Dzwonek Pierwszy miesiąc prenumeraty za 50% ceny Sprawdź

r e k l a m a

Partner serwisu

Elżbietków z bogatą setką na karku

Data publikacji 20.09.2021r.

Są miasta, miasteczka i wsie, które świętują kilku­setletnie jubileusze. A są i takie, które mają w pewnym sensie niewiele ponad sto lat. Ale bywa, że te młodsze miejscowości mają historię tak samo bogatą, a może i bogatszą. Taką ma podgostyński Elżbietków, który świętował niedawno stulecie polskości. I wydał z tej okazji niezwykłą książkę.

wielkopolskie

Elżbietków – wdzięczna nazwa. Powstała w ciekawy, choć pewnie nie aż tak nietypowy sposób. Wieś leży w gminie Pogorzela (pow. gostyński), która w 1861 roku przeszła w ręce niemieckich właścicieli. Jeden z nich wykarczował część lasu w swojej majętności i założył tam folwark, który nazwał imieniem swojej żony Elizy. Elisenhof, a dziś Elżbietków, stał się wsią o niezwykle precyzyjnie udokumentowanej historii. Setki dokumentów znalazły swoją nową oprawę w wydanej z okazji jubileuszu książce Elżbietków – stulecie polskości. Jej autorem jest lokalny nauczyciel historii i regionalista Krzysztof Rybka, który na co dzień uczy historii w Zespole Szkół Ogólnokształcących i Zawodowych w Pogorzeli.

Dzięki elżbietkowianom

– Moje serce przepełnia wielka radość, ponieważ dziś spełnia się moje marzenie. Kiedy w 2018 roku obchodziliśmy stulecie odzyskania niepodległości przez Polskę, a potem stulecie powstania wielkopolskiego, uświadomiłem sobie, że w naszej miejscowości też wkrótce upłynie sto lat od momentu objęcia gospodarstw rolnych przez Polaków po Niemcach. Zrodziła się w mojej głowie myśl, żeby upamiętnić dla potomnych historię naszej miejscowości. W rozmowie z Krzysztofem Rybką doszliśmy do wniosku, aby spisać „dzieje i wydarzenia w mojej wiosce”. (...) Ocaliło to wiele historycznych dokumentów od zniszczenia, a ludzi kiedyś tu żyjących – od zapomnienia. (...) Dziękuję wszystkim. Osobom, które włączyły się w to dzieło, poświęciły czas i udostępniły swoje materiały. Dziękuję też tym, którzy mieli wątpliwości, pytali, czy to jest potrzebne, a czasem nawet mówili, że nie damy rady. To nas też mobilizowało – mówił ze sceny Mieczysław Foltynowicz, elżbietkowski pasjonat historii i pomysłodawca książki.

– Jesteście wspaniałą społecznością. To wy jesteście bohaterami, to wy tę książkę tworzyliście i tworzycie nadal. Przeżyliście w swojej historii niezwykłe sytuacje, z których wyszliście obronną ręką – dodał Krzysztof Rybka.

Czy mamy coś ciekawego?

Mieczysław Foltynowicz skończył Technikum Rolnicze. Przez lata prowadził gospodarstwo w Elżbietkowie. Z historią zawsze żył za pan brat.

– Pochodzę z rodziny, w której przykładało się dużą wagę do pamiątek. Nasz ród sprowadził się tutaj aż z Litwy. W czasie jakichś wojen podobno prapradziad Foltynowicz jako żołnierz sprowadził się z hrabią Tyszkiewiczem do Pogorzeli. Więcej wiemy o naszym dziadku, który był weteranem wojny bolszewickiej. Weterani mogli nabywać ziemię na Kresach albo w Wielkopolsce. Dziadek zamieszkał w Elżbietkowie, a jego syn, mój ojciec, był tu po wojnie sołtysem – mówi Mieczysław.

Kiedy rozpoczynali pracę nad książką dwa lata temu, Mieczysław zorganizował w miejscowym Domu Strażaka robocze archiwum, do którego mieszkańcy znosili znalezione w szafach, na strychach dokumenty swoich rodziców, dziadków, pradziadków.

– Prosiłem, żeby każdy zebrał zdjęcia, dokumenty i napisał coś o swojej rodzinie. Ludzie pytali: „A co by tam miało być?”, sądząc, że nic ciekawego się w ich rodzinach nie wydarzyło. To ja na to, że przecież mamy tylu ciekawych ludzi, którzy licznie pokończyli szkoły, czymś zasłynęli. Że każda rodzina ma jakieś ważne momenty. Nie wszyscy byli przekonani, część miała problem z przelaniem opowieści na papier. Nie nawykliśmy do pisania pamiętników. Tymczasem z Elżbietkowa pochodzi artysta rzeźbiarz Andrzej Opaliński, którego obrazy i rzeźby zdobią okoliczne kościoły – wyjaśnia Mieczysław.

Wyprowadził się nie wiadomo dokąd

Elżbietków pod obecną nazwą pojawił się w Monitorze Urzędowym Województwa Wielkopolskiego w 1921 roku. Ale już wcześ­niej jego mieszkańcy, do 1922 roku w przeważającej liczbie Niemcy, skrzętnie prowadzili dokumentację.

Z dokumentów można się dowiedzieć dokładnie, kto gdzie mieszkał, jakim areałem dysponował. Znamy nie tylko imiona i nazwiska Niemców, którzy zdawali swoje gospodarstwa tuż po odzyskaniu przez Polskę niepodległości. Dokumenty podają nie tylko daty, ale nawet numery pokoi w starostwie, do których „osoby i urzędy mające jakiekolwiek pretensje do powyższych osób”, czyli Niemców, mają się zgłosić. I dokładne dane transakcji i Polaków, którzy następnie kupowali te gospodarstwa od państwa polskiego.

Z monografii dowiadujemy się, że zadaniem gminy było prowadzenie tzw. księgi dusz. Na jej podstawie „przeprowadzano szczepienia ochronne według roczników, pobory do wojska czy też realizowano opodatkowanie”. Znajdujemy tam takie wpisy, jak: „Jan Ochlik wyprowadził się z Elżbietkowa bez odmeldowania nie wiadomo dokąd”.

Książkę zdobią liczne zdjęcia. Są wśród nich mieszkańcy podczas orki, żniw czy śniadania na polu, ale są też fotografie grupowe, z wielu uroczystości na przestrzeni dziesięcioleci, w tym wiele takich sprzed wojny, jak choćby z uroczystości poświęcenia figury w maju 1935 roku.

O figurze wspomniał m.in. w krótkim wystąpieniu na scenie ks. kanonik Dariusz Bandosz. Przytoczył zasługi elżbietkowian w budowie figury Matki Bożej, przyłącza elektrycznego dla kościoła, wieży kościelnej, ufundowaniu świętych obrazów czy budowie kostnicy i salki parafialnej.

Na scenie talenty taneczne prezentowały działające przy Miejsko-Gminnym Ośrodku Kultury w Pogorzeli zespoły dziecięce „Iskierki” i „Zuchy” oraz młodzieżowy „Modestia”, a potem młodzież z Gminnego Centrum Kultury i Rekreacji w Krobi bawiła publiczność skeczami w gwarze wielkopolskiej.

Karolina Kasperek

r e k l a m a

r e k l a m a

Zobacz także

r e k l a m a