– OZE rozwija się na wsi już od wielu lat. Natomiast w kontekście tego, co dzieje się dzisiaj z energetyką oraz z cenami energii w Polsce oraz w Europie, da się zauważyć, że coraz mniej potrzeba wsparcia na same źródła energii typu fotowoltaika czy biogazownia. Produkcja energii z tych źródeł, w porównaniu do cen, jakie są już na europejskim rynku oraz na giełdzie towarowej są tak wysokie, że nie potrzebujemy dawać tego wsparcia – twierdzi Krzysztof Dziaduszyński, członek zarządu Esoleo.
Zdaniem Dziaduszyńskiego, wsparcie powinno już być celowane do magazynowania tej energii, czy też zarządzania nią, tworząc małe obszary dystrybucyjne lub modernizując sieci dystrybucyjne, które w Polsce niestety nie dają rady absorbować chociażby bumu na wytwarzanie energii z fotowoltaiki. Powinniśmy też skupić się na produkcji wodoru z nadwyżek.
Jest za, ale się obawia
Społeczeństwo ogólnie jest za odnawialnymi źródłami energii, natomiast jeżeli większe inwestycje mają powstać w ich bliskim sąsiedztwie, pojawia się wiele obaw.
– Wynikają one głównie z niewiedzy oraz braku dialogu i informacji. Bazując na naszym wieloletnim doświadczeniu, a realizujemy głównie duże projekty, widzimy, że lokalna społeczność nie jest zbyt mocno zaangażowana w ich powstawanie, stąd istnieje sprzeciw społeczny. W planowaniu takich inwestycji bardzo ważny jest dialog, ale również transparentność, czyli mówienie zarówno o zaletach, jak i o wadach. Warto też robić takie projekty, w których może partycypować lokalna społeczność. Wtedy takie inwestycje są bardziej akceptowalne – tłumaczył Bartłomiej Arendarski z R&D Lead Officer Electrum Induce.
Jak wskazywał Arendarski, nowatorskim rozwiązaniem jest budowa farm fotowoltaicznych nad polami uprawnymi. Pozwala to na dalsze produkcyjne użytkowanie gruntu i zarazem produkcję energii.
– Konstrukcje zabierają jedynie kilka procent gruntu. Oczywiście nie wszystkie uprawy nadają się do takiej uprawy, ale np. ziemniaki tak. Ponadto panele mogłyby działać tutaj też jako element systemu nawadniającego – przekonywał ekspert z R&D Lead Officer Electrum Induce.
Jest potencjał dla rozwoju biogazowni
Obszary wiejskie zajmują w Polsce około 70% powierzchni kraju, żyje na nich około 40% ogółu społeczeństwa. Już same te liczby pokazują, jak ogromny jest to potencjał.
Na tych obszarach może powstać około 2000 biogazowni. Natomiast dziś mamy ich zaledwie 124. W 2020 r. do produkcji biogazu rolniczego wykorzystano około 4,5 mln ton biomasy, z czego 87% stanowiły odpady rolnicze i z przemysłu rolno spożywczego a 13% surowce uprawiane celowo.
– Patrząc na zapisy Komisji Europejskiej, które wskazują, że powinniśmy stopniowo odchodzić od upraw celowych, jak np. kukurydza, zastępując je odpadami możemy mieć gwarancję, że te 2000 biogazowni będzie funkcjonowało w oparciu o substrat pochodzący wyłącznie z naszego kraju – mówił Michał Wiśniewski, z-ca dyrektora generalnego Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa
W opinii Łukasza Hołubowskiego, prezesa zarządu Naturalna Energia, w Polsce o rynku biogazu bardzo dużo się mówi. Wszyscy chcieliby, aby on funkcjonował, ale on nie istnieje.
