Dzwonek Pierwszy miesiąc prenumeraty za 50% ceny Sprawdź

r e k l a m a

Partner serwisu

Branżę chmielarską czekają zmiany

Data publikacji 18.10.2021r.

Gwałtowny wzrost cen nawozów i paliw uderzył także w producentów chmielu. Koszty produkcji rosną, a ceny surowca ustalane w wieloletnich kontraktach – niekoniecznie. Czy to koniec koniunktury na chmiel? Jaka jest przyszłość plantacji chmielu w Polsce?

Według danych Inspekcji Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych podawanych przez Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi, w 2019 roku powierzchnia upraw chmielu w Polsce ogółem wyniosła 1762 ha. Było to o 106 ha więcej niż w 2018 roku. W latach 2017–2019 powierzchnia uprawy chmielu zwiększyła się o około 15% w stosunku do średniej z lat 2014–2016.

Wszystko drożeje

Jak informuje ministerstwo w piśmie z ubiegłego roku skierowanym do Lubelskiej Izby Rolniczej, do zwiększenia upraw zachęcały plantatorów korzystne ceny chmielu w ostatnich latach. Grzegorz Lipa, prezes Związku Polskich Plantatorów Chmielu, potwierdza, że dzięki wieloletnim kontraktom zawieranym z odbiorcami chmielu przez pośredników produkcja szyszki chmielowej w ostatnich latach była w miarę stabilna i dochodowa. Ale wygląda na to, że nadchodzą lata chude. A na pewno gorszy sezon. Ma to związek z potężnymi wzrostami kosztów produkcji. Galopują ceny nawozów, paliw, energii elektrycznej.

– Ceny chmielu ustalane w wielo-
letnich kontraktach są stałe. Nie słyszałem o udanym przypadku renegocjowania takiej ceny w związku ze wzrostem cen kosztów produkcji. A to oznacza, że w tym sezonie opłacalność produkcji staje pod bardzo dużym znakiem zapytania – tłumaczy prezes Lipa, który zaznacza, że to pośrednicy dyktują warunki na rynku. – Sprzedaż bezpośrednia z gospodarstw do browarów kraftowych to margines. Obym się mylił, ale ten sezon może być dla gospodarstw zajmujących się produkcją chmielu bardzo trudny.

Jak informuje prezes Lipa, średnia cena kilograma chmielu uzyskiwanego w kontraktach oscyluje wokół 20 zł. Jednak w zależności od decydującej o jakości zawartości kwasów alfa może to być i 15 zł, i 22 zł, czyli rozpiętość jest spora.

Trudno mówić o jednej granicy opłacalności dla wszystkich. Każde gospodarstwo, w zależności od struktury ponoszonych kosztów, ma tę granicę ustanowioną na własnym poziomie.

– Inna będzie ekonomia i opłacalność na dużej plantacji, inna na kilkuhektarowej – mówi prezes Grzegorz Lipa.

On sam uprawia chmiel odmian goryczkowych na 3,5 ha. Spodziewa się, że ten sezon zamknie się w jego gospodarstwie na plusie, ale o większych zyskach w obecnej sytuacji nie ma mowy.

– Na szczęście wszyscy w naszej rodzinie pracujemy, plantacja chmielu nie jest naszym jedynym źródłem utrzymania – komentuje.

Alternatywa z Jastkowa?

W Rolniczym Zakładzie Doświadczalnym „Jastków” (należącym do puławskiego IUNG) chmiel jest uprawiany na blisko 25 ha. To jedna z największych plantacji w Polsce. Czyli drugi koniec skali, biorąc pod uwagę powierzchnię upraw. Tu oczywiście także odczuwają radykalny wzrost kosztów produkcji.

– Właśnie przyjechały do nas nawozy azotowe. Cena jest znacznie wyższa niż ta z poprzedniej dostawy, a producent już zapowiada kolejną podwyżkę – mówi Hanna Hołaj, prezes zarządu RZD „Jastków”.

W takim niekorzystnym otoczeniu rynkowym prowadzone od kilku lat w RDZ „Jastków” doświadczenia z produkcją chmielu w zupełnie nowej w Polsce technologii, gwarantującej najwyższą jakość surowca, stają się jeszcze bardziej na czasie. Odbywa się to w ramach współpracy IUNiG w Puławach i RDZ „Jastków” z firmą Energy Composites sp. z o.o. Rok 2021 był dla eksperymentalnej plantacji chmielu prowadzonej na 4 ha w RZD „Jastków” trzecim sezonem agrotechnicznym.

W ramach projektu „Technologia produkcji chmielu wykorzystująca innowacyjną konstrukcję nośną (kompozytowe słupy konstrukcji chmielników) oraz zintegrowany system optymalizacji nawadniania, nawożenia i ochrony roślin” została opracowana przez INUG PIB w Puławach „Metodyka integrowanej produkcji chmielu”. Szczegółowo omówiono w niej zagadnienia związane z uprawą, nawożeniem i pielęgnacją chmielu na wszystkich etapach produkcji.

– Od zakładania nowej plantacji aż do zbioru i wstępnego przygotowania surowca do sprzedaży. Dużo miejsca poświęcono również chorobom i szkodnikom chmielu, bowiem kluczowym elementem integrowanej produkcji jest stosowanie zasad integrowanej ochrony roślin – mówi prezes Hołaj.

Potwierdzone certyfikatem

Równolegle postępowały prace nad certyfikacją prowadzonej w RZD „Jastków” eksperymentalnej plantacji chmielu. We wrześ-
niu, już drugi sezon z rzędu, produkowany w ramach projektu w Jastkowie chmiel otrzymał certyfikat Global G.A.P. (Good Agricultural Practice). To światowy standard dobrych praktyk rolniczych i produkcyjnych.

