Dzwonek Pierwszy miesiąc prenumeraty za 50% ceny Sprawdź

r e k l a m a

Partner serwisu

Wstąp do koła, żeby wreszcie pożyć!

Data publikacji 28.09.2021r.

Zawiązały działalność niedługo przed pandemią, ale ani na chwilę nie zwolniły tempa pracy na rzecz koła gospodyń wiejskich. – Odpoczynek nam nie służy. Jesteśmy jak biblijny Goliat – silne i odważne. A nazwa zobowiązuje – mówią panie z koła w Goliatach w gminie Lubowidz w powiecie żuromińskim.

mazowieckie

Zaczęły „na ostro”. W lipcu 2019 roku Monika Domżalska i Małgorzata Świtalska z Goliat, wzorem koleżanek z sąsiednich miejscowości, postanowiły zawiązać koło gospodyń wiejskich. Do organizacji przystąpiły 32 osoby z Goliat i okolicznych wsi, w tym kilku mężczyzn.

– Uczyłyśmy się wypełniać dokumenty, a także zarabiałyśmy, aby zasilić budżet koła. Zorganizowałyśmy kilka wyjazdów. Po raz pierwszy wzięłyśmy udział w sołeckim Festynie Smaków, na którym zdobyłyśmy nagrody w konkursach kulinarnych. A potem dopadła nas pandemia. Wtedy przestawiłyśmy aktywność na nowe tory – mówią panie.

Na głęboką wodę

Za główny cel postawiły sobie szeroko pojętą działalność charytatywną. Niemal każde ich przedsięwzięcie wiąże się ze wsparciem potrzebujących. Pierwszą aktywnością podczas lockdownu było szycie maseczek dla pracowników szpitala w Żurominie oraz mieszkańców wsi. W międzyczasie zbierały pieniądze na zakup środków dezynfekcyjnych dla pracowników medycznych. Nie zapomniały również o mieszkańcach swojej wsi – robiły zakupy potrzebującym, wspierały ciepłym słowem, odwiedzały.

– Po zniesieniu ob­ostrzeń zorganizowałyśmy wycieczkę dla sąsiadów z Goliat. Pech chciał, że po powrocie cała nasza 55-osobowa grupa trafiła na kwarantannę. Mimo trudnej sytuacji nie zostawiłyśmy mieszkańców wsi samym sobie – wspomina przewodnicząca.

W 2020 roku skupiły się na rękodziele. Okazało się, jak niewiele o sobie dotychczas wiedziały. Niektóre z koleżanek skrywały prawdziwy talent artystyczny. W 2021 roku wciąż szlifowały umiejętności manualne. Robiły kwiaty z bibuły, palmy wielkanocne.

– Działanie tylko dla siebie nie do końca nas satysfakcjonowało. Dlatego mimo COVID-owych ob­ostrzeń zorganizowałyśmy warsztaty wielkanocne. Do współpracy zaprosiłyśmy trzy placówki z powiatu żuromińskiego – mówią gospodynie.

W spotkaniach uczestniczyły przedszkolaki z placówki „Logosensuś” z Żuromina obejmującej wsparciem dzieci ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi. W warsztatach wzięli udział uczniowie z Zespołu Szkół Specjalnych w Żurominie oraz podopieczni z niepełnosprawnością intelektualną z Domu Opieki Społecznej w Bodzentynie.

– To było nasze pierwsze spotkanie z osobami autystycznymi oraz z niepełnosprawnością intelektualną. Dzięki warsztatom poznałyśmy ich potrzeby, oswoiłyśmy „inność”. To była dla nas ważna lekcja delikatności i empatii. Ale i same nauczyłyśmy się, jak czerpać radość z drobnych rzeczy. Dzieci z niepełnosprawnością umieją się cieszyć jak nikt inny – mówi Monika Domżalska.

Łączą światy

Tuż po warsztatach wielkanocnych zorganizowały cykl spotkań kulinarnych. Domeną gospodyń są potrawy na bazie grzybów oraz kaczka w wiśniach. Panie doskonale pieką. Marzyły o zorganizowaniu czegoś, co wsparłoby innych. Postanowiły napisać projekt.

– Z zakładanej przez nas niewielkiej grupy zrobiła się 120-osobowa. Do uczestnictwa w projekcie integracyjnym „Łączymy dwa światy” w Łazach zaprosiłyśmy dzieci z „Logosensusia” oraz uczniów ze szkoły specjalnej. Celem plenerowej imprezy była integracja dzieci pełno­sprawnych z niepełno­sprawnymi, zwiększenie świadomości niepełnosprawności. Spotkanie udało się – opowiadają.

Już dwa miesiące później zorganizowały ich największą dotychczas imprezę. To festyn pod nazwą „Krzewienie kultury w powiecie żuromińskim przez koła gospodyń wiejskich”. Do projektu zaprosiły trzynaście kół z powiatu. Cały dochód z imprezy przekazały na leczenie chorego Kubusia. Ponadto zachęcały do szczepienia przeciw koronawirusowi w mobilnym punkcie szczepień.

Młodsze członkinie „Goliatek” przyznają, że starsze często z niedowierzaniem patrzą na ich działania. Przekonują seniorki, że wszystko się da – trzeba tylko uwierzyć we własne siły. Dopingują je, by realizowały marzenia, zachęcają do korzystania z dóbr nowoczesnych technologii.

– My, młodsze, uczymy się od starszych dbania o rodzinę, cenimy ich mądrość życiową. Nasze mamy i babcie to chyba ostatnie tak bezinteresowne pokolenie, które stawia człowieka na pierwszym miejscu. Namawiamy seniorki na wycieczki, wszelkie rozrywki, spotkania. Mówimy: „Jedźcie, rozerwijcie się, zasługujecie na to! Życie to nie tylko praca. Wyjdźcie na spotkanie koła. Ono jest po to, żebyście mogły pożyć! – twierdzi Monika Domżalska.

Planują wycieczki, spotkania przedświąteczne, akcje charytatywne. We wsi chciałyby postawić altanę. Właśnie projektują stroje dla siebie. Zastanawiają się nad nowo­czesnymi spódnicami. Może postawią na mini?

Małgorzata Janus

r e k l a m a

r e k l a m a

Zobacz także

r e k l a m a