warmińsko-mazurskie
Kolejny raz lustrowałam plantację w towarzystwie dyrektora i opiekuna plantacji Dariusza Księżaka z firmy Sowul & Sowul z Biskupca. Plantacja była w dobrej kondycji, zdrowa i bardzo dobrze rokowała. W lipcu podczas żniw postanowiłam sprawdzić, jaki uzyskano plon i czy wszystko poszło tak, jak zaplanowano?
r e k l a m a
Zdrowe,
dobrze rokujące plantacje
Zakład w Bartążku zajmuje się głównie reprodukcją materiału hodowlanego. W tej chwili „pod pługiem” jest ok. 380 ha, licząc łącznie grunty własne i dzierżawione. Reprodukowane są głównie zboża, choć patrząc z punktu widzenia płodozmianu jest pewna nieprawidłowość, bo zboża w strukturze zasiewów powinny stanowić do 50 proc.
– Uprawiamy także rzepak, na słabszych glebach V i VI klasy, mamy łubin wąskolistny słodką odmianę Samba oraz trawy nasienne zakontraktowane dla wybranych hodowli – wylicza Ryszard Kostrzewski, dyrektor zakładu doświadczalnego w Bartążku.
Rozmówca przypomina, że prawie 12 ha plantacja trawy nasiennej, o której mówimy, została założona wiosną 2019 roku w miejscowości Skajboty. Wsiano wówczas 10 kg życicy trwałej odmiany Bokser w jęczmień jary odmiany Teksas. Jęczmień wysiano w dawce ok. 110 kg/ha. Warto pamiętać, że przy wsiewkach z trawami norma wysiewu zbóż powinna być zawsze obniżona o około 25 proc.
– Celowo wybrałem odmianę jęczmienia o krótkich źdźbłach (ok. 70 cm), wysokim, stabilnym plonowaniu oraz bardzo dobrej odporności na suszę. Starałem się zrobić wszystko, żeby nie stracić roku. Pierwszy zbiór traw z tej plantacji przeprowadziliśmy w 2020 roku i kolejny zbiór w bieżącym – wyjaśnia Kostrzewski.
Dlaczego tylko życica trwała Bokser
Zakład Doświadczalny Bartążek wysiewa zawsze odmianę Bokser, ponieważ takiej odmiany potrzebują firmy hodowlano-nasienne i tę odmianę chcą kontraktować. Dyrektor wyjaśnia, że taki układ jest idealny, bo nie ma zamieszania odmianowego, poza tym przy różnych odmianach, mógłby być problem przy magazynowaniu np. z utrzymaniem tak zwanej czystości odmianowej. Rozmówca podkreśla, że życica Bokser jest wdzięczna w uprawie, nie sprawia problemów, jest dość odporna na choroby liści i nie ma zbyt wygórowanych wymagań. Ale trzeba pamiętać, że opłacalność uprawy traw nasiennych tkwi w wybranych elementach agrotechniki i wysoki plon życicy można uzyskać zachowując np. proporcjonalne nawożenie. W Bartążku jesienią w ramach przygotowania plantacji do zimy wysiewana jest Polifoska 6:20:30 lub 8:24:24 w dawce 350 kg/ha.
Życicę Bokser na nasiona zbiera się w drugiej dekadzie lipca, w odwiedzanym gospodarstwie zbiór rozpoczęto 25 lipca i trwał 4 dni. Do skoszenia było w sumie 51,5 ha życicy, na dwóch oddalonych od siebie polach, dla dwóch różnych hodowli. Większe pole to areał 40 ha, a mniejsze 11,5 ha. Co roku Zakład Doświadczalny w Bartążku przy zbiorze traw posiłkował się usługą wykonaną przez firmę zewnętrzną. W tym roku testowano nowy kombajn Claas Tucano 440, z 6-metrowym hederem. Operator deklaruje, że młócił średnio 2 ha na godzinę.
– Z dużego 40 ha pola uzyskałem prawie 57 t surowca, a z pola 11,5 ha zebraliśmy nieco ponad 14 t, tak że nie jest źle, choć przyznam, że liczyliśmy na więcej. Pogoda dopisywała, kosiliśmy przy temperaturach ok. 30-stopniowych i wyższych, więc wilgotność była bardzo doba i utrzymywała się na poziomie 13 proc.
– wyjaśnia rozmówca.
r e k l a m a
Drobne nasiona i brak masy
Po żniwach obie plantacje trawy nasiennej z 2019 roku zostały zlikwidowane. Utrzymywanie życic na trzeci rok jest praktykowane, ale warunkiem musi być wysoki plon w drugim roku. Niestety, w tym roku, mimo dobrze prowadzonych i zdrowych plantacji nie udało się uzyskać spodziewanych plonów. Zawiodła pogoda, na którą niestety rolnicy nie mają wpływu.
Generalnie w tym roku na Warmii i Mazurach jest słabiej, nie tylko jeżeli chodzi o życice, ale i zboża miały niedostateczne wypełnienie ziarna. W czerwcu w trakcie kwitnienia i nalewania ziarna była susza i bardzo wysokie ponad 30-stopniowe upały. Konsekwencją tego jest drobne ziarno, zmniejszona MTZ. Nie ma masy, więc plony są znacznie niższe niż przewidywali rolnicy.
