podkarpackie
Postanowiły twórczo wykorzystać okres lockdownu i przygotować się do wystawy staropolskich makatek. Wydarzenie, które mimo pandemii ostatecznie udało się zorganizować, zainspirowało gospodynie z powiatu łańcuckiego do kontynuowania projektu.
– Mieszkanki podkarpackich wsi poszukują najstarszych eksponatów, kompletują zbiory, a nawet szyją nowoczesne makatki na modłę tych, które pamiętają z dawnych lat – mówi pomysłodawczyni projektu, Janina Kuźniar.
Wyszywane, malowane
Pomysł, aby zorganizować wystawę staropolskich makatek, narodził się kilka lat temu. Dopiero w czasie pandemii projekt zaczął nabierać rumieńców. Janina Kuźniar, przewodnicząca wojewódzkiej rady KGW, zachęciła kobiety do skompletowania zbiorów i pokazania ich światu.
– Dopiero w czasie lockdownu panie znalazły czas, aby przyjrzeć się skarbom znalezionym w domach – mówi inicjatorka akcji. – Wystawa spotkała się z ogromnym zainteresowaniem. Po uroczystości zgłosiło się wielu uczestników chcących pokazać własne zbiory. Liczymy, że na początku przyszłego roku uda się powtórzyć wydarzenie. Oczywiście w nowej odsłonie.
Na wystawie zorganizowanej w Ośrodku Kultury w Albigowej znalazło się ponad sto eksponatów. Większość pochodziła z prywatnych kolekcji mieszkanek województwa oraz zbiorów kół gospodyń. Można było podziwiać tradycyjne wyszywane makatki, a także malowane na filcu. Jedne niewielkie, inne – mierzące nawet dwa metry!
– Wystawa była sentymentalną podróżą przywołującą wspomnienia dawnych domostw i bliskich, którzy już odeszli. Ślady wiejskiej codzienności, tradycji dbałości o dom i rodzinę – wyjaśniają organizatorki wydarzenia z Powiatowej Rady Kobiet w Łańcucie. – Cieszymy się, że makatki wciąż budzą zainteresowanie, a nawet zyskują na popularności. Tym chętniej skupimy się na powiększaniu zbiorów. Nie tylko tych zabytkowych, ale i współczesnych, które zasilą staropolską kolekcję.
Pani Jasiu, będę szyła makatki
”Dobra gospodyni dom wesołym czyni”, „Gdzie miłość i zgoda, tam Bóg rękę poda” – brzmią najpopularniejsze sentencje widniejące na ozdobnych tkaninach.
– Prawie każda miała wyszytą maksymę mówiącą o przyjaźni, szacunku, chwalącą gospodynię domu, jej pracowitość i umiejętności kucharskie – mówi Urszula Pantoła z koła gospodyń w Cierpiszu. – Takie tkaniny haftowały nasze babcie przy świecach i lampach naftowych. Spod ich rąk wyfruwały anioły strzegące domu, kwiaty i zwierzęta. Częstym tematem była też Święta Rodzina.
Makatki, które dawniej ozdabiały niemal każdy dom, uczyły także mądrości ludowych. Pełniły funkcję obrazkowego podręcznika wartości uważanych za najważniejsze w życiu kobiety i jej rodziny. Podkreślały wagę czystości, porządku, higieny i zdrowia. Tkaniny dekorowane były również życzeniami dla domowników i gości oraz sentencjami z uniwersalnym przesłaniem. Najczęściej haftowane były niebieską albo czerwoną nicią na lnianym płótnie. Wieszano je przede wszystkim w kuchni, gdzie koncentrowało się życie domowników.
– Historia polskich makatek sięga dziewiętnastego wieku. Tradycja przyozdabiania nimi domów wygasła w latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku – wyjaśnia Janina Kuźniar. – Na szczęście zainteresowanie znowu rośnie. Niedawno zadzwoniła do mnie jedna z gospodyń z informacją: „Pani Jasiu, będę robiła makatki!”. Pani Halina już kompletuje wzory, sama układa motywy.
Zamiast do pieca –
na wystawę
Gospodynie z powiatu łańcuckiego mogą się pochwalić oryginalnym zbiorem makatek – nie tylko kuchennych. Perłą kolekcji jest przedwojenna tkania z namalowanymi rumakami autorstwa nieżyjącego od lat artysty ludowego Jana Rożka. Kolejną cenną pracą są – również przedwojenne – łabędzie na stawach, mierzące aż dwa metry. Praca pochodzi z rodzinnego zbioru Małgorzaty Grad z Albigowej.
– Są i inne unikatowe makatki. Nietypowe, ozdobione koronkowymi ząbkami. Wieszano je nad drzwiami domostwa. Są i takie, które kładziono w kredensie na półeczkach – wymienia inicjatorka wystawy. – Zbiór jest bogaty i wyjątkowy.
Niektóre z prac gospodynie podarowały Muzeum Kultury Ludowej w Kolbuszowej, z którym współpracują. Ich makatki uzupełniają bogatą kolekcję.
– Przyjeżdżamy do muzeum w poszukiwaniu inspiracji – mówią kobiety.
– Obiekt ponownie udostępni je na naszą kolejną wystawę, do której wciąż się przygotowujemy.
Pomysłodawczyni planowanego wydarzenia zachęca mieszkanki wsi do poszukiwania tkanin, które zalegają na strychach zupełnie zapomniane.
– Niektóre kobiety nie mają pomysłu na makatki. Mówią: „Spalę je” albo „Wyrzucę”. My odpowiadamy: „Zachowaj!” – opowiada Janina Kuźniar. – Odratowane eksponaty włączymy do naszej kolekcji. Dołączą do nich kolejne – od gospodyń, które nie wiedziały o poprzedniej wystawie, a też chciałyby się pochwalić swoimi tkaninami.
Nowością będą współczesne prace inspirowane tradycyjnymi ozdobami kuchennymi, pamiętanymi jeszcze z domu przodków. Czy wyhaftowane sentencje będą równie nowoczesne? Na razie projekt owiany jest tajemnicą. Jedno jest pewne – w ośrodku kultury w Albigowej po raz kolejny będzie można wrócić do lat dzieciństwa. Zatrzymać się na chwilę przy haftowanych maksymach. Poczuć ciepło i urok izby naszych dziadków.
Małgorzata Janus