Cała polska wieś jest w totalnym chaosie. Są niepokoje, no i są strajki. Rolnikom chodzi o konkretne doraźne działania. Jak je wprowadzić?
– Takie pytanie trzeba byłoby zadać bezpośrednio ministrowi Grzegorzowi Pudzie, a najlepiej premierowi Mateuszowi Morawieckiemu. Na razie rzeczywiście słyszymy wiele obietnic, a jednocześnie nie ma konkretów. Spotkałem się z prezesem Jarosławem Kaczyńskim i kiedy przedstawiłem konkretne argumenty i to, że to co jest zaproponowane w Polskim Ładzie to dla rolników dużo za mało, deklarował, że Polski Ład będzie uzupełniony o Polski Ład dla Rolnictwa. Rolnikom trzeba w końcu zapewnić opłacalność produkcji i takie zmiany ustrojowe, aby rolnicy na wsi czuli się gospodarzami i właścicielami.
r e k l a m a
Rolnicy są zależni od wielkich korporacji, od wielkich sieci handlowych. Są ostatnim ogniwem, które dostaje po kieszeni, przez co nierzadko zdarzają się dramaty, nawet samobójstwa. Gospodarstwa są zadłużone, a najgorsza jest sytuacja producentów trzody. Potrzebne są doraźne działania!
– Od tego jest Minister Rolnictwa i Rozwoju Wsi, który co chwilę wiele rzeczy obiecuje. Ja próbuję do tego Polskiego Ładu wprowadzić zmiany strukturalne, a konkretnie ustawę o spółdzielczości, żeby znacząco ułatwić i zapewnić rolnikom to, że jeżeli stworzą ze znajomymi rolnikami spółdzielnię, to nie stracą majątku, który mają. To działa w Danii i w Holandii, gdzie 90–98% żywności przechodzi przez spółdzielnie rolników. Po to, aby rolnik nie był najsłabszym ogniwem, ale najmocniejszym. U nas rolnik jest ogniwem najsłabszym, a najmocniejszym handel, w tym handel wielkosieciowy. Udział rolnika w cenie końcowej cały czas znacząco spada i to są twarde dane. To powinien pokazywać GUS. Jeżeli dokładnie przyjrzymy się liczbom, temu ile dostaje rolnik, a potem ile ten produkt kosztuje w sklepie, to jest to coś niedopuszczalnego. Ale to można będzie zmienić, kiedy rolnicy staną się właścicielami lub współwłaścicielami całego ciągu drogi produktu „od pola do stołu”. Teraz są w tym łańcuchu tylko jednym i to najsłabszym ogniwem. Są producentami produktów podstawowych. Sieci i taki model handlu nie pojawiły się wczoraj czy 5 lat temu. To funkcjonuje od lat i dlatego trzeba wprowadzić zmiany strukturalne. Nadzieje były w Holdingu Spożywczym, ale to i tak kończy się na skupach, zamiast na sklepach. Kilka sieci opuściło Polskę i KOWR powinien być jednostką, która by je przejęła. Dlatego podkreślam, że jeżeli Holding Spożywczy skupi się tylko na skupie i przetwórstwie, to niewiele to da. Jest jednak kilka rozwiązań, o których rozmawiam z PiS, a które wpisują się w ten szalony Europejski Zielony Ład. Można by z tego wykorzystać kilka elementów, chociażby z Francji, gdzie 51% zakupów w ramach zamówień publicznych powinno być dokonanych na rynku lokalnym i powinna to być żywność wysokiej jakości.
Ale na razie nasz rząd z powodów finansowych ogranicza takie programy jak mleko w szkole i winnych widzi w Unii Europejskiej. Jeżeli nie dojdzie do natychmiastowej poprawy i złożenia kilku prostych i wykonalnych obietnic, jak np. rozszerzenia dostępności dla rolników taniego paliwa rolniczego, to już jesienią może dojść do katastrofy!
– Co do paliwa, rozmawiam obecnie z resortem rolnictwa i prezesem Orlenu Danielem Obajtkiem, aby tańsze paliwo dla rolników było barwione i dostępne w nieograniczonych ilościach, jak np. w Niemczech czy USA. Trzeba wyrównać szanse i możliwości naszych rolników, bo jak mają konkurować z niemieckimi, którzy mają właśnie tanie paliwo, bez ograniczeń. Tanie paliwo i inne mechanizmy trzeba zastosować w Zielonym Ładzie, aby długoterminowo zapewniły opłacalność rolnictwa. A teraz to pogoda decyduje o tym, czy rolnik przeżyje kolejny rok czy upadnie. Trzeba całkowicie zmienić też system ubezpieczeń, o czym rozmawiam z rządzącymi, bo teraz pieniądze dopłacane do ubezpieczenia upraw kończą się w kilkanaście minut. Możliwość ubezpieczenia upraw z dopłatą musi mieć każdy rolnik. Dzięki Pawłowi Kukizowi – organizatorowi spotkania z prezesem Jarosławem Kaczyńskim, który zadeklarował, że Polski Ład dla Rolnictwa będzie zmianą systemową, oczekuję, iż moje propozycje zostaną uwzględnione.
r e k l a m a
Z tym, że prezes ma swoich doradców i dzięki np. młodzieżówce PiS forsował „Piątkę dla zwierząt” a to stało się początkiem końca dominacji Zjednoczonej Prawicy na wsi.
