników: producenci trzody chlewnej, producenci mleka, producenci warzyw oraz rolnicy protestujący przeciwko budowie Centralnego Portu Komunikacyjnego.

mazowieckie

Wspólny cel, w jakim się zgromadzili to coraz gorsza kondycja polskich gospodarstw rolnych i zmobilizowanie premiera Mateusza Morawieckiego do poważnych rozmów z rolnikami. Protestujący w sile co najmniej 100 ciągników jeździli pomiędzy rondem w Kuznocinie a rondem w Wojtówce w powiecie sochaczewskim, z prędkością 10 km/h. W ostatniej chwili zmieniono formę akcji, bowiem początkowo zapowiadano blokadę skrzyżowania dróg krajowych 50 i 92.

Piotr Karolak z Borówka (pow. łowicki) dostawca mleka do OSM Głuchów, utrzymujący 60 krów widzi ogromne zagrożenie w Zielonym Ładzie, a obecnego ministra rolnictwa Grzegorza Pudę uważa za likwidatora branży rolnej.

– Przyjechaliśmy na protest w sile ok. dwudziestu producentów mleka z terenu trzech powiatów województwa łódzkiego: łowickiego, kutnowskiego i zgierskiego. Jako działacze AgroUnii postanowiliśmy wspomóc w proteście rolników, których chce się wywłaszczyć z ziemi proponując im śmieszne stawki znacznie poniżej cen rynkowych oraz producentów trzody chlewnej, którzy są w bardzo trudnej sytuacji. Jednak i nad nami producentami mleka zbierają się czarne chmury w postaci WPR i nowego porządku zwanego Zielonym Ładem, który będzie premiował rolników ugorujących pola, co doprowadzi do wycofania z produkcji towarowej znacznych obszarów ziemi. To oznacza mniej pasz dla naszego bydła, a także zmniejszenie pogłowia naszych stad. Wszak dużą część ziem dzierżawimy i przy zwiększeniu dopłat do ziemi wyłączonej z produkcji rolniczej te dzierżawy zostaną nam najzwyczajniej zabrane. To oznacza również mniej mleka dla spółdzielni mleczarskich, z którymi współpracujemy. W rolnictwie zupełnie stanęły inwestycje. Z jednej strony boimy się jakichkolwiek wyzwań, bo już „Piątka Kaczyńskiego” pokazała nam, że rząd może nas zniszczyć jedną ustawą. Z drugiej strony, koszt usług i materiałów budowlanych wzrósł nawet o 100%. Rząd w żaden sposób nam nie pomaga, a ministrem rolnictwa jest człowiek, który o rolnictwie nie wie nic. Dlatego AgroUnia wzywa premiera Morawieckiego do rozmów, w których przedstawimy szczegółowo 21 naszych postulatów mających na celu uzdrowienie sytuacji polskiego rolnictwa – powiedział Piotr Karolak.

Damian Rusek z Mięsośni (pow. zgierski) utrzymuje 40 krów, od których mleko dostarcza do OSM w Łowiczu, również wziął udział w proteście.

– Premier Mateusz Morawiecki jeździ do rolników tylko na ustawki, aby zaprezentować się na tle nowych maszyn, ale my na te maszyny zaciągnęliśmy ogromne kredyty i teraz boimy się, że ich nie spłacimy. Natomiast premier nie chce z nami rozmawiać i nie dostrzega, bądź nie chce dostrzec, trudnej sytuacji, w jakiej znajdują się polskie gospodarstwa towarowe produkujące na rynek. Premier mówi o pomocy gospodarstwom małym do 10 ha, ale te gospodarstwa przeważnie nie produkują, nawet nie sieją, nie ponoszą żadnych kosztów, a wydzierżawiają ziemię na tzw. gębę nam prawdziwym rolnikom. Chcemy tylko i wyłącznie rozmów z premierem bo minister Puda to marionetka – powiedział Damian Rusek.

