Dzwonek Pierwszy miesiąc prenumeraty za 50% ceny Sprawdź

r e k l a m a

Partner serwisu

Trudna ekologia w ziemniakach

Data publikacji 11.10.2021r.

Ryszard Kowieski kilkanaście lat temu postawił na ekologiczną produkcję w gospodarstwie, przy czym skupił się głównie na produkcji ziemniaków. Rolnik uważa, że społeczeństwo kładzie za mały naciska na zdrowe odżywianie, a dodatkowo rząd nie wykorzystuje potencjału małych gospodarstw do poprawy jakości produktów żywnościowych w naszym kraju.

mazowieckie

Ryszard Kowieski prowadzi uprawę na glebach klasy III b, IVa i IVb. W tym sezonie w jego gospodarstwie uprawiane są 3 odmiany ziemniaków: Ignacy, Catania i Ricarda, które wysadzone zostały przed 25 kwietnia w rozstawie rzędów wynoszącej 67,5 cm. Średnio na 1 ha plantator zużywa 2,5 t sadzeniaków, a plony bulw wynoszą średnio około 10 t z ha.

– Od 2005 roku prowadzę certyfikowaną produkcję roślinną. Oczywiście korzystam z dopłat do produkcji ekologicznej, ale nie są one decydującym czynnikiem skłaniającym mnie do produkcji zdrowej żywności. Nie jestem zwolennikiem stosowania oprysków chemicznych w uprawach, a ponadto zależy mi, żeby wyprodukowana w moim gospodarstwie żywność była jak najwyższej jakości – mówi Ryszard Kowieski.

r e k l a m a

Chwasty redukują plon

Ryszard Kowieski podkreśla, że w ekologicznej uprawie ziemniaków ma cztery zasadnicze ograniczenia. Są one związane z nawożeniem, ochroną przed chwastami, ochroną przed stonką i chorobami grzybowymi. Za największy problem w swoim gospodarstwie gospodarz uważa zwalczanie chwastów.

– Nie ma preparatów dopuszczonych do zwalczania chwastów w uprawie ekologicznej ziemniaków, więc zostaje mi tylko mechaniczne odchwaszczanie plantacji. Na wiosnę po orce zimowej bronuję glebę, aby w ten sposób zniszczyć pierwsze wschodzące chwasty. Następnie wyrównuję pole agregatem, aby dobrze wykonać sadzenie. Po posadzeniu bulw od 3 do 4 razy przeprowadzam obredlanie i bronowanie ziemniaków. Na koniec 2 razy odchwaszczam międzyrzędzia za pomocą opielacza. Jeżeli w czasie sezonu nie ma zbyt intensywnych opadów deszczu to przeprowadzone w ten sposób odchwaszczanie mechaniczne pozwala w miarę uchronić plantację przed zarośnięciem. Łącznie zwalczając chwasty w ziemniakach wjeżdżam na pole co najmniej 8 razy. Niestety, deszcze doprowadzają do zachwaszczenia ziemniaków, a chwasty znacząco redukują plon bulw – mówi Ryszard Kowieski.

Długotrwałe opady skracają wegetację

Jako drugi problem w ekologicznej uprawie ziemniaków Ryszard Kowieski wskazuje ochronę przed chorobami grzybowymi.

– W zwalczaniu zarazy ziemniaczanej w uprawie ekologicznej dozwolony jest Miedzian 50 WP i kilka innych preparatów miedziowych. W tym roku stosowałem ten preparat 2 razy. Jest to środek kontaktowy, który nie działa tak skutecznie jak preparaty wgłębne. W związku z ograniczeniami niektóre odmiany trudno jest utrzymać przez cały sezon wegetacyjny. Spore trudności sprawia np. Catania, która jest mało odporna na zarazę ziemniaczaną. W ubiegłym roku 5 lipca Catania całkowicie została porażona przez zarazę ziemniaczaną i ostatecznie wykopałem tyle bulw, ile zasadziłem. Przyszła fala deszczu, a wtedy zaraza bardzo szybko poraża plantacje – mówi plantator.