– Miejmy nadzieję, że polskie społeczeństwo się opamięta i nie da się zaślepić pustymi obietnicami, a Zjednoczona Prawica przestanie działać destrukcyjnie na rolnictwo i wniesie zmiany systemowe wprowadzając stabilizację i opłacalność rolnictwa.
Panie pośle, czy to prawda, że otrzymywał pan pogróżki z brytyjskiej kancelarii prawnej? Że zbierano na pana materiały w sprawie glifosatu?
– Duże koncerny mają gigantyczny budżet i jak widać wykorzystują go również próbując zastraszać. Rzeczywiście, otrzymałem takie pismo z kancelarii prawnej z Wielkiej Brytanii, że zbierane są przeciwko mnie dokumenty. Mnie to nie wystraszyło, robię dalej co uważam za słuszne i żadnego pozwu nie otrzymałem. Prób zastraszania miałem wiele, w tym nie tylko w sprawie glifosatu, ale także ze strony organizacji pseudozwierzęcych, którym nie podoba się projekt zakończenia tzw. bezdomności zwierząt. Dla tych organizacji, oczywiście nie wszystkich, oznacza to utratę, jak to nazywam „paśnika”.
Jaką ma pan wizję rolniczego handlu detalicznego? Jest w tej wizji miejsce na handel wyrobów z mięsa bez konserwantów. Wszak degradacja krajowej produkcji trzody chlewnej z powodu ASF jest poważnym zagrożeniem!
– Albo politycy i ludzie z miast zrozumieją, że trzeba podejść poważnie do rolnictwa, do pandemii ASF i znacząco zredukować pogłowie dzików albo ta produkcja padnie. Np. w Danii nie ma ani jednego dzika. Właściwie każdy kraj z towarową produkcją trzody nie ma już większego problemu z ASF. Do rozwiązania problemu konieczna jest redukcja populacji dzików, a nie emocje, które podsycają organizacje pseudozwierzęce.
Słyszeliśmy, że ma pan pomysł na spółkę ELEWARR?
– W tej sprawie jestem umówiony z minister Anną Gembicką, która jest bardzo otwarta na dobre propozycje i swoją drogą wiele pomaga społecznościom rolniczym np. kołom gospodyń wiejskich. Będę kontynuował z nią rozmowę na temat możliwości oddania ELEWARRU rolnikom, ponieważ z tą spółką ciągle są jakieś problemy i nie spełnia ona roli regulatora cen skupu zbóż. Nie stabilizuje rynku, bo jak tłumaczy, ma za małe zdolności skupowe. Skoro tak, to po co dalej trzymać tę spółkę w rękach państwa. Widzę tę spółkę w formie spółdzielni, spółdzielni rolników, którzy mają także własne silosy – popularne BIN-y.
Rolnicy staliby się współwłaścicielami dużej spółdzielni mającej wpływ na ceny zboża. Skoro państwo nie potrafi stabilizować cen, to oddajmy to działanie rolnikom, osobom bezpośrednio zainteresowanym. Szczegóły są do dogadania, ale taka spółdzielnia regulowałaby rynek zbóż, ale także roślin wysokobiałkowych i spółdzielcy mogliby tym samym stymulować produkcję pasz. Dla producentów pasz nie byłoby wymówki, że nie ma w Polsce odpowiednio dużych partii surowca białkowego, przez co importują soję GMO ociekającą glifosatem. Sprowadzenie soi to nasze wsparcie dla rolników
z Brazylii, Argentyny i USA. To bezsens – powinniśmy wspierać polskich rolników, mamy polskie białko i może być go jeszcze więcej. Wyjdźmy z tej ślepej uliczki.
Trwają strajki rolników organizowanych przez AgroUnię!
– Są absolutnie uzasadnione. Dotyczą m.in. problemu ASF, z którym od 7 lat walczymy i nie możemy sobie z nim poradzić tak, jak zrobiły to inne państwa. Dotyczą ceny ziemniaków, za które rolnicy otrzymują 30 gr/kg, a które na półkach w sklepie kosztują 2 do 4 zł/kg. To przebitka lepsza niż na narkotykach.
Wiemy, że kiedy był pan przewodniczącym sejmowej Komisji Rolnictwa, uczestniczyli w obradach przede wszystkim zapraszani rolnicy i ich wysłuchanie było priorytetem. Teraz jest podobno porządek – praktycznie obradują posłowie. A dla rolników są mocne ograniczenia.
– Komisja Rolnictwa nie powinna być dla posłów tylko właśnie dla rolników i organizacji rolniczych. Tam trzeba wysłuchać ich głosów. Bo skąd posłowie mają wiedzieć co dzieje się w rolnictwie, skoro w tych salach nie ma rolników i nie słucha się ich głosów.
Jest pan gościem w wolnych mediach – w „Tygodniku Poradniku Rolniczym” – i to nie pierwszy raz. Czy kiedykolwiek spotkał się pan w swoich wypowiedziach z cenzurą TPR?
– Cenię TPR i nigdy coś takiego nie miało miejsca. Jesteście jedynym medium rolniczym opisującym w każdym numerze problemy rolników, trudne tematy i ważne sprawy z każdego działu rolnictwa. Problemów do opisania i rozwiązania jest dużo. Chociażby to, że wielu jest niby rolników korzystających z płatności, którym to zgodnie ze zdrowym rozsądkiem się nie należą. Bo co można powiedzieć o firmie spoza rolnictwa, która ma także łąki, skosi je kosiarką bijakową, weźmie dopłaty do łąk, a nawet kilogram tej zielonki nie trafi do żywienia zwierząt.