podlaskie
Gospodarstwo odwiedziliśmy na początku października w chwili rozpoczęcia siewu pszenicy ozimej. Już pierwsze metry pracy traktora na polu potwierdziły z jak trudnymi warunkami mamy do czynienia. Jednak gdy tylko koła złapały bardziej suche podłoże, zestaw z impetem ruszył do pracy. Rozpędził się do 10 kilometrów na godzinę i utrzymywał taką prędkość przez całą długość działki, czyli 1300 metrów.
– To pole zajmuje 65 hektarów – wskazuje Hubert Ojdana – i gdybyśmy się mocno sprężyli, to od rana do późnych godzin nocnych udałoby się je całe obsiać pszenicą. Tak wydajny jest ten zestaw składający się z Kirowca i agregatu Horscha, który pracuje głęboko bo na 25 centymetrach, podając w jednym przejeździe nasiona i nawóz. Zużycie paliwa mieści się w normie, bo w zależności od warunków Kirowiec spala 18–20 litrów na hektar. Zachodnie traktory, które testowaliśmy w gospodarstwie nim kupiliśmy rosyjski ciągnik, miały podobnie zużycie oleju napędowego.
r e k l a m a
Tylko 1330 zł za 1 KM!
Kirowiec K742M to najmocniejszy ciągnik w gospodarstwie. Zdetronizował 275-konnego Fendta 927 Vario z 2009 roku, który ma nakręconych 8500 motogodzin. Rosyjski traktor waży grubo ponad 16 ton. Ma prawie 7,5 metra długości i 4 metry wysokości. Aby wsiąść do jego kabiny trzeba pokonać aż sześć schodków. A gdy zasiądzie się za sterami, oczom ukazuje się potężna maska skrywająca ośmiocylindrową widlastą jednostkę napędową z Tutajewskiej Fabryki Silników (TMZ). Ten motor ma ponad 17 litrów pojemności! Generuje 420 koni mocy i blisko 2000 Nm maksymalnego momentu obrotowego.
– Przed zakupem Kirowca testowaliśmy w gospodarstwie różne traktory. Niestety – jak mówi Stanisław Ojdana – zachodni sprzęt był bardzo mocno naszpikowany elektroniką, która spełnia swoją rolę, gdy traktor jest nowy, ale po paru latach elektronika zaczyna zawodzić i pojawiają się problemy. Spotykamy się z nimi w ciągnikach pracujących w naszym gospodarstwie. Kirowiec jest inny. Elektroniki ma mało. Nawet jego układ paliwowy nie jest oparty na common railu, ale na zwykłej pompie rzędowej. To jest naprawdę konstrukcyjnie prosty sprzęt. I to jest jego atut. Kolejnym jest jego cena. Za traktor zapłaciliśmy 560 tys. zł, czyli około 1330 zł za 1 konia mechanicznego. Dla porównania, na zachodni nowy ciągnik o podobnej mocy musielibyśmy wydać 1,2–1,3 miliona złotych albo i więcej, co daje 3000 zł za 1 KM. Różnica jest więc kolosalna. Reasumując, dzięki temu że kupiliśmy Kirowca to w tych samych pieniądzach co jeden zachodni traktor otrzymaliśmy zarówno nowy ciągnik, jak i fabrycznie nowy agregat uprawowo-siewny.
Z wydajnością 5 hektarów na godzinę
Na razie traktor ma nakręconych niewiele motogodzin bo 250, ale w prezentowanym gospodarstwie pracuje dopiero od września zeszłego roku. Jego zakup był podyktowany przejściem na całym areale liczącym 800 hektarów na uprawę bezorkową. Wcześniej uprawki pożniwne wymagały przejazdu po polu broną talerzową, potem gruberem, a dopiero po nim rozpoczynały się siewy czterometrowym siewnikiem Lemken Compact-Solitair, który osiągał wydajność na poziomie 3 ha/h. Teraz pracę grubera i siewnika zastąpiła jedna maszyna – sześciometrowy Horsch Focus 6 TD, który w godzinę obsiewa 5 hektarów. Maszyna jest prowadzona po polu precyzyjnie według wyznaczonych wcześniej linii, co jest zasługą wykorzystania nawigacji satelitarnej marki Trimble.