– Od 2016 r. w Polsce powstało zaledwie 20 biogazowni. Inwestycja w biogazownie jest obarczona wieloma ryzykami. Jej przygotowanie zabiera średnio 5–6 lat, począwszy od zabezpieczenia gruntu, po uzyskanie pozwoleń, na budowie kończąc. Gdy już inwestycja powstanie, istnieje jeszcze ryzyko przyłączenia do sieci. Od 2019 roku Ministerstwo Klimatu wysyła sygnały, że trzeba wesprzeć w Polsce rynek biogazu i biometanu, regulacje mają być gotowe, mijają kolejny kwartały a my nadal jesteśmy na etapie, że sprawa jest rozwojowa. Niemniej jednak biogazownie powstają, bo musimy zagospodarować odpady – wyjaśniał Hołubowski.
Prezes Naturalnej Energii zaznaczał, że biometan w Narodowym Celu Wskaźnikowym liczony jest podwójnie, stąd jest to cenny gaz.
– Przyjeżdżają do mnie firmy z Holandii, Niemiec z Belgii, które potrzebują naszego biometanu. Im opłaca się dostawić do biogazowni skraplacz, skroplić ten gaz i przewieźć do siebie – mówił Hołubowski.
Edukacja kluczem do sukcesu
Jak relacjonowała Adrienn Gyenes, ekspert ds. polityki rolnej z Węgierskiej Izby Rolniczej, udział energii odnawialnej w bilansie energetycznym brutto na Węgrzech w 2020 roku wynosił około 13%, z czego 80% stanowiła biomasa. Do 2030 r. ten udział powinien wzrosnąć z 13 do 21%. – Musimy znaleźć równowagę pomiędzy produkcją żywności a wykorzystaniem energii. Można to zrobić, o czym już wielokrotnie mówiono, poprzez odpowiednią gospodarkę odpadami. W kontekście rozwoju OZE na poziomie lokalnym musimy uporać się z takimi zagadnieniami, jak podnoszenie świadomości oraz edukacja – zwracała uwagę Adrienn Gyenes.
W opinii Michała Wiśniewskiego z KOWR, jeśli wyedukujemy rolników, a już widać, iż ich głód jeśli chodzi o OZE jest ogromny, będzie wszystkim łatwiej.
– Po odsłonach filmu, jaki zamieściliśmy na stronie internetowej KOWR, który przedstawia biogazownię rolniczą w Boleszynie widać, że zainteresowanie rolników tematem budowy biogazowni jest bardzo duże. W filmie tym przedstawiliśmy również korzyści z funkcjonowania tej biogazowni, zarówno dla gminy, jak i jej mieszkańców – tłumaczył Wiśniewski.
Michał Wiśniewski mówił również o tym, iż jeśli spojrzy się na ilość instalacji fotowoltaicznych zamontowanych chociażby na oborach w woj, podlaskim widać, iż rolnicy potrafią liczyć i są świadomi korzyści, jakie płyną z OZE. To pokazuje, że może zmienić się też ich podejście do większych inwestycji, typu biogazownie czy farmy wiatrowe i fotowoltaiczne.
Jak wskazywał Łukasz Hołubowski, na terenach wiejskich dobrze sprawdza się model funkcjonowania spółdzielni energetycznej. Gminy powinny być szkolone jak podejść do takich projektów i jakie mogą one przynieść korzyści dla lokalnej społeczności i gospodarki. W spółdzielni energetycznej można połączyć wytwarzanie energii nie tylko z fotowoltaiki, ale z wielu innych odnawialnych źródeł.
W jego odczuciu nie ma w Polsce barier prawnych, które by przeszkadzały tworzeniu spółdzielni energetycznych, trzeba tylko dotrzeć z wiedzą do lokalnych włodarzy i przekonać ich do takich projektów. Warto rozpocząć od tworzenia klastra energetycznego.
Innowacyjne podejście do wody
O tym, jakie innowacyjne rozwiązania można zastosować w kontekście wykorzystania wody na obszarach wiejskich mówił z kolei Jarosław Tomalik z Blue Boson, prezes i współwłaściciel Hydroenergii. Jest to zagadnienie bardzo ważne, ponieważ Polska ma zasoby wody porównywalne z Egiptem, czyli bardzo ubogie.
