Dzwonek Pierwszy miesiąc prenumeraty za 50% ceny Sprawdź

r e k l a m a

Partner serwisu

Potrójna korzyść z uprawy poplonów

Data publikacji 11.10.2021r.

Kiedyś mówiąc o poplonie rolnicy mieli na myśli głównie gorczycę ze względu na niskie koszty, szybkie wschody, szybkie tempo wzrostu i duże przyrosty zielonej masy. Poza tym gorczyca bez względu na to, czy była siana wcześniej, czy później zawsze udawała się, a jej głęboki system korzeniowy na większych głębokościach penetrował glebę.

mazowieckie

Wojciech Kanownik wspomina, że poplony w jego rodzinnym gospodarstwie są od zawsze. Nawet jak nie trzeba było ich siać to były, bo rewelacyjnie sprawdzały się jako element regenerujący i pełniący funkcję fitosanitarną na danym polu. Jako element korzystnie wpływający na życie biologiczne gleby, pobudzający i odbudowujący życie glebowe.

r e k l a m a

Zupełnie inne
podejście do poplonów

– Też kiedyś sialiśmy głównie gorczycę, jednak trzeba pamiętać, że gorczyca należy do roślin krzyżowych, czyli uprawiając gorczycę na pewno będzie rosła nam presja chorób grzybowych i szkodników, jeżeli w płodozmianie będziemy chcieli mieć rzepak. Dlatego gospodarstwa uprawiające dużo rzepaku raczej nie powinny siać w poplonach roślin krzyżowych – przestrzega Wojciech Kanownik.

Gorczyca na początek jest dobrą rośliną poplonową, ale każdy rolnik z czasem zgłębia wiedzę i szuka międzyplonów najlepszych pod rośliny następcze, o najlepszym wpływie na glebę. Wtedy okazuje się, że najlepsze są mieszanki międzyplonowe. Te mogą być bogate, a każda wchodząca w skład mieszanki roślina ma określone zadanie do wykonania.

– Siejąc poplony od wielu lat przekonałem się, że można dobrać odpowiedni poplon na każdą glebę i na różne terminy siewu. Najcenniejszymi roślinami poplonowymi są rośliny bobowate i mieszanki, w skład których wchodzą właśnie bobowate – podpowiada rozmówca.

Dlaczego planując wysiew poplonów warto postawić na rośliny bobowate? Ponieważ rośliny te dzięki aktywnej symbiozie z bakteriami brodawkowatymi wiążą wolny azot atmosferyczny, który następnie wraz z resztkami pożniwnymi pozostaje w glebie. Dzięki temu rolnicy zyskują stanowisko o bardzo wysokiej kulturze, ponieważ polepszamy żyzność i właściwości fizyczne gleby. Warto także pamiętać, że rośliny strączkowe są idealnym przedplonem pod każdą inną uprawę.

Warto wprowadzać
na lżejsze gleby

– Można powiedzieć, że decydując się na poplony mam potrójną korzyść. Po pierwsze, wyższa dopłata z tytułu uprawiania roślin poplonowych, po drugie, dodatkowy ekstra azot związany przez rośliny poplonowe i niższe nawożenie azotowe w roślinach następczych, a po trzecie, wzrost zawartości próchnicy w glebie – wylicza właściciel gospodarstwa.

Na podstawie wielu badań udowodniono, że wprowadzenie poplonów zwłaszcza w postaci roślin motylkowatych wpływa bardzo korzystnie na wzrost zawartości próchnicy w glebie. Oczywiście poprawienie żyzności gleby jest to działanie długofalowe, ale warto zacząć działać choćby małymi kroczkami, bo im więcej będzie próchnicy, tym gleba będzie więcej magazynowała wody i susza, która często występuje w okresie wiosennym będzie mniej dotkliwa dla roślin.

– Moim zdaniem, warto postawić na rośliny poplonowe szczególnie na glebach lżejszych, piaszczystych, gdzie ryzyko suszy jest dużo większe i gdzie naturalna zawartość próchnicy jest dużo niższa niż na glebach ciężkich, czarnoziemach czy madach – wylicza rolnik.

r e k l a m a

Udało się wcześniej posiać

W tym roku udało się szybko skończyć żniwa, więc już 28 lipca na polu po pszenżycie rolnik wysiał mieszankę łubinu z grochem. W proporcjach więcej było łubinu, bo ok. 60 proc., ale chodząc po polu po dwudziestym września zupełnie tego nie widać. Na polu dominuje groch, pięknie połączony ze sobą, a łubin jest nieco niższy i jakby trochę przytrzymany przez groch. Rolnik często wysiewa mieszankę łubinu z grochem i choć jest to droższe w zasiewie niż sam łubin i nasion trzeba wysiać dużo więcej, bo przeciętnie sieje 150–200 kg na hektar, to jednak taka mieszanka sprawdza się.

Rozmówca wyznaje, że przy łubinie jest jeden największy problem. Jak jest gorąco np. w sierpniu to łubin nie chce rosnąć. Bywało nawet, że wschodził i usychał. Z grochem jest zupełnie inaczej, ponieważ groch pięknie rośnie i nic mu nie przeszkadza.

