Warto więc dokładnie zapisywać termin pierwszej rui po porodzie. Za dobry wynik możemy uznać, gdy średnia ze stada wynosi poniżej 30. dnia. Więcej niż 30 dni to sygnał, że w kwestii żywienia stada nie dzieje się najlepiej.
Podręczniki mówią, że czas trwania objawów rujowych u krów wynosi średnio 7,3 godziny. U jałówek 11,3 godziny. Praktyka wygląda niestety znacznie gorzej. Szacuje się, że obecnie tylko 37% zwierząt wykazuje odruch tolerancji, a odsetek ten systematycznie się zmniejsza. Badania wykazały, że wraz ze wzrostem produkcji mleka zmniejsza się czas trwania rui. I tak, krowy dające około 55 kg mleka dzienne manifestują ruję tylko przez 2,8 godziny.
Szczególnie dokuczliwe dla hodowców są zaburzenia w przebiegu rui w okresie pierwszych 2 miesięcy po porodzie. Specjaliści są tutaj zgodni, że jeżeli nie zauważymy rui do 60. dnia po porodzie, to taką sytuacje należy traktować jako patologiczną, a w ustalaniu przyczyn i możliwości poprawy w pierwszej kolejności należy przyjrzeć się dawce na stole paszowym.
Problemy z pierwszą rują wynikają najczęściej z niedożywienia energetycznego krów i pojawienia się ujemnego bilansu energii po porodzie. Niedobory energii wynikają nie tylko z niskiej koncentracji energii w dawce pokarmowej, ale przede wszystkim ze słabego apetytu krów w okresie okołoporodowym. W wyniku ujemnego bilansu energii zmniejsza się sekrecja hormonu gonadotropowego LH, który konieczny jest do wznowienia po porodzie aktywności jajnikowej. LH warunkuje wzrost i dojrzewanie pęcherzyków jajnikowych oraz owulację i sekrecję progesteronu przez jajniki. Gdy zmniejsza się produkcja progesteronu, zwiększa się częstotliwość występowania cichych rui. Im więc szybciej krowa metabolicznie wróci do zdrowia, tym szybciej się zacieli.
Z punktu widzenia hodowcy najlepiej jest, aby deficyt energetyczny wystąpił jak najszybciej przed porodem i aby nie był zbyt głęboki. Bo w przeciwnym wypadku wydłuża on okres od wycielenia do pierwszej rui. Im później przypada dzień z najniższym ujemnym bilansem energii, tym późniejsza jest pierwsza owulacja i tym gorsze są rokowania dla rozrodu.
Beata Dąbrowska