– Nasza firma posiada technologie, które zmieniają parametry fizyczne wody, takie jak ciepło właściwe. Ten parametr modyfikujemy za pomocą impulsów fal elektromagnetycznych, które działają na wiązania wodorowe w wodzie, w ten sposób podwyższamy potencjał akumulacji wody o 12%. Poprawimy też ciepło parowania, za pomocą energii falowej jesteśmy w stanie zredukować o 8% energię, która jest potrzebna do parowania. Wykonujemy również projekty w rolnictwie z wykorzystaniem zmiany napięcia powierzchniowego wody. Przy produkcji warzyw jesteśmy w stanie nawet o kilka do kilkunastu procent doprowadzić do wzrostu produkcji rolnej tylko dlatego, że dbamy o jakość wody – wyjaśniał Tomalik.
Z danych, jakie cytował ekspert z Blue Boson wynika, iż wykorzystanie energii wodnej w Polsce nie sięga nawet 20%, a mamy miejsca, gdzie takie wykorzystanie jest ekonomicznie uzasadnione.
– W naszym kraju funkcjonuje zaledwie 1000 elektrowni wodnych. Dla porównania, w okresie międzywojennym funkcjonowało ich u nas około 8000. Energetyka wodna rozwijała się w Polsce gdzieś do 2015 r. Następnie ze względu na zmianę regulacji energetycznych i kwestie polityczne ich rozwój został wstrzymany. Obecnie 400 elektrowni wodnych walczy o to, by uzyskać pieniądze na modernizację do taryf FiT, ponieważ straciły one wsparcie w postaci zielonych certyfikatów – tłumaczył Tomalik.
Rolnictwo precyzyjne
Prof. Tamas Toth oraz Aniko Nyeki z Uniwersytetu Szechenyi Istvan na Węgrzech podkreślali, iż negatywny wpływ rolnictwa na środowisko można ograniczyć poprzez rolnictwo precyzyjne.
Jak mówił prof. prof. Tamas Toth, stosując precyzyjną hodowlę zwierząt, czyli np. indywidualne żywienie, można zmniejszyć zrzut cynku, fosforu i azotu bez wpływu na przyrost masy.
– W moim odczuciu rolnictwo precyzyjne jest jedyną drogą do tego, żeby zwiększyć zrównoważenie w rolnictwie. Stosując powiązane technologie można zmniejszyć zużycie energii z paliw kopalnych na poziomie gospodarstwa o 40%. Należy w tym względzie mocno wesprzeć rolników. Na Węgrzech powstała grupa robocza, która zajmuje się tworzeniem strategii cyfryzacji rolnictwa, obejmuje ona edukację w tym zakresie, a także tworzenie usług cyfrowych dedykowanych rolnikom – przekonywała Aniko Nyeki.
Zdaniem prof. Tamasa Totha, przy intensyfikacji produkcji rolniczej jesteśmy w stanie zredukować emisję azotu, ponieważ koncentrujemy zarówno produkcję, jak i żywienie.
Z kopalni w farmy i nie tylko
O transformacji energetycznej, jaką przechodzi Zespół Elektrowni Pątnów Adamów Konin mówił w Grodnie Krzysztof Dziaduszyński, członek zarządu Esoleo, doradca ZE PAK w zakresie energii odnawialnej.
– Kopalnie węgla kopalnego są stopniowo zamykane i zasypywane lub zalewane, oddajemy tę ziemię naturze, aczkolwiek rewitalizacja takiej kopalni może potrwać od kilkudziesięciu do nawet kilkuset lat. My natomiast chcemy te tereny zamienić na farmy fotowoltaiczne lub wiatrowe. Zamykając kopalnię odbieramy ludziom pracę, aczkolwiek staramy się, aby transformacja, jakiej dokonujemy odbywała się też w stosunku do tych ludzi. Oferujemy im więc zatrudnienie w zielonej transformacji, angażując chociażby przy budowie farm fotowoltaicznych, czy obsłudze tych farm – relacjonował Dziaduszyński.
Esoleo wybudowało ostatnio największą farmę fotowoltaiczną w Europie Środkowej o mocy 70 megawatów, która jest w stanie zasilić 80-tysięczne miasto. Obecnie ta inwestycja jest na etapie robienia przyłączeń. Firma jest też w trakcie przygotowań do farmy wiatrowej. Posiada także bloki biomasowe.
Magdalena Szymańska