– Wystarczy pół dnia pojeździć tym traktorem, aby się do niego przyzwyczaić. Siedzi się w nim wysoko i wszystko dobrze widać, szczególnie do przodu i do tyłu. Tylko na prawą stronę widok nieco przysłania szeroki panel oraz słupek z wyświetlaczem wskazującym pracę przekładni. Komfort podnosi amortyzowana resorami i siłownikami pneumatycznymi przednia oś. Co do wyciszenia kabiny to w Kirowcu jest głośniej niż np. w ciągniku Fendt, ale z hałasem tragedii nie ma. Spokojnie można słuchać radia czy porozmawiać przez telefon. Kabina jest klimatyzowana. Jest też ogrzewana. Kolumnę kierowniczą można ustawić w dwóch płaszczyznach. Jeżeli miałbym się do czegoś przyczepić to tylko do fotela, który mógłby być bardziej komfortowy – ocenia Hubert Ojdana.
r e k l a m a
Zmiana zakresu wymaga zatrzymania ciągnika
W Kirowcu potężna moc przekazywana jest na przekładnię typu powershift, która ma 16 biegów do przodu i 8 do jazdy w tył. Grupy biegów są cztery i są załączane przyciskami rozlokowanymi na panelu. „Przejście” z jednej grupy na drugą może odbywać się tylko na postoju. I choć wydaje się to sporą niedogodnością, to wedle zapewnień prawie wszystkie prace na polu wykonuje się na jednej grupie biegów, a operuje się wyłącznie półbiegami. Te też są cztery i mogą być przełączane w trakcie jazdy bez konieczności wciskania sprzęgła. Obsługuje się je dźwignią przechylając ją na boki. Tym samym drążkiem zmienia się kierunek jazdy. W tym przypadku potrzeba sporo cierpliwości, ponieważ zmiana zajmuje trochę czasu. Jest to związane z zastosowanym pneumatycznym systemem sterowania.
– Większość prac wykonujemy poruszając się na drugiej grupie biegów z załączonym drugim, ewentualnie trzecim półbiegiem. Na takim przełożeniu traktor osiąga 10 km/h przy 1650–1700 obr./min silnika. Gdy wjeżdżamy na bardziej wymagające pola o podłożu gliniastym, redukujemy grupę o punkt niżej załączając jednocześnie czwarty półbieg. W takiej konfiguracji traktor porusza się z prędkością 8 km/h – wyjaśnia właściciel. – Jeżeli chodzi o przejazdy po drogach, to Kirowca można rozpędzić do 33 km/h. I to wystarczy, bo niebezpieczne byłoby szybsze poruszanie się tak dużym i masywnym ciągnikiem.
Układ hydrauliczny Kirowca jest zasilany pompą tłoczkową o wydatku 180 l/min. Olej kierowany jest na rozdzielacz czterosekcyjny, który kieruje strumień na cztery wyprowadzone z tyłu pary wyjść hydraulicznych. Wszystkie są obsługiwane przyciskami i na wszystkich można ustawić wielkość przepływu. Olej zasila również tylny podnośnik, na którym można dźwignąć 9 ton. Podnośnik jest sterowany elektrohydraulicznie, a jego ustawienia sprowadzają się do obsługi kilku pokręteł. Prezentowany traktor nie posiada wałka WOM, bo i tak nie byłby on wykorzystywany, ponieważ Kirowiec nie współpracuje z maszynami wymagającymi takiego sposobu przekazania napędu.
– Gdybym teraz zamawiał taki traktor, to zdecydowałbym się na szersze ogumienie. Idealne byłyby koła „dziewięćsetki”. Nasz ciągnik porusza się na oponach o rozmiarze 710/70R38, które okazały się za wąskie, przez co Kirowiec nie wykorzystuje w pełni swojej mocy. O oponach bliźniaczych nie myśleliśmy ze względu na konieczność dojazdu szosą do oddalonych o kilkanaście kilometrów pól – mówi Hubert Ojdana.