– Miałem groch siany w różnych terminach wcześniej i nieco później i w każdym terminie wychodził bardzo dobrze. W tym roku jest o tyle dobrze, że jest dużo wody i w zasadzie wszystko ładnie i szybko rośnie. Na tym polu będą wiosną siane buraki cukrowe i mam taki plan, żeby zrobić to bezorkowo metodą strip-till. A z poplonem jeszcze zastanowię się, czy zostanie zniszczony jeszcze jesienią np. w listopadzie. Wtedy zastosuję bronę talerzową i mulcz zostawię do wiosny. Jeżeli poplon zostanie do wiosny będę musiał zastosować glifosat, bo powschodziło trochę samosiewów pszenżyta i one przezimują. Później tylko jakaś lekka uprawa i strip-till od razu w to wjedzie. Jeszcze zastanawiam się, który wariant zastosuję – mówi właściciel gospodarstwa.

Zaoranie poplonów po zimie i dostarczenie 15 czy 20 t biomasy istotnie wpływa na poprawę kondycji gleby, a w gospodarstwach, w których prowadzi się tylko produkcję roślinną taka ilość masy zastępuje nawożenie organiczne np. kilka ton obornika. W przyszłym roku rolnik będzie siał trochę mniej buraków, bo przy ostatnich wysokich cenach zbóż i rzepaku, burak wychodził gorzej, a niestety ekonomia jest bezlitosna.

Szybka i mało wymagająca facelia

Na jednym z pól w gospodarstwie pana Wojciecha widać facelię błękitną, która powoli zaczyna kwitnąć. Jest to korzystna uprawa zwłaszcza na polach, gdzie często uprawiany jest rzepak. Facelia ma fitosanitarne oddziaływanie na glebę, ponieważ pomiędzy facelią a pozostałymi roślinami uprawnymi nie ma pokrewieństwa gatunkowego. Dzięki temu nie jest ona porażana przez patogeny będące źródłem infekcji np. zbóż, rzepaku czy buraków.

– Facelia zawsze się sprawdza, bo ma małe wymaganie glebowe, dobrze rośnie na glebach lekkich, piaszczystych, a nawet żwirowych, więc jest idealnym rozwiązaniem na niektóre moje pola. Poza tym charakteryzuje się krótkim okresem wegetacji, a duża masa roślinna, która urośnie do zimy pięknie wymarznie i wytworzy dobre warunki do wiosennych siewów w mulcz – wyjaśnia Wojciech Kanownik.

Na jednym polu plantator zrobił eksperyment. Po pszenicy wysiał jako poplon sam groch i po takim przerywniku chce ponownie zasiać pszenicę ozimą. Sam jest ciekaw, jak to wyjdzie pod względem zawartości azotu i czy będzie możliwe znacznie zmniejszyć dawki azotu mineralnego. Ciekawe jest, jak ten eksperyment wpłynie także na zdrowotność i plonowanie.

Zobacz także

Uniwersalny agregat uprawowo-siewny

Poplony, które stosuje od wielu lat Wojciech Kanownik jak najbardziej wpisują się w Zielony Ład. Rolnik podczas rozmowy deklaruje, że w przyszłości poplonów będzie miał jeszcze więcej. Ten rok jest bardzo korzystny, jeżeli chodzi o poplony, bo po pierwsze, udało się wcześniej zasiać, a po drugie, korzystny był rozkład opadów. Dlatego poplony wyglądają w tym roku wyjątkowo korzystnie.

Rolnik wyjaśnia, że niektóre poplony z programu muszą być na polach do 10 października. Wszystko zależy jeszcze od terminu siewu, ale muszą być na polu minimum 8 tygodni, nie można ich wcześniej zlikwidować. Część poplonów na pewno będzie likwidowana jesienią, bo będzie po nich siane pszenżyto.

Poplony siane są w gospodarstwie od 3 lat uniwersalnym czterometrowym agregatem uprawowo-siewnym Horsch Pronto 4 DC. Właściciel gospodarstwa potwierdza, że to był bardzo dobry zakup, ponieważ agregat zdaje egzamin i rzeczywiście jest uniwersalny, a na tym najbardziej zależało rolnikowi. Taka uniwersalność gwarantuje idealny wysiew po różnych pracach przygotowawczych np. wysiew w mulcz, po pługu czy po intensywnym mieszaniu gleby.

– Bardzo ważne jest to, że agregat doskonale sprawdza się przy różnych rodzajach nasion. Poza tradycyjnymi uprawami takimi jak zboża czy rzepak, bezproblemowo mogę wysiać nim trawę czy poplony. Idealnie sprawdza się przy burakach, gdzie po ich wykopaniu nie ma absolutnie żadnej uprawy i praktycznie od razu można wjeżdżać i siać kolejną uprawę. Są też oszczędności, bo nie trzeba orać, uprawiać i najważniejsze, że oszczędzam czas. A tego czasu po wykopaniu buraków jest naprawdę bardzo mało jeżeli chcemy jeszcze coś zasiać jesienią – podsumowuje właściciel gospodarstwa.

Dr inż. Monika
Kopaczel-Radziulewicz

r e k l a m a

r e k l a m a

Zobacz także

r e k l a m a