Paweł Barański z Borówka (powiat łowicki) utrzymuje 40 krów, od których mleko sprzedaje do spółki Ronomlex. Protestuje, gdyż martwi się o przyszłość następnych pokoleń na wsi, bo już dziś widać wyraźnie, że młodzi nie chcą prowadzić dalej rodzinnych gospodarstw.

– Nigdy nie zapomnimy „Piątki Kaczyńskiego”, bo temat zawsze może wrócić. Boimy się o przyszłość swoją i swoich dzieci. Dziś niszczą nas koszty produkcji. Pseudo minister rolnictwa opowiada, że w ramach Polskiego Ładu dołoży nam 10 zł do 1 ha do zwrotu akcyzy paliwa. To są kpiny, porównując to z kosztami, jakie ponosimy. Cała nazwa brzmi Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi, a minister Puda w żaden sposób nie przyczynił się do rozwoju wsi, a do jej zwijania – powiedział Paweł Barański.

Janusz Zjawiony ze wsi Mięsośnia (pow. zgierski) przyjechał na protest, bo sam był zmuszony zakończyć produkcję mleka, którą prowadził od 25 lat, a biały surowiec dostarczał do ŁSM JOGO w Łodzi. Podkreślił, że jeśli nic nie zmieni się w polityce rządu to inni rolnicy pójdą jego śladem, a gospodarstwa mleczne mogą niestety podzielić los trzodziarzy.

– W tym roku na 25-lecie hodowli bydła mlecznego likwidujemy nasze stado, ponieważ wykańczają nas koszty produkcji. 25 lat temu mleko do JOGO sprzedawaliśmy po 1,38 zł za litr przy 30 krowach i była to bardzo dobra cena przy tamtych kosztach produkcji. Dziś nadal mamy 30 krów, bo nie zwiększaliśmy stada i choć cena jest nieco wyższa, bo wynosi 1,48 zł za litr to nie wystarcza na pokrycie kosztów produkcji. Dlatego
podjęliśmy decyzję o likwidacji stada. Wymówiłem już umowę z mleczarnią, idę do pracy, a ziemię obsieję, wszak produkcja roślinna jest mniej wymagająca. Dla zobrazowania jak poszły koszty produkcji w górę, na przestrzeni tych 25 lat, to nawóz Polifoska kosztował 600 zł za tonę, a teraz 2200 zł. Olej napędowy kosztował 2 zł, a teraz ponad 5 zł – powiedział Janusz Zjawiony.

Adrian Stępień z Oporowa (pow. kutnowski), który uprawia warzywa i zboża mówi wprost, że spółki Skarbu Państwa doją rolników, bo to one decydują o kosztach produkcji w rolnictwie, wszak są to ogromne spółki paliwowe i nawozowe.

– Sytuacja w rolnictwie jest tragiczna, a problemów jest bez liku. ASF roznosi się po kolejnych terenach. Podobna sytuacja dotyczy producentów drobiu. Kurniki stoją puste lub mają tylko 50% obsady ze względu na ptasią grypę, z którą nasz rząd nie może sobie poradzić podobnie jak z ASF-em. Mówi się, że inflacja wynosi 6%, a jak patrzę na ceny nawozów i środków ochrony roślin to mam wrażenie, że ta inflacja wynosi 80–100%. W dużej części środki do produkcji w rolnictwie tak jak nawozy czy paliwo są dostarczane na rynek przez spółki Skarbu Państwa i trzeba jasno powiedzieć, że to one doją polskich rolników. Kolejny problem bardziej lokalny dotyczy rolników z terenu gmin Baranów i Wiskitki, których chce się wywłaszczyć z ziemi pod budowę CPK. Proponowana rekompensata jest niezwykle niska, a przecież są to ziemie bardzo dobrej jakości od I do III klasy, które produkują żywność głównie na potrzeby ludności Warszawy
– powiedział Adrian Stępień.

Andrzej Rutkowski

r e k l a m a

r e k l a m a

Zobacz także

r e k l a m a