Dzwonek Pierwszy miesiąc prenumeraty za 50% ceny Sprawdź

r e k l a m a

Partner serwisu

Obora namiotowa – szybka, funkcjonalna

Data publikacji 06.09.2021r.

Coraz częściej spotkać można w gospodarstwach namiotowe hale tunelowe. Są nie tylko funkcjonalne, szybkie w budowie, ale przede wszystkim stosunkowo tanie. Rolnicy z powodzeniem wykorzystują je do przechowywania np. słomy, utrzymywania mlecznej młodzieży czy opasów. Od trzech lat w gospodarstwie Barbary i Arkadiusza Pazunczynów namiotowa hala doskonale sprawdza się jako obora uwięziowa.

wielkopolskie

Nie dość, że państwo Pazunczynowie mają bardzo wąską działkę siedliskową, to planując przed laty rozwój gospodarstwa, którego filarem mogła być tylko nowa obora, napotkali wiele trudności, w tym brak zgody sąsiadów na taką inwestycję.

r e k l a m a

Zamiast miliona zł – 300 tysięcy

Hodowcy nie zamierzali się jednak poddać i znaleźli alternatywne rozwiązanie nowej obory, którą jest namiotowa hala tunelowa. W myśl prawa budowlanego nie jest to stały budynek gospodarczy i do jego budowy nie potrzeba więc ani zgody sąsiadów, ani wszelkich zezwoleń budowlanych. Jest to bowiem obiekt bez fundamentów, bez murów, a osadzony na kotwach zagłębionych w grunt na ok. 1 m.

Obora namiotowa, która powstała w połowie 2018 roku i którą zamontowała firma Arbena, posiada wymiary 12x30 m, a jej wysokość w szczycie wynosi ponad 6 m, co – jak zapewniają gospodarze – gwarantuje odpowiednio dużą kubaturę obiektu i tym samym dobry mikroklimat.

– Nie potrzebujemy latem nawet wentylatorów, tak dobra jest cyrkulacja powietrza – podkreśla pan Arkadiusz.

Aby obiekt, w którym przebywają zwierzęta był solidniejszy, hodowca postanowił wzmocnić jego ściany (od wewnętrznej strony) blachą do wysokości 2 m. Sam namiot składa się z trzech warstw: folii izolacyjnej, wełny mineralnej o grubości 6 cm i plandeki. Wszystko to opiera się na stalowym szkielecie osadzonym na mocnych kotwach. Ściany szczytowe wykonano z obornickiej płyty warstwowej. Wewnątrz obiektu zaplanowano szeroki na 4,2 m korytarz paszowy, do którego po każdej ze stron przylega łącznie 48 uwięziowych stanowisk, zakończonych kanałem gnojowym i wyposażonych w dojarkę przewodową firmy DeLaval. Obornik usuwany jest za pomocą małej ładowarki przegubowej.

– Owszem, korytarz paszowy mógłby być nieco szerszy, ale kosztem korytarza wolałem by jak najbardziej wygodne były stanowiska dla krów, które mają długość 1,90 m – tłumaczył pan Arkadiusz.

Łączny koszt obiektu wraz z wylewkami, wygrodzeniami, nową instalacją elektryczną, przeniesioną ze starej obory i rozbudowaną dojarką przewodową oraz schładzalnikiem wyniósł niewiele ponad 300 tys. zł netto.

Genetyka z Norwegii

Kiedy państwo Pazunczynowie postawili oborę namiotową, nawet nie sądzili, że krowy będą musieli doić również w starej oborze. I to nie tylko doić, bowiem każdego dnia muszą – dla przebywających tam ponad 20 krów – wózkami rozwieźć ponad tonę paszy codziennie.

– Spadająca opłacalność produkcji mleka sprawia, że utracone dochody trzeba wyrównywać wzrastającą ilością sprzedawanego surowca – mówi hodowca dodając, że wspólnie z żoną dążą do produkcyjnego pogłowia na poziomie 80 krów w doju.

Obecnie hodowcy doją już ponad 70 krów, a stado objęte jest oceną użytkowości mlecznej. Jego średnia wydajność wynosi blisko 8800 kg mleka od sztuki.

– Trzeba zaznaczyć, że nasze stado to w większości mieszańce z rasą norweską czerwoną (nrf) – mówi hodowca. – Od kilkunastu bowiem lat krowy i jałówki inseminowane były buhajami rasy norweskiej czerwonej z firmy Konrad. Był taki czas, że w oborze mieliśmy już większość sztuk w czystej rasie norweskiej czerwonej, dziś już tak nie jest, gdyż zdecydowaliśmy o powiększeniu kalibru krów. Dlaczego? Bo jedyną chyba wadą tej rasy jest – w naszej opinii – nisko zawieszone wymię, co utrudnia dój. A zalety? Przede wszystkim mleko od rasy norweskiej ma doskonałe parametry: wysoką zawartość suchej masy w mleku, tłuszczu i białka. Dość powiedzieć, że zawartość tłuszczu kształtuje się na poziomie 4,20–4,50%, a białka 3,60–3,70%. Tak wysokie parametry przekładają się oczywiście na cenę skupu mleka. Ponadto, krowy rasy norweskiej czerwonej cechują się zdecydowanie lepszą od hf-ów zdrowotnością i praktycznie nie chorują na schorzenia metaboliczne. Łatwo się cielą, nie tracą apetytu po porodzie i są niewybredne pod względem paszowym – wymienia Arkadiusz Pazunczyn.

Kiedy hodowcy zaobserwują, że (w kolejnym pokoleniu) dana sztuka jest zbyt mała, wówczas kryta jest buhajem rasy hf. Z kolei, gdy kolejne pokolenia zaczynają tracić cechy rasy nrf, wówczas inseminowane są ponownie czerwoną rasą. W oborze nie brak również krów hf, które hodowcy zakupili chcąc zasiedlić nowo wzniesiony obiekt.

Kolejną – jakże ważną dla hodowców – cechą rasy nrf jest bardzo dobra płodność. Jak poinformował pan Arkadiusz, większość sztuk jest skutecznie pokryta w pierwszym zabiegu inseminacji, co sprawia, że okres międzywycieleniowy wynosi 380 dni. A wydajność? – Przyznam, że krowy nrf dają – przynajmniej w moim gospodarstwie – więcej mleka niż hf. Owszem są hf-ki, które dają 50 litrów mleka dziennie, ale są to sztuki bardzo problematyczne, często zapadające na zapalenia wymion, a nrf na mastitis jest odporny.

Jałówki oraz krowy zasuszone przebywają przez cały rok pod zadaszonymi wiatami, które suto ścielone są słomą.

– Zwierzęta doskonale się tutaj czują – potwierdza pan Arkadiusz. – Są zdrowe, nie kaszlą, nie mają żadnych grzybiczych chorób skórnych.

Wiata podzielona jest na kojce dla odpowiednich grup wiekowych jałówek. Te przeznaczone do zacielenia kryje buhaj.

r e k l a m a

Portfel coraz chudszy

Jak podkreśla pani Barbara, dobre wyniki produkcyjne i zdrowotne to m.in. zasługa odpowiednio zbilansowanego żywienia.

– Skrupulatnie dostosowujemy się do dawek wyliczonych przez naszego żywieniowca. Na niczym nie oszczędzamy, pomimo że przy każdym zakupie wszelkich dodatków kieszeń jest coraz bardziej pusta.

W przygotowywaniu mieszanek treściwych hodowcy korzystają z usług mobilnej mieszalni.

– Ostatnio robiliśmy 18 ton paszy, co wystarcza nam na okres ok. 6 tygodni, koszt samych dodatków (bez zboża, które mamy własne) wyszedł ponad 25 tysięcy złotych – z ubolewaniem mówił hodowca.

Podstawą żywienia stada jest PMR sporządzany w pionowym wozie paszowym firmy Faresin o pojemności 11 m3 i zbilansowany obecnie na produkcję 25 litrów mleka od krowy. Te o wyższej wydajności premiowane są mieszanką treściwą z ręki.

– Jeszcze nie tak dawno, łącznie z dzierżawami, gospodarowaliśmy na 106 ha. Jednak opłacalność produkcji jest obecnie tak niska, że zdecydowaliśmy się część dzierżaw oddać, bo po prostu są nieopłacalne. Zdecydowanie bardziej ekonomicznie jest zakupić zboże od innych rolników niż dzierżawić i uprawiać ziemię, za którą musieliśmy zapłacić ok.1500 zł za hektar.

Gospodarstwo państwa Pazunczynów, od ponad roku (wraz z 4 innymi) zrzeszone jest w grupie producenckiej – jednej z wielu, którą koordynuje Jarosław Malczewski – prezes Polskiej Grupy Mleczarskiej Sp. z o.o.

–       Życzę każdej mlecznej grupie producenckiej takiego prowadzącego, który tak aktywnie działa na naszą rzecz i pomaga każdemu hodowcy jak tylko możliwe – podkreślił Arkadiusz Pazunczyn nadmieniając, że swego czasu gospodarstwo poddane zostało restrukturyzacji i gdyby właśnie nie prawna pomoc prezesa Malczewskiego gospodarstwa zapewne już by nie było. Ale to już temat na odrębny artykuł.

Beata Dąbrowska

r e k l a m a

r e k l a m a

Zobacz także

r e k l a m a