W piątek 1 października farmaceutyczny gigant Merck&Co ujawnił, że będzie się starać o rządowe pozwolenie na awaryjne użycie antywirusowej pigułki o nazwie Molnupiravir.
W próbach klinicznych okazało się, że preparat zmniejsza o połowę ryzyko hospitalizacji albo śmierci u pacjentów z podwyższonym ryzykiem takich zdarzeń, kiedy poda się go krótko po zakażeniu koronawirusem. Nowy lek jest jednym z kilku badanych obecnie preparatów przeciw COVID-19 i może stać się skuteczną bronią w walce z chorobą.
– Potrzebnych jest nam wiele narzędzi, by mierzyć się z pandemią, która spowodowała już tyle zgonów, dotyka rodziny, całe społeczności i nadweręża systemy opieki zdrowotnej na całym świecie. Wobec zaskakująco optymistycznych wyników badań mamy nadzieję, że Molnupiravir stanie się jednym z leków, które pozwolą walczyć z pandemią – oświadczył Robert Davis, prezes firmy Merck, dodając, że firma dołoży wszelkich starań, by lek jak najszybciej stał się dostępny.
Zgodnie z tym, co opublikowało czasopismo „Times”, wyniki późnej fazy badań dwóch innych leków antywirusowych mają być znane w ciągu kilku miesięcy. Jeden z preparatów został opracowany przez Pfizera, a drugi przez Atea Pharmaceuticals and Roche.
Na czym polegało badanie Mercka? Na początku sierpnia tego roku skompletowano grupę 775 ochotników w Stanach Zjednoczonych i poza ich granicami. Badani zażywali lek przez pięć dni w trakcie infekcji. W porównaniu z tymi, którzy otrzymali placebo, czyli substancję obojętną, ryzyko hospitalizacji albo zgonu spadało u nich aż o 50%. Jednocześnie nie obserwowano żadnych szczególnych działań niepożądanych leku. W grupie, która otrzymywała lek, tylko 7% badanych było hospitalizowanych i żaden z tych pacjentów nie umarł. W drugiej grupie odnotowano 14% hospitalizacji i 8 zgonów.
Eksperymenty laboratoryjne i te na zwierzętach wkazują, że lek może działać także przeciw wariantowi delta. W odróżnieniu od szczepionek czy przeciwciał, które skierowane są przeciw konkretnym, wybranym białkom na powierzchni wirusa, Molnupiravir powoduje liczne mutacje, które rujnują kod genetyczny wirusa, sprawiając, że nie jest on już w stanie się namnażać. A to oznacza, że prawdopodobne jest, że lek będzie działał także na inne koronawirusy, a być może nawet na całą grupę wirusów RNA.
Karolina Kasperek