Dzwonek Pierwszy miesