Dzwonek Pierwszy miesiąc prenumeraty za 50% ceny Sprawdź

r e k l a m a

Partner serwisu

Zawsze chciałem mieć kolorowe stado

Data publikacji 06.09.2021r.

Adam Prościński wyznaje, że o czystym bydle hf w jego gospodarstwie nie ma mowy. Za wysokie wymagania, za krótkie użytkowanie, wiele problemów zdrowotnych m.in. z zapaleniem wymion czy rozrodem. Poza tym, marzeniem pana Adama od najmłodszych lat było kolorowe stado bydła.

warmińsko-mazurskie

– Nigdy nie chciałem mieć stada hf w czystej rasie, zawsze marzyłem o stadzie kolorowym i od początku robiłem wszystko, by takie było – wyznaje Adam Prościński, w którego stadzie dominująca jest obecnie rasa simentalska. – Ma lepszą zdrowotność, zwierzęta są odporniejsze i doskonale adaptują się do różnych warunków środowiska. A mamy u siebie trochę górek i pagórków więc w sezonie pastwiskowym bydło musi się natrudzić. Bydło tej rasy jest mniej wybredne i potrafi bardzo dobrze wykorzystać pastwisko – wylicza rolnik.

Właściciel stada dodaje, że simentale posiadają coś co w produkcji mleka jest bardzo ważne, czyli zdrowy gruczoł mlekowy, a to oznacza niską zawartość komórek somatycznych w mleku. Ich średnia zawartość z ostatnich 3 miesięcy nie przekroczyła 150 tys./ml.

Przekonałem się już, że łatwiej utrzymać somatykę na pożądanym poziomie u simentali, niż u hf-a, bowiem cechują się one większą odpornością na różne choroby, w tym na mastitis, co dla mnie jako hodowcy ma ogromne znaczenie – wyjaśnia rozmówca.

Inseminację (prowadzoną tutaj od 30 lat) wykonuje sprawdzony inseminator.

– Bazuję na nasieniu PH Konrad, bo mają duży wybór i zawsze ich nasienie sprawdzało się – wyznaje gospodarz.

Krowy simentalskie w czystości rasy kryte są simentalem mlecznym. Ale jeżeli spada ich wydajność, to hodowca krzyżuje je z czarno-białym lub czerwono-białym.

Pan Adam jałówek praktycznie nie sprzedaje, raczej dokupuje. Pierwiastki przeważnie są zacielane rasą limousine lub angus, nigdy simentalem, bo – jak mówi – przy pierwiastkach simental oznacza ciężkie porody.

– Przy kolejnych zacieleniach, jak jałówka jest już wyrośnięta to jak najbardziej może już być simental, czerwono-biały hf – mówi hodowca, który chwali także fakt, że jak krowy kończą kolejną np. 4. czy 5. laktację to za ich sprzedaż można jeszcze uzyskać dobre pieniądze, bo zwierzęta są z reguły w dobrej kondycji.

Najstarsza krowa simentalska w gospodarstwie w Linowie ma 13 lat, jest w doskonałej kondycji, mimo tego, że jest już w 10 laktacji. Hodowca podkreśla, że simentale nie są tak wydajne jak hf, ale posiadają bardzo dobre parametry mleka. Właściciele gospodarstwa osiągają średnią wydajność na poziomie 7500–8000 kg mleka.

Po wejściu do obory od razu rzuca się w oczy czystość krów, pomimo tego, że zwierzęta utrzymywane są na uwięzi, więc mają ograniczone pole manewru. Adam Prościński wyjaśnia, że plusem w oborze uwięziowej jest na pewno to, że każdą sztukę można indywidualnie doglądać, natomiast minusem, bez wątpienia mniej ruchu i ograniczona swoboda zwierząt. Ale trzeba pamiętać, że zwierzęta przebywają w oborze w zasadzie tylko w okresie jesienno-zimowym, bo już od wiosny idą na pastwisko.

– Jak rozpoczynamy wypas to zawsze przez około tydzień wypuszczamy krowy stopniowo tzn. na 2–3 godziny dziennie, by powoli przechodziły na trawę i przyzwyczajały się do nowych warunków. Dzięki temu udaje się uniknąć tężyczki pastwiskowej i innych schorzeń wywoływanych zmianą żywienia – wyjaśnia hodowca.

– Muszę przyznać, że nigdy nie myślałem o oborze wolnostanowiskowej, chyba że będą jakieś odgórne wymogi, ale mam nadzieję, że obory uwięziowe nie zostaną wykluczone – zastanawia się rozmówca.

Jak jest dobrze zaplanowana uwięziówka, o odpowiednich wymiarach, z wygodnymi stanowiskami, zadbana i dobrze prowadzona, z dobrą ściółką i paszą, to zwierzętom żyje się dobrze. Cała obora jest dokładnie myta dwa razy do roku, pierwszy raz wiosną, jak bydło zaczyna okres pastwiskowy i wychodzi na zewnątrz. Stojąc na stanowiskach zwierzęta są przyzwyczajone do swojego sąsiedztwa, nie zaczepiają się,
nie szaleją.

– Z moich obserwacji wynika, że u zwierząt, które żyją na uwięzi, nie ma tej agresji, którą często obserwuje się w oborach wolnostanowiskowych – wyjaśnia rozmówca.

Dr inż. Monika
Kopaczel-Radziulewicz

r e k l a m a

r e k l a m a

Zobacz także

r e k l a m a