Dzwonek Pierwszy miesiąc prenumeraty za 50% ceny Sprawdź

r e k l a m a

Partner serwisu

Współpracujemy ze stabilną spółdzielnią

Data publikacji 20.09.2021r.

Produkcja mleka jest często jedynym rozwiązaniem dla gospodarstw, które nie dysponują glebami dobrej jakości. Dotyczy to również gospodarstwa Marleny i Witolda Góralskich. Choć coraz trudniej o opłacalność, to jak przyznają nasi rozmówcy, nie poddają się i powoli, ale systematycznie rozwijają swoje gospodarstwo.

wielkopolskie

– W produkcji mleka gospodarstwo wyspecjalizowało się w 1997 r., kiedy to wybudowano oborę na 40 sztuk. Po drobnej modernizacji wygospodarowano 5 dodatkowych stanowisk. Obecnie część stada przebywa w starej oborze, z której zwierzęta przepędzamy do nowej obory tylko na dój, który prowadzimy za pomocą dojarki przewodowej, z której mleko trafia do schładzalnika o poj. 2350 l – powiedział pan Witold dodając, że kurs na rozwój produkcji mlecznej obrał zaraz po przejęciu gospodarstwa po rodzicach. Dlaczego rolnik wybrał właśnie mleko? Czy tylko ze względu na słabe ziemie? Powodów było jeszcze kilka. Po pierwsze dlatego, że jest to rodzinna tradycja, a po drugie, że ze sprzedaży mleka uzyskuje comiesięczny przychód.

– W 1997 r. stado liczyło blisko 50 sztuk bydła, w tym ok. 20 krów dojnych. Już wtedy były to zwierzęta o dużym dolewie krwi rasy holsztyńsko-fryzyjskiej. Ta rasa utrzymywana jest do dziś, choć mamy również jej krzyżówki z rasą montbeliarde czy jersey. Obecnie całość stada liczy 120 sztuk, w tym 55 krów dojnych – informuje pani Marlena. – Średnia roczna wydajność naszego stada wynosi 8300 l mleka od sztuki. Charakteryzuje się ono średnią zawartością tłuszczu na poziomie 4,1 proc. i białka na poziomie 3,6 proc.

r e k l a m a

Wakacje od inseminacji

Praca hodowlana, jaką prowadzą moi rozmówcy po przejęciu w 2021 r. gospodarstwa ma za zadanie w pierwszej kolejności poprawę cech zdrowotnych i funkcjonalnych.

– Dwa razy w roku wykonujemy korektę racic, bardzo dużo uwagi przykładamy do utrzymania komórek somatycznych na właściwym poziomie. Jak dotąd doskonale nam się to udaje. Jeśli mówimy o zdrowotności, to największy problem mamy z zacieleniami, zwłaszcza latem, dlatego też często odpuszczamy wykonywanie zabiegów inseminacji w lipcu i sierpniu. Wszystkie cieliczki, jakie się nam urodzą pozostają w gospodarstwie na remont i powiększanie stada, zaś byczki sprzedajemy – mówi gospodarz.

Żywienie w gospodarstwie Góralskich oparte jest na technologii TMR. Do wozu paszowego firmy Strautmann o pojemności 7,5 m3 trafia: słoma, śruty: sojowa, rzepakowa, drożdże, kreda, kwaśny węglan sodu, sianokiszonka z traw, kiszonka z kukurydzy, wysłodki buraczane, melasa oraz pasze treściwe sporządzane w gospodarstwie oraz koncentraty i dodatki
mineralne.

Rolnicy zapytani o plany związane z hodowlą bydła mlecznego odpowiedzieli.

– Pomimo niezbyt wysokiej opłacalności produkcji mleka i systematycznie rosnących kosztów, nie zamierzamy rezygnować z mleka. Wszak współpracujemy ze stabilną spółdzielnią mleczarską, nigdy nie mieliśmy kłopotów z jakością surowca czy też terminowością wypłat. Słychać też informacje, że cena mleka pójdzie w górę – mówi pani Marlena.

Młodzi boją się ciężkiej pracy

Gospodarstwo Góralskich wyposażone jest w maszyny i urządzenia rolnicze niezbędne przy prowadzonym kierunku produkcji, brakuje jedynie sieczkarni do kukurydzy, ale jej zakup, zdaniem pana
Witolda, w ich przypadku nie ma uzasadnienia ekonomicznego.

– Wiele maszyn przejęliśmy po rodzicach, ale już dawno zostały wymienione i obecnie mamy nowoczesny park maszynowy. Część z nich została zakupiona dzięki unijnemu wsparciu, część z własnych środków finansowych. Korzystając z obu form zakupu kupiliśmy, m.in.: dwa ciągniki, kosiarkę do traw, ścinacz do zielonek – wylicza rolniczka.      

W Polsce ubywa gospodarstw produkujących mleko, głównym powodem jest brak następców, problem ten dotyczy zarówno małych, jak i dużych gospodarstw. Moi rozmówcy zapytani o to dlaczego się tak dzieje odpowiedzieli:

– Za przykład podam naszą gminę. Znaczną część mlecznych gospodarstw prowadzą rolnicy, którym niewiele brakuje do emerytury, a ponieważ nie mają zadeklarowanych następców nie rozwijają gospodarstw, nie zwiększają skali produkcji, której niebawem zaprzestaną. Młodzi ludzie nie chcą pracować przy zwierzętach, szczególnie przy krowach mlecznych. Jest to bowiem ciężki kawałek chleba – mówi pan Witold, zaś żona Marlena dodała, że w latach 2018–2019 na terenie ich gminy wystąpiły susze, które w zdecydowany sposób obniżały ilość i jakość pasz objętościowych. Zakup drogich pasz obniżał i tak niską opłacalność produkcji. Wtedy kilka gospodarstw zaniechało produkcji.

Ireneusz Oleszczyński

r e k l a m a

r e k l a m a

Zobacz także

r e k l a m a