podlaskie
– Gdy kupiłem ten traktor jako nowy w 2013 roku w firmie Piomar za 255 tys. zł netto spisywał się bez zarzutów – mówi Marcin Jarocki. – Skrzynia działała tak jak należy. Maszyna szybko reagowała na wciśnięcie pedału gazu czy na zmianę kierunku jazdy. Ale po półtora roku od zakupu przyjechali serwisanci i w ramach akcji serwisowej zmienili software skrzyni, po którym traktor już nie pracował tak jak wcześniej. Pojawiły się m.in. szarpnięcia w momencie zmiany kierunku jazdy. Odpuściłem sobie jednak ten temat. Ale po pewnym czasie znajomy kupił Steyra, czyli ciągnik bliźniaczej marki do Case IH i powiedział, że w jego maszynie nad pracą skrzyni czuwa takie oprogramowanie, że wszystko działa tak jak należy. Wtedy postanowiłem działać.
r e k l a m a
Jesienią 2015 roku
rolnik napisał maila do CNH Industrial Polska (właściciel Case IH – dopisek redakcji) czy planowana jest kolejna akcja serwisowa związana z wymianą oprogramowania. Usłyszał że nie, ale jednocześnie radzono mu skontaktować się z najbliższym dealerem. A że w międzyczasie w traktorze wystąpił przeciek między pompą a tylnym mostem to właściciel Pumy był wręcz zmuszony do "ściągnięcia" serwisantów do swojego gospodarstwa.
– W trakcie naprawy serwisanci przekazali mu numer telefonu do innego użytkownika ciągnika Puma CVX, który rzekomo miał wgrane nowe oprogramowanie skrzyni. Ten użytkownik w rozmowie telefonicznej powiedział, że warto to zrobić, bo po takiej zmianie jego traktor zaczął lepiej pracować. Tak też uczyniłem – opowiada Marcin Jarocki. – I rzeczywiście, sporo się w ciągniku poprawiło. Przede wszystkim skrzynia stała się bardziej agresywna. Wystarczyło lekko dodać gazu i aż wciskało mnie w fotel – takie ciągnik miał przyspieszenie. Ponadto ciągnik zaczął jeździć znacznie szybciej, bo maksymalna prędkość wzrosła z 43 do 45 km/h. Ale szarpanie przy zmianie kierunku jazdy niestety nie ustało. Ponadto po jakimś czasie pojawił się kolejny problem. Gdy podczas żniw ciągałem dwunastotonową przyczepą i wciskałem sprzęgło, aby dohamować ciągnikiem nie obciążając przekładni, to przy puszczaniu sprzęgła nie wiadomo dlaczego traktor nie zaczynał przyspieszać, tylko utrzymywał obroty na niskim poziomie.
Puma CVX posiada
skrzynię bezstopniową łączącą w sobie układ mechaniczny z hydraulicznym. Ma mechaniczne zakresy, między którymi zmiana odbywa się automatycznie. W tym traktorze można też ustawić poziomy tzw. agresywności (dynamiki) działania przekładni. Możliwości są trzy i każda z nich ma wpływ na to, jak szybko ciągnik przyspiesza do zaprogramowanej prędkości i jak szybko wyhamowuje. Producent twierdzi, że pierwszy poziom zalecany jest do jazdy transportowej, drugi obejmuje prace polowe, trzeci ma zastosowanie do ciężkich prac polowych oraz zadań wykonywanych z ładowaczem czołowym. W teorii przy skrzyni CVX jej parametry powinny być automatycznie dobierane, aby uzyskać moc i prędkość, co wynika też z korelacji z silnikiem. A jak to wygląda w praktyce?
