Firma DEAN FOODS miała ugruntowaną przez lata pozycję na rynku mleczarskim. Wypromowane przez nią marki, takie jak Dairy Pure, Mayfield czy TooMoo gościły w większości amerykańskich domów. Kłopoty finansowe firmy rozpoczęły się już 10 lat temu. Zdaniem zarządu, nastąpiła wówczas znacząca zmiana po stronie popytowej. Amerykanie zaczęli rezygnować z mleka spożywczego na rzecz jego roślinnych zamienników lub w ogóle przestawali je spożywać. Może wydawać się to dziwne, gdyż jednym z pierwszych graczy na rynku napojów roślinnych imitujących mleko było właśnie DEAN FOODS – a właściwie jego spółka zależna WhiteWave (która z czasem stała się samodzielnym tworem niezależnym od pierwotnego właściciela). To właśnie te przedsiębiorstwa wypromowały znaną na rynku produktów wegańskich markę ALPRO. Można pokusić się więc o stwierdzenie, że dziecko pożarło swoich rodziców.
Samej upadłości towarzyszyło wiele kontrowersji. Zgodnie z amerykańskim prawem upadłościowym, przedsiębiorstwo może domagać się zwrotu środków pieniężnych wypłaconych kontrahentom do trzech miesięcy przed jej ogłoszeniem. Tak też było i tym razem. Koniec końców, imperium DEAN FOODS zostało przejęte przez największą amerykańską spółdzielnię mleczarską – Dairy Farmers of America.
Globalny rynek roślinnych alternatyw produktów mleczarskich to 19,66 mld dolarów amerykańskich. Z czego ponad połowa przypada na państwa azjatyckie (10,13 mld USD). Według przewidywań WTA (Światowego Stowarzyszenia Handlu), rynek roślinnych zamienników mleka osiągnie w roku 2021 wartość 22,25 miliarda dolarów, a w roku 2028 blisko 54 miliardy.
Faktycznie dodatni trend związany ze spożyciem "mleka'' czy "serów'' roślinnych utrzymywał się przez lata. Znaczące zmniejszenie wzrostu nastąpiło w pandemicznym roku 2020. Konsumenci ponownie zaczęli sięgać po tradycyjne produkty. Zaczęto bardziej zwracać wtedy uwagę na produkty lokalne i wspieranie lokalnej przedsiębiorczości. Cóż, latte na mleku sojowym nie było wtedy towarem tzw. pierwszej potrzeby. Podczas zakupowego szału przed wprowadzeniem pierwszego lockdownu, półki zapełnione produktami mlekopodobnymi nie cieszyły się dużym zainteresowaniem. Sytuacja ta zweryfikowała więc ambitne plany producentów tychże wyrobów.
Powrót do poprzedniej dynamiki wzrostu spożycia może jeszcze potrwać, ale nazbyt optymistyczne prognozy raczej się nie spełnią. Wprawdzie rynek roślinnych zamienników żywności odzwierzęcej prawdopodobnie już na stałe zagościł na sklepowych półkach, jednak powoli wyrasta już nowa żywieniowa moda, do której samo bycie wytworzonym z produktów roślinnych już nie wystarcza.
Coraz bardziej popularna staje się bowiem tzw. żywność "zrównoważona''. Na chwilę obecną nie ma jeszcze konkretnej definicji produktu rolnictwa zrównoważonego. Można powiedzieć, że obecnie konsumenci posługują się jedynie swoimi wyobrażeniami na ten temat. Nie jest to koniecznie żywność ekologiczna, która zresztą w przypadku Polski dopiero raczkuje. Jej udział w całym rynku spożywczym to zaledwie 0,3%. Średnia unijna wynosząca 4% również nie jest rewelacyjnym wynikiem. Co do ziemi rolniczej, na której odbywa się produkcja ekologiczna – w Polsce jej udział wynosi 3,5%. Średnia unijna też nie zachwyca. To zaledwie 8,5%.
Jak już zostało wspomniane, żywność zrównoważona nie została scharakteryzowana w sposób konkretny – nie można jednoznacznie stwierdzić, że produkt A spełnia postawione jej wymagania, a produkt B nie. Ma ona spełniać cele: środowiskowe, społeczne i ekonomiczne. Cele środowiskowe związane są głównie ze zmianowaniem upraw, wzrostem zawartości próchnicy w glebie, wspieranie bioróżnorodności w gospodarstwie i jego otoczeniu, zapewnienie dobrostanu zwierząt i dążenie do redukcji emisji gazów cieplarnianych. Cele społeczne to z kolei: dbanie o prawa pracowników i ich bezpieczeństwo oraz podejmowanie przez rolników działań akceptowalnych społecznie. Celem ekonomicznym mają zostać objęci wszyscy z konsumentów – aby go zrealizować, należy płacić producentom godziwą cenę i zapewniać im dzięki temu stabilność finansową.
Wszystko to brzmi jak górnolotne hasła powtarzane od lat, zgrabnie wplecione w założenia Zielonego Ładu. Jednak już dziś widoczne są liczne paradoksy unijnych strategii Bioróżnorodności i Od Pola do Stołu. Wywracają one całkowicie obecny model rolnictwa – w wyniku czego może okazać się, że z rynku zniknie część przedsiębiorstw, których działalność nie będzie wystarczająco zrównoważona. Tak jak upadłe już DEAN FOODS.
Artur Puławski