Gospodarz dodaje, że zwalczanie stonki niezbędne jest we wczesnej fazie rozwoju roślin.

– Na stonkę możemy stosować środek bakteryjny Spintor 240 SC. Zawarte w nim bakterie uszkadzają system nerwowy stonki. Bardzo często muszę zastosować 2 opryski przeciwko tym szkodnikom. Jednak robię to w początkowej fazie rozwoju ziemniaków, czyli w granicach 10 czerwca. W lipcu stonka nie zagraża już zbytnio plantacji. Trzeba przy tym dodać, że Spintor 240 SC jest drogim preparatem, ale w uprawie ekologicznej nie mam za bardzo innego wyboru – tłumaczy rolnik.

r e k l a m a

Bez poplonów ani rusz

Ryszard Kowieski zwraca także uwagę na ograniczone możliwości nawożenia w ekologicznej uprawie ziemniaków.

– Bez stosowania nawozów zielonych nie byłoby plonów ziemniaków, które w ekologii i tak znacząco odbiegają od tych uzyskiwanych w uprawie konwencjonalnej. Po żniwach wysiewam gorczycę, którą przeoruję późną jesienią. Aby poprawić jakość gleby na części pól stosuję rośliny bobowate w plonie głównym. W tym roku zasiałem łubin żółty, po którym także weszły poplony. Dobroczynne właściwości bobowatych widoczne są nawet, gdy spojrzymy na kondycję poplonów. Gorczyca zasiana po łubinie prezentuje się znacznie lepiej niż ta uprawiana po zbożach. Z nawozów organicznych stosuję także obornik, którego w moim gospodarstwie jest stosunkowo mało. W ciągu roku wystarcza mi go na nawożenie 1 ha. W uprawie ekologicznej nie mogę korzystać z obornika z ferm. Dodatkowo w ekologicznej uprawie ziemniaków dozwolony jest siarczan potasu, który jest sporo droższy od soli potasowej. Nawozów azotowych nie stosuję w ogóle, gdyż sztuczny azot nie jest dozwolony w ekologii. Mogę stosować jedynie mikroelementy takie jak np. cynk i bor. Na polach szczególnie w uprawie ekologicznej wskazane jest stosowanie pożytecznych mikroorganizmów. Przydałaby się dopłata państwa do tej formy poprawy życia biologicznego w glebie – mówi gospodarz.

Plantator podkreśla, że w jego przypadku ciężko jest zarobić na produkcji ekologicznej. Jeździ z ziemniakami na targowisko i dodatkowo stałym klientom rozwozi je bezpośrednio do domów. Sprzedając ziemniaki detalicznie może maksymalnie uzyskać cenę o 20% wyższą niż za bulwy z uprawy konwencjonalnej. Ciekawostką jest samochód, którym plantator dowozi ziemniaki na targowisko.

– Często rozwożę ziemniaki Tarpanem. Jest to już zabytek, który wzbudza duże zainteresowanie przechodniów i innych kierowców. Przejechałem nim już ponad 600 tys. km i nadal mi służy – mówi Ryszard Kowieski.

Ryszard Kowieski dodaje, że trzeba ratować małe gospodarstwa dbając przy tym o zdrowie społeczeństwa. Jego zdaniem, rolniczy handel detaliczny nie uratuje małych gospodarstw. Propozycja, żeby rolnik siadał na chodniku i sprzedawał swoje produkty nie jest realna, gdyż jest to zazwyczaj tylko stratą czasu. Na targu sprzedawcy stoją po 4 godziny, ale czasami prawie nic nie sprzedają, gdyż kupujących nie ma za dużo. To co może uratować małe gospodarstwa, to produkcja z ograniczeniem stosowania najbardziej szkodliwych środków ochrony. Taką żywność o podwyższonym standardzie powinno zagospodarować państwo i powinno wtedy trafiać do szpitali, żłobków, przedszkoli.

Józef Nuckowski

r e k l a m a

r e k l a m a

Zobacz także

r e k l a m a