– To nie działa, bo gdy jeżdżę po polu z broną talerzową i wjeżdżam na cięższą, gliniastą glebę, to ciągnik nie zmienia zakresu na niższy, tylko utrzymuje wysoki zakres, mimo spadku obrotów silnika do poziomu 900 czy 1000 obr./min. Niestety, kończy się to tym, że wciskam sprzęgło i przerywam pracę, bo tak jeździć się nie da. Gdybym tego nie zrobił, ciągnik by się zadusił i już kilka razy do takiej sytuacji doszło. Dlatego – jak opowiada Marcin Jarocki – na początku tego roku na moją prośbę traktor po raz trzeci "dostał" nowe oprogramowanie skrzyni. Wgrali je serwisanci firmy Danex, którzy jednocześnie wykonali kalibrację przekładni i sprawdzili kody błędów. Taka usługa kosztowała 1500 zł. Mimo tego praca ciągnika nie poprawiła się, co wskazałem serwisantom w trakcie jazdy próbnej po całej akcji. Wtedy pracownicy serwisu stwierdzili, że najlepszym sposobem będzie powrót do pierwszego, fabrycznego oprogramowania przekładni. Mówili, że mogą to zrobić tylko po konsultacji z centralą. Niestety, na obietnicach się skończyło. A z traktorem jest coraz gorzej. Załączając pierwszy stopnień dynamiki działania przekładni, oznaczany jako tryb drogowy i transportowy, Puma w ogóle nie ma werwy. Jedzie bo jedzie, tak sama dla siebie.
r e k l a m a
Użytkownik traktora
martwi się, czy taka praca w pewnym momencie nie doprowadzi do awarii skrzyni tym bardziej, że od strony przekładni dobiegają już niepokojące hałasy, co byłoby katastrofalne w skutkach, wszak Puma jest jednym z najważniejszych traktorów w gospodarstwie. Co prawda nie jest to traktor najmocniejszy w gospodarstwie, bo więcej koni ma użytkowany od dwóch lat Case IH MX 170 z 2000 roku, który posiada rewers elektrohydrauliczny i skrzynię typu powershift z czterema biegami i czterema półbiegami, ale Puma wciąż ma szereg zadań do wykonania.
– To na niej spoczywa siew i transport, natomiast najcięższe prace – jak dodaje Marcin Jarocki – przejął na siebie MX, który okazał się bardziej oszczędny od Pumy. Przykładowo, z czterometrową talerzówką spala średnio tylko 5 litrów na hektar, natomiast w orce z pługiem obrotowym 4-skibowym (50 cm na skibę) średnie zużycie paliwa kształtuje się na poziomie 15 litrów na hektar. Z kolei dużym plusem ciągnika Puma CVX jest wygoda i komfort pracy. Ten traktor jest naprawdę świetnie wyciszony. Mocy też mu nie brakuje, bo po modyfikacji z 2014 roku ma na wałku 141 koni. Ale problemy ze skrzynią skreślają w moich oczach ten ciągnik, dlatego gdy teraz zastanawiam się nad zakupem nowego traktora to nie biorę już pod uwagę maszyn Case IH.
W sprawie traktora
Marcina Jarockiego zwróciliśmy się do firmy Case IH o zajęcie stanowiska. W odpowiedzi otrzymanej od serwisu tej firmy, czytamy, że faktycznie "pan Marcin Jarocki, użytkownik ciągnika Case IH Puma 130 CVX, zakupił ciągnik w 2013 roku w firmie Piomar."
– W okresie gwarancji brak jest historii napraw – podaje serwis Case IH. – W 2015 roku wykonany został Program Udoskonalenia Produktu czyli aktualizacja oprogramowania modułu USM. Do stycznia tego roku do momentu otrzymania wiadomości od pana redaktora Przemysława Staniszewskiego pan Marcin nie kontaktował się z żadnym z naszych autoryzowanych serwisów. Po naszej interwencji, firma Danex skontaktowała się z użytkownikiem i w porozumieniu ze Wsparciem Technicznym z CNH Industrial dokonała aktualizacji oprogramowania. Klientowi została wystawiona faktura za pracę serwisu dealera wraz z kosztem dojazdu w kwocie 940 zł netto.
Serwis podaje jednocześnie, że "ze względu na ograniczenia w pracy serwisu i dostępności personelu w związku z COVID19 oraz fakt, że klient był w stanie pracować maszyną sprawa usunięcia niedogodności w ciągniku Pana Marcina została odłożona w czasie."
– Jako marka jesteśmy w kontakcie z klientem i został uzgodniony termin wizyty serwisu dealera wraz z technikiem marki Case IH w celu rozwiązania zgłaszanego tematu oraz ewentualnego przeszkolenia operatora z efektywnego funkcjonowania przekładni CVX – podaje na koniec serwis marki Case IH.