Dzwonek Pierwszy miesiąc prenumeraty za 50% ceny Sprawdź

r e k l a m a

Partner serwisu

Różne oblicza zagrożeń

Data publikacji 15.09.2021r.

Koszt budowy przeciętnej obory wolnostanowiskowej – łącznie z wyposażeniem – w porównaniu do ubiegłego roku wzrósł o około 30 procent. Doskonale pamiętamy, że w 2020 roku w gospodarce niepodzielnie rządziła pandemia, której następstwem była cholerna drożyzna. Trudno było kupić materiały budowlane. Zaś wyposażenie obór – z przyczyn obiektywnych – docierało do rolników ze znacznym opóźnieniem. Lockdown przerwał kompletnie łańcuchy dostaw nie tylko w Europie, ale i w całej gospodarce światowej. Znaczna część firm nie pracowała, bo szalała zaraza, bo brakowało podzespołów. Wróćmy jednak do obory! Czy w obliczu rosnących cen na rynku nieruchomości, co powiązane jest z drastycznym wzrostem kosztów robót budowlanych i działek, opłaca się obecnie poważnie myśleć o rozpoczęciu inwestycji? Owszem, myśleć można, ale do wydawania pieniędzy należy podchodzić rozważnie i czekać aż ta bańka spekulacyjna na rynku nieruchomości pęknie! Wprawdzie wielu z tych co zamierzają inwestować powie: my budujemy na swoim! Ale ów 30-procentowy wzrost kosztów dotyczy budowania na swoim! Ktoś może być zdziwiony, że w obliczu korzystnych tendencji na rynku mleka nawołujemy do ostrożności. Wszak ceny mleka pełnego przerzutowego wchodzą na astronomiczny pułap i przekraczają 2,05 zł/l. A poważni eksperci twierdzą, że te ceny mogą dojść nawet do 2,20 zł za litr. Co z tak drogiego mleka opłaca się produkować? Naszym zdaniem tylko złoto! W postaci serów, masła, twarogów, a nawet galanterii tak drogiego mleka nie można spieniężyć nie tylko na rynku krajowym, ale i za granicą. Jest więcej niż pewne, że tak drogi surowiec może spowodować wzrost cen odtłuszczonego mleka w proszku. O tym świadczy odbicie na ostatniej aukcji Fonterry, na której proszek zdrożał o ponad 7 procent. Zyskają ci polscy producenci, którzy mają zapasy tego produktu i wzięli na przeczekanie! Tak na marginesie, to przy cenie mleka chudego w przerzucie – 1,10 zł/l – obecnie nie opłaca się robić odtłuszczonego mleka w proszku. Nadal bardziej korzystna jest sprzedaż śmietany przerzutowej niż produkcja masła bowiem cena za jednostkę tłuszczu wynosi nawet 0,252 złotych. I tutaj też prognozujemy pewną podwyżkę cen zbytu masła, nade wszystko masła w blokach przeznaczonego na eksport.

r e k l a m a

Dlaczego mleko

jest tak drogie w przerzucie? Przyczyn jest kilka, ale skupmy się na dwóch. I tak, firmy krajowe muszą wywiązać się z kontraktów zawartych z wielkimi sieciami, a także z zamówień eksportowych. Są to przeważnie kontrakty po starych cenach, dołujące ceny skupu! Drugą przyczyną jest zmniejszenie produkcji mleka we Francji i w Niemczech. Nas najbardziej interesuje rynek niemiecki. Otóż niedobory na tym rynku wynoszą ponad 800 tysięcy litrów mleka dziennie. To jest tylko trochę mniej niż dzienny skup OSM Koło – wynoszący obecnie 989 tysięcy litrów mleka czy też OSM Sierpc, która dziennie kupuje około 930 tysięcy litrów.

Jakie jest więc zagrożenie dla krowiarzy? Nade wszystko takie, że wielkie sieci handlowe nie godzą się na realne podwyżki cen zbytu niwelujące nieco wzrost kosztów produkcji w oborze i w zakładzie mleczarskim. Wszak np. propozycje jednej z sieci handlowych, że godzi się na podwyższenie ceny zbytu kostki twarogu o 3 grosze nijak ma się do propozycji mleczarni, która wynosi 30 groszy. Poza tym ta hossa na mleko przerzutowe może się skończyć. Sięgnijmy do historii. Otóż 7 sierpnia 2014 roku prezydent Putin nałożył na kraje UE, w tym i na Polskę, embargo na sprzedaż żywności. Ten fakt odczuły szczególnie duże podlaskie mleczarnie, którym dobrze handlowało się z Rosją! A mimo tego mleko pełne w przerzucie w listopadzie i w grudniu 2014 roku kosztowało ponad 2 zł/l. Wnet jednak jego ceny poszły w dół. Natomiast ceny w całym skupie po ogłoszeniu embarga z miesiąca na miesiąc
malały.

Za późnej komuny

na wsi mówiło się, że „Kto ma owce, ten ma co chce”. Dziś mówi się „Kto ma świnie, prędko zginie”. Polscy producenci świń bici są dziś podwójnie – raz z powodu ograniczeń związanych z ASF, który pojawia się w regionach specjalizujących się w produkcji świń, a po drugie ­- są dławieni przez spadek cen skupu. Co więc nas czeka w mniej lub bardziej odległej przyszłości? W tej bliższej mieszkańcy miast mogą liczyć na niesamowite promocje wieprzowiny w sieciach marketów. W tej dalszej, przyjdzie im się pożegnać z łopatką po 8 zł/kg i schabem po 10,99 zł/kg.

Pamiętamy, że kiedy pod koniec lat 90. XX w. w Europie szalała epidemia BSE, dobra wołowina, na którą nie było wówczas popytu, kosztowała w sklepach 10-15 zł/kg. Dziś, mimo różnych wysiłków, aby naszą wołowinę skompromitować (szeroko nagłaśniane akcje dotyczące tzw. leżaków), jest na nią popyt i w kraju nie da się kupić tego mięsa poniżej 30-40 zł/kg. Tak będzie i z wieprzowiną. Prędzej niż chciałaby celebrytka Sylwia S. wieprzowina stanie się dobrem równie luksusowym co dziś polędwica wołowa lub rostbef. Do tego doprowadzi krótkowzroczność kolejnych rządów, które najpierw nie znalazły skutecznego lekarstwa na spadek pogłowia świń i loch w Polsce, a następnie prowadziły zupełnie nieskuteczną walkę z ASF. Następstwem owej nieudolności będzie koniec polskiej wieprzowiny!

r e k l a m a

r e k l a m a

Zobacz także

r e k l a m a