– Obejmuje on praktycznie wszystkie zagadnienia związane z wytwarzaniem żywności: nawożenie, techniki upraw, nawadnianie, postępowanie z odpadami, bezpieczeństwo i dobrobyt pracowników oraz bezpieczeństwo środowiska – mówi prezes Hołaj.

Szefowa RZD „Jastków” nie podaje szczegółów, ale zdradza, że za szyszki chmielowe pochodzące z takiej czystej plantacji można uzyskać znacząco wyższą cenę.

– Zainteresowane są nimi np. firmy farmaceutyczne i są one skłonne zapłacić za niego dużo więcej niż za chmiel z tradycyjnych upraw – stwierdza prezes Hołaj.

Czy ta technologia ma szansę rozpowszechnić się w Polsce? Czas pokaże. Na pewno barierą są koszty. Z pewnością nie jest to propozycja dla najmniejszych, przysłowiowych dwuhektarowych producentów chmielu. Jeśli chodzi zaś o samą konstrukcję chmielników, alternatywą mogą być słupy betonowe lub metalowe.

Zmiany, w dłuższej perspektywie, może wymusić Unia Europejska. Drewno używane w tradycyjnych konstrukcjach chmielników przez lata było nasączane ropopochodną substancją konserwującą, czyli olejem kreozotowym. Zawiera on szkodliwe, silnie kancerogenne substancje przenikające do gleby, a Unia wprowadziła zakaz używania go w kontakcie z glebą wykorzystywaną w rolnictwie.

Obecnie do konserwacji drewnianych słupów używane są już bezpieczniejsze substancje, ale substancje stosowane wcześniej, przed wprowadzeniem zakazu, nie zniknęły. Znajdują się w słupach i glebie. Dlatego jest niemal pewne, że w jakiejś perspektywie wszystkie drewniane słupy konserwowane wcześniej olejem kreozotowym będą musiały zostać wymienione, a gleba, w której się znajdowały, poddana remediacji. Z podobnym problemem zmierzyły się już koleje, które wymieniają drewniane podkłady kolejowe.

Mamy całościową propozycję

Marcin Żyła z Energy Composites, szef projektu „Technologia produkcji chmielu wykorzystująca innowacyjną konstrukcję nośną oraz zintegrowany system optymalizacji nawadniania, nawożenia i ochrony roślin”, jest optymistą w kwestii upowszechnienia wypracowywanych w Jastkowie rozwiązań.

Wyjaśnia, że projekt tam realizowany jest współfinansowany ze środków Narodowego Centrum Badań i Rozwoju, co wiąże się z wymogiem komercjalizacji jego efektów.

– Komercjalizacją rozwiązań technologicznych, które wdrożyliśmy na plantacji w Jastkowie, a także dystrybucją chmielu zajmuje się powiązana z Energy Composites firma Happy Hopfields – informuje.

– Dysponując certyfikatami Integrowanej Produkcji i Global G.A.P. potwierdzającymi najwyższą jakość chmielu oraz fakt, że jest on wolny od zanieczyszczeń, Happy Hopfields sprzedawać może go podmiotom z branż farmaceutycznych lub kosmetologicznych – mówi pan Marcin. – A także browarom kraftowym, szczególnie zainteresowanym, aby wyróżnić produkowane przez siebie piwa.

Happy Hopfields ma także kompleksową ofertę dla plantatorów. Na pewno, przynajmniej na początku, dla tych większych.

– Oferujemy czyste plantacje, zupełnie nowe konstrukcje chmielników, technologię uprawy i przetarte szlaki w kwestii certyfikacji. Plantator, który zdecyduje się zainwestować w tę technologię, będzie miał możliwość uzyskania za swoje produkty znacząco wyższej ceny. Chcemy, aby miał też zapewniony zbyt – mówi Marcin Żyła.

Idą trudne czasy

Dysponowanie najwyższej jakości surowcem, który trafi do odbiorcy spoza branży piwowarskiej, może oznaczać dla producentów być albo nie być.

– Pandemia odbiła się na naszej działalności – przyznaje Łukasz Dudkowski odpowiadający za marketing w Browarze Zakładowym, czyli kraftowym browarze z Poniatowej koło Lublina. – Były okresy, gdy mogliśmy sprzedawać tylko piwo butelkowane.

Tymczasem na horyzoncie pojawił się już kolejny problem. Związek Pracodawców Przemysłu Piwowarskiego w Polsce opublikował właśnie stanowisko, w którym negatywnie odnosi się do rządowego projektu podniesienia stawki akcyzy od piwa o 10% w 2022 roku oraz po 5% w kolejnych latach, aż do 2027 roku. „Proponowana podwyżka stawki akcyzy na piwo ma wzrosnąć z obecnych 8,57 zł od 1 hektolitra za każdy stopień Plato do 12,04 zł w 2027 roku, co oznacza, że stawka wzrośnie o ponad 40% na przestrzeni zaledwie sześciu lat. Tak drastyczne podniesienie stawki następuje w zaledwie dwa lata po tym, jak z początkiem 2020 roku stawkę akcyzy na piwo podniesiono o 10%, z 7,79 zł na 8,57 zł. W efekcie przeprowadzonej w 2020 roku oraz planowanej podwyżki, stawka akcyzy na piwo w okresie od 2020 do 2027 wzroś-
nie o 54%” – czytamy w oświadczeniu.

Krzysztof Janisławski

r e k l a m a

r e k l a m a

Zobacz także

r e k l a m a