podlaskie
„Prowadzę swój ogród w sposób bliski naturze. Często wykorzystuję na rabatach dzikie rośliny z sąsiedztwa, zasiane przez ptaki oraz te, które same wybrały mój ogród na dom. Wszystko jest piękne i użyteczne dla ludzi i zwierząt, bo ogród ma żyć i dawać radość” – tak w liście do redakcji napisała Alicja Moroz. Do udziału w konkursie zachęcił ją syn Łukasz, który pomaga pielęgnować ogród. Morozowie mają sto kur i hodują bydło mleczne.
Nie stawiają tamy
Pani domu częstuje domową herbatą na jesienną słotę, przygotowaną z plonów z własnego ogródka. Napar wzbogaciła owocem czarnego bzu, majerankiem, miodem, kwiatem koniczyny i malinami.
Gleby na tym terenie są słabe, jest zimno, sucho i wietrznie. Niełatwo zapewnić dobrostan roślinom. Ogród nie jest ogrodzony. Przylega bezpośrednio do łąki położonej nad jeziorem. Płynnie łączy się również ozdobna część ogrodu z jagodnikiem i sadem, który prowadzony jest w sposób ekologiczny – gospodarze rzadko go koszą, zrezygnowali też z chemicznych oprysków oraz nawozów. Rabaty kwiatowe przeplatają się z krzewami malin i porzeczek, a także z winoroślą oraz rabarbarem.
– Nie ogrodziliśmy nawet sadu. Wydzielony jest jedynie warzywniak. Poza tym wszędzie rosną kwiaty, nawet wokół obory. To ogród bez granic – mówi rozmówczyni.
Nowa część sadu to młode nasadzenia. Wśród nich dominuje jagoda kamczacka, świdośliwa, derenie jadalne, śliwy węgierki, jabłonie, mięta ogrodowa i wodna, paprocie, podagrycznik, czarne bzy i dużo krzewów pigwowca. Niestrzyżony żywopłot z derenia odmiany Sibirica, sumaka octowca, bordowych berberysów i jarzębiny osłania rośliny od wiatru. I wspaniale wygląda zimą.
Ogród na wszelkie rany
Gospodyni wytwarza syropy i nalewki, m.in. z kwiatów czarnego bzu, lipy i mięty. Przygotowuje też ocet z owoców porzeczki. Jesienne wieczory spędza na sporządzaniu domowych przetworów, którymi obdarowuje rodzinę.
– Interesuje mnie lecznicze działanie roślin – mówi Alicja Moroz. – Płyn z żywokostu pomaga na reumatoidalne zapalenie stawów, z którym się borykam.
Ciekawostką jest wyjątkowy smak nalewki z pestek pigwowca. Marcepanowy posmak zaskakuje każdego, kto próbuje ich domowego specjału.
– Rośliny sadzone są gęsto, a bujna i zwarta rabata jest pełna życia. Kwiaty rosną w niej bez przeszkód – zarówno te ozdobne, jak i dzikie. – Łukasz Moroz prezentuje kolorowe rabaty i dodaje, że rośliny ziołowe są tutaj jedynie w skrzynkach, donicach i na podwyższonej grządce, która latem tonie w morzu rudbekii i mydlnicy lekarskiej.
W pojemnikach gospodyni uprawia czosnek, szczypiorek, miętę ogrodową i pieprzową, melisę, poziomki, cebulę szalotkę, krwawnicę pospolitą oraz ozdobną odmianę podagrycznika. Stare skrzynki po jabłkach stanowią miniogródki dla jadalnych kwiatów: nasturcji, słoneczników, nagietków i aksamitek. Ściany budynków gospodarczych oraz siatkę przy wybiegu dla kur Alicja obsadza leczniczymi roślinami: chmielem zwyczajnym, winoroślą i winobluszczem pięciolistkowym, którego owoce przeznaczy na konfiturę.
– Od kilku sezonów moimi ulubionymi roślinami, które sadzę ozdobnie i profilaktycznie w uprawie współrzędnej dla ochrony innych roślin, są mięta ogrodowa oraz dzikie róże: pomarszczona i psia. Uwielbiam też jaśminowiec i bez – mówi gospodyni.
Stare jest piękne
Charakterystyczne dla gospodarstwa są również bylica piołun, chrzan pospolity oraz lebiodka pospolita oregano, uwielbiana przez motyle. Rośliny te gospodyni wykorzystuje w kuchni. Piołun podaje zwierzętom podczas biegunek. Sercem ogrodu jest ponadstuletnia lipa.
– Pozyskujemy jej kwiaty na napar oraz nalewki. Mamy też stare jabłonie: kronselkę, malinówkę, papierówkę i kosztelę. Z klonów spuszczamy prozdrowotny sok na przedwiośniu – mówi gospodyni.
Morozowie nie wyobrażają sobie ogrodu zaprojektowanego pod linijkę. Cieszy ich przestrzeń, swoboda i proekologiczne walory roślin, które uprawiają.
– Na razie nie planuję zmian. Jak mówi przysłowie, „lepsze jest wrogiem dobrego”. A u mnie jest tak, jak sobie wymarzyłam – kończy Alicja.
Małgorzata Janus