Podnoszona już wcześniej przez rolników kwestia zakupu wieprzowiny ze stref ASF na potrzeby żywnościowych rezerw strategicznych wybrzmiała również podczas posiedzenia Parlamentarnego Zespołu ds. Zwalczania i Zapobiegania Chorobom Zakaźnym Zwierząt, które odbyło się 8 września. Nie uzyskali oni odpowiedzi na ten temat w Sejmie, ale w piśmie przesłanym przez ministerstwo rolnictwa 2 września do Wielkopolskiej Izby Rolniczej wyjaśniono, że zgodnie z ustawą tworzeniem rezerw strategicznych nie powinno się regulować popytu i podaży na rynku ani też wyrównywać cen produktów. Są one tworzone na wypadek zagrożenia bezpieczeństwa i obronności państwa. Można więc wnioskować, że producenci trzody chlewnej nie mają co liczyć na skup w celu stworzenia rezerw strategicznych.
Żerują na ASF?
Podczas posiedzenia zespołu pojawił się też temat odstrzału dzików i współpracy z myśliwymi. Wskazano na przypadki braku takiej współpracy, a przecież dziki nadal pozostają głównym rezerwuarem wirusa w środowisku. Zbliżające się żniwa kukurydziane mogą tylko nasilić ten problem. Łowczy Krajowy Paweł Lisiak, przewodniczący Zarządu Głównego Polskiego Związku Łowieckiego, zapewniał, że jesteśmy w Europie najefektywniejsi w pozyskiwaniu dzików w przeliczeniu na jednego myśliwego. Myśliwi wychodzili na polowania 1,4 mln razy, co przy średnim czasie przeznaczonym na polowanie wynoszącym 4 godziny daje 5,6 mln godzin spędzonych na odstrzale.
W opinii PZŁ populacja dzików spada, a jednym ze wskaźników, które o tym świadczą, jest liczba szkód łowieckich. Rok temu w okresie od kwietnia do lipca było ich prawie 24 tys., a w tym samym okresie roku bieżącego niespełna 15,4 tys., co według PZŁ jest najlepszym dowodem na spadek populacji dzików. Jak podaje Polski Związek Łowiecki, w okresie od kwietnia do lipca bieżącego roku, czyli obejmującym jedną trzecią sezonu łowieckiego 2021/2022, udało się odstrzelić nieco ponad 50,5 tys. dzików, podczas gdy rok temu w analogicznym okresie odstrzelono 48,9 tys. dzików. Jak wyjaśniał Krzysztof Jażdżewski, zastępca głównego lekarza weterynarii, w tym roku planowany jest też odstrzał sanitarny 194 tys. dzików, z czego do tej pory wykonano nieco ponad 67 tys. Czy jest to dużo, biorąc pod uwagę szybko rozmnażającą się populację?
– Ile mamy dokładnie dzików, nie wiadomo. Według PZŁ w lasach są przetrzebione, ale wielu ekspertów zajmujących się tym tematem twierdzi, że jest to liczba pomiędzy 800 tys. a 1 mln sztuk. Gdyby udało się zredukować maksymalnie populację dzików, odnieślibyśmy sukces w walce z ASF. Jednak to nie ministerstwo tym zarządza i formalnie niewiele może zrobić – wyjaśniał Szymon Giżyński, wiceminister rolnictwa.
Zwrócił uwagę na jeszcze jedną kwestię, która może wpływać na brak skuteczności w walce z afrykańskim pomorem świń. Jego zdaniem dla wielu firm, i to najczęściej z kapitałem zagranicznym, ASF to źródło potężnych zysków. Miał tu na myśli między innymi wszystko, co jest związane z bioasekuracją, utylizację zwierząt, ale także przemysł mięsny i duże sieci handlowe, które korzystają na zakupie tańszego surowca. Jak wyjaśniał Szymon Giżyński, z powodu rozprzestrzeniania się ASF obroty przemysłu utylizacyjnego osiągną w ciągu kilku lat 30 mld zł.
– Ale na problemie z ASF korzysta też system tuczu nakładczego, który opanowuje sektor trzody chlewnej i wypiera rodzimą produkcję – podkreślał Szymon Giżyński.
Nasilą kontrole transportu z zagranicy
O ile obszary zapowietrzone i zagrożone ustanowione po wykryciu ogniska ASF wprowadzane i znoszone są rozporządzeniem wojewody, o tyle obszary objęte restrykcjami, czyli strefy czerwona, różowa i niebieska, określane są przez prawo unijne. Rolnicy wskazywali, że w związku z rosnącą liczbą ognisk w całym kraju i poszerzaniem strefy czerwonej coraz trudniej jest sprzedać tuczniki, a różnice cenowe się pogłębiają. Ich zdaniem potrzebna jest współpraca z Komisją Europejską w celu bardziej elastycznego podejścia do wielkości stref ASF i okresu, na jaki są nakładane przez KE. Potrzebne jest także wprowadzenie na stałe mechanizmu rekompensat cenowych dla rolników ze strefy czerwonej.
Przedstawiciele rolników mówili, że wprowadzane reżimy sanitarne oraz niska opłacalność chowu trzody chlewnej prowadzą do tego, że masowo rezygnują z dalszego utrzymywania świń. Sytuacja wielu gospodarstw jest wręcz dramatyczna, gdyż mając problemy ze sprzedażą, tracą płynność finansową. Dane z ostatniego spisu rolnego pokazały, że w ciągu 10 lat pogłowie trzody chlewnej spadło o 26%, a z drugiej strony napływa do naszego kraju surowiec z zagranicy.
– Nasilamy działania związane z monitorowaniem handlu świniami, gdyż w bieżącym roku zaobserwowaliśmy, że zwiększyła się liczba zwierząt przywożonych z innych krajów Unii do rzeźni. To nie jest zabronione i nie dotyczy wielu zakładów ubojowych, ale mamy kilka zidentyfikowanych firm i w ich okolicy wraz z Inspekcją Transportu Drogowego będziemy częściej kontrolować transporty z zagranicy. Powstał w tym celu nawet specjalny zespół i ta inicjatywa będzie wspomagała kontrole stale prowadzone w rzeźniach – mówił Krzysztof Jażdżewski.
Ponadto Główny Inspektorat Weterynarii oraz Ministerstwo Klimatu i Środowiska podjęły decyzję o dodatkowym odstrzale sanitarnym, aby w krótkim czasie znacząco zmniejszyć populacje dzików w 9 powiatach, w których utrzymywanych jest więcej niż 150 tys. świń. Dotyczy to między innymi powiatów: żuromińskiego, piotrkowskiego, gostyńskiego, nowomiejskiego, iławskiego.
Dominika Stancelewska