łódzkie
To był ogromny cios dla młodego rolnika rozwijającego gospodarstwo. Wszak pieniędzy za mleko nie otrzymał w roku 2019, a dwa lata wcześniej poczynił inwestycje w postaci rozbudowy obory, budowy płyty gnojowej, instalacji silosów zbożowych BIN, a także zakupu maszyn m.in. ciągnika z ładowaczem czołowym. Włodzimierz Jabłoński powiększył także rodzinne gospodarstwo z 15 do 27 ha własnych, zakupując ziemię. Stado powiększył do 35 krów dojnych, a średnią wydajność laktacyjną wyśrubował do 11,5 tys. kg mleka, co plasuje go w pierwszej piątce powiatu poddębickiego. Dla porównania, gdy stado wchodziło pod ocenę w roku 2004 to średnia wydajność oscylowała w granicach 4 tys. kg mleka, zatem hodowca potroił wydajność swoich krów.
– Uważam, że pomoc zwana lex Bielmlek, była stworzona tylko i wyłącznie z myślą o dostawcach SM Bielmlek, a nas dostawców OSM Ozorków objęła zupełnie przypadkiem. Większość rolników z naszego terenu o możliwości pomocy dowiedziała się z łamów „Tygodnika Poradnika Rolniczego”, a ja jeszcze wcześniej od redaktora Krzysztofa Wróblewskiego na gali Spomleku. Złożyłem wniosek o pomoc wraz ze stosownymi dokumentami i moi znajomi też, ale warunki uzyskania tej pomocy są takie, że mało kto ją otrzyma, a jeśli nawet otrzyma, będzie miała ona wymiar symboliczny. Niepotrzebnie stworzono nam złudne nadzieje, a wielu polityków szczyci się, że pomoc wyniesie 80% wartości niezapłaconych faktur za mleko, jednak jest wiele obwarowań, które sprawią, że pomoc będzie miała zupełnie inny wymiar. Wielkość pomocy uzależniono od różnicy przychodu z tytułu sprzedaży mleka w roku, w którym wystąpiły problemy z płatnościami w stosunku do lat poprzednich. A przecież takie gospodarstwa jak moje się rozwijają i co roku sprzedają więcej mleka, a i cena mleka jest różna. Osobiście nie liczę na żadną pomoc i obawiam się, że będzie to tylko rozdrapanie zaschniętych ran – stanowczo powiedział Włodzimierz Jabłoński.
r e k l a m a
Brak wypłaty – brak paszowozu
Osiągnięcie wysokiej wydajności mlecznej jest wynikiem tylko i wyłącznie pracy hodowlanej rolnika, gdyż Włodzimierz Jabłoński nie kupował jałówek z zewnątrz, a stado powiększał powoli odchowując własne cieliczki. Zawsze wybierał nasienie od buhajów rasy hf, na początku budowania stada z MCHiRZ w Łowiczu, a potem z firmy Konrad. Obecnie na jałówkach stosuje nasienie seksowane.
– Dużą wagę przywiązujemy do doboru buhajów. Mamy kilka mieszańców z rasą simentalską, które są dobrymi krowami, ale raczej traktujemy je jako ciekawostkę, bo żadna rasa nie da tyle mleka co hf. Stado mamy dość wyrównane pod względem wydajności, a kilka najlepszych sztuk w 305 dni laktacji daje od 13 do 14 tys. kg mleka. Pierwiastki pierwszą laktację kończą przeważnie z wynikiem od 10 do 11 tys. kg mleka – powiedział hodowca.
Odpowiednia genetyka potrzebuje też dobrze zbilansowanej i zasobnej w składniki pokarmowe dawki żywieniowej. Choć rolnik nie posiada wozu paszowego to udaje mu się sprostać wymaganiom wysokowydajnych hf-ów.
– Gdyby OSM Ozorków wypłaciła nam pieniądze za mleko, to już dawno żywilibyśmy krowy dawką TMR, bo paszowóz był pierwszą pozycją na naszej liście zakupów jeśli chodzi o maszyny – wyjaśnił rolnik, który na stół paszowy dowozi swoim krowom kiszonkę z kukurydzy w postaci prostopadłościennych tafli za pomocą wycinaka do kiszonek oraz sianokiszonkę w balotach. Pasze objętościowe uzupełniane są treściwym pełnoporcjowym granulatem z Neorolu.
Pomogła nowa mleczarnia
Jałówki w okresie letnim korzystają z pastwisk. Ruch na świeżym powietrzu zdaniem Włodzimierza Jabłońskiego ma bardzo korzystny wpływ na ich zdrowotność, co przekłada się na lepsze okazywanie rui, wyższą skuteczność zacieleń oraz łatwiejsze wycielenia.
Krowy utrzymywane są w oborze uwięziowej, wyposażonej w dojarkę przewodową DeLaval z sześcioma aparatami udojowymi, z której mleko trafia do schładzalnika o pojemności 2 tys. litrów. W nowszej części obory stół paszowy ma szerokość 4 m, a obornik usuwany jest za pomocą ciągnika z ładowaczem czołowym.
– W roku 2017 zastanawiałem się nad budową zupełnie nowej obory wolnostanowiskowej. Jednak się nie odważyłem i był to dobry krok, bo za rozbudowę uwięziówki wraz z płytą gnojową i montażem silosów BIN zapłaciłem 180 tys. zł. Zbliżoną sumę musiałbym zapłacić za samą halę udojową do obory wolnostanowiskowej, a cała inwestycja pewnie opiewałaby na 1 mln zł. Przy tak dużym kredycie i niezapłaconych fakturach za mleko pewnie nie byłoby już naszego gospodarstwa – powiedział rolnik.
Włodzimierz Jabłoński nie ukrywa, że bardzo pomocne w jego ciężkiej sytuacji okazało się nawiązanie współpracy z SM Spomlek.
– Nie da się porównać współpracy z SM Spomlek i OSM Ozorków, to jak dzień i noc. Już po zaledwie 15 dniach dostarczania mleka do Radzynia Podlaskiego prezes Edward Bajko zgodził się na wypłacenie nam zaliczki, co było wtedy dla nas ogromnie ważne, bo nie utraciliśmy dzięki temu płynności finansowej. Ponadto podoba mi się, że w Spomleku funkcjonuje Fundusz Rozwoju i Stabilizacji, na który potrącany jest jeden grosz od każdego litra sprzedanego mleka. W ten sposób każdy z dostawców gromadzi konkretną kwotę, którą może wypłacić w razie potrzeby. Jest to takie zabezpieczenie na czarną godzinę – stwierdził
Włodzimierz Jabłoński.