Jeżeli chodzi o plantacje nasienne traw to Dariusz Księżak, specjalista ds. kontraktacji reprezentujący firmę hodowlano-nasienną z Biskupca potwierdza, że nawet na bardzo dobrze rokujących plantacjach plon nieco rozczarował.
– Oczywiście nie można też mówić, że plony były zupełnie do niczego, bo miejscami były niezłe, ale liczyliśmy na więcej, bo np. plantatorzy, którzy w pierwszym roku zbierali 1,6–1,7 t nasion z hektara, w tym roku zebrali niecałą tonę, więc różnica jest znaczna – wyjaśnia opiekun plantacji w Skajbotach.
Jeden słaby rok
to nie powód, by rezygnować
– Dobre pytanie, czy po słabszym roku dalej będę siał i kontraktował trawy nasienne? Oczywiście, że tak. Kontraktacja traw sprawdza się w naszym gospodarstwie, choć lata bywają różne, to mimo wszystko mniej lub bardziej, ale się opłaca. Wiosną tego roku zasiałem na powierzchni 43 ha kolejne trawy nasienne, jest to ponownie życica Bokser wsiana w jęczmień. Kolejne zasiewy planowałem na jesień, zawsze siałem maksymalnie do 10 września, jednak w tym roku nie ma szans, ponieważ od połowy sierpnia łapiemy okienka pogodowe, bo wciąż pada deszcz. I sytuacja wygląda tak, że mamy koniec sierpnia i nie możemy nawet skończyć żniw – wyznaje ze smutkiem rozmówca.
Jednocześnie pan Ryszard deklaruje, że zakładanie kolejnej plantacji życicy przesunie na wiosnę 2022 roku. Rozmówca dodaje, że areał zasiewu traw jest uzależniony od tego ile kontrahent chce, żeby było wyprodukowane. Średnio przyjmuje się, że każdy rolnik jest w stanie wyprodukować około 1 t nasion z hektara, licząc już takie nasiona po czyszczeniu. I tak np. jeżeli hodowla chce uzyskać 20 t trawy to pan Ryszard przygotowuje odpowiedni areał, czyli w tym przypadku 20 ha.
– Jak już wszystko ustalimy podpisuję umowę kontraktacyjną z firmą hodowlaną lub nasienną. I od tej pory działam wspólnie z przydzielonym opiekunem plantacji, razem monitorujemy i lustrujmy plantację oceniając czego jej trzeba i na tej podstawie podejmujemy decyzje. Muszę przyznać, że dla mnie jest to duży komfort, czuję się bezpieczniej, kiedy prowadzi mnie specjalista, który potrafi wiele rzeczy nie tylko wcześniej wychwycić, ale i z góry przewidzieć – wyznaje rozmówca.
Warto wspomnieć, że podpisując umowę kontraktacyjną firma hodowlana dostarcza do gospodarstwa materiał siewny, a rozliczenie za materiał do siewu kompensowane jest w momencie rozliczania za wyprodukowane nasiona. Dyrektor zakładu w Bartążku podkreśla, że dzięki takiej umowie wie, że dostarczony materiał będzie najwyższej jakości. Będzie pozbawiony obcych gatunków i chwastów i będzie miał prawidłową siłę kiełkowania, bo jednej i drugiej stronie zależy na jak najwyższym plonie.
Warto
przeanalizować możliwości
Przed podjęciem decyzji o uprawie traw nasiennych warto przeanalizować możliwości swojego gospodarstwa w zakresie posiadanego sprzętu, możliwości składowania i dosuszania zebranych nasion oraz możliwości chociaż wstępnego oczyszczenia nasion.
Gospodarstwo w Bartążku jest w idealnej sytuacji, ponieważ po przywiezieniu plonu na teren gospodarstwa dalsze czynności mające na celu doprowadzenie nasion do wymaganych przez firmę kontraktującą parametrów, przede wszystkim wilgotności, czystości oraz kiełkowania, wykonywane są na miejscu we własnym zakresie. Zakład jest technicznie przygotowany, ma możliwość czyszczenia i suszenia.
– Mamy suszarnie komorowe z rusztową podłogą z wymuszonym nadmuchem powietrza poprzez wentylatory. Na rusztową podłogę w komorach wysypuję trawę i przewiewam – wyjaśnia Ryszard Kostrzewski.
Jeżeli gospodarstwo nie ma takich możliwości to wszystko można wykonać w lokalnych firmach, tylko trzeba liczyć się z tym, że jest to usługa odpłatna. Nasiona do odbioru przygotowuje się na konkretne terminy zawarte w umowach lub uzgodnione w inny sposób.
– Jedna z hodowli, dla której produkowaliśmy nasiona chciała odebrać większą część materiału już w sierpniu, natomiast firma z Biskupca odbierze swoje nasiona w październiku, dlatego teraz wszystko zostało popakowane i przewiezione do kolejnego magazynu, żeby trawa nie leżakowała w boksach – wyjaśnia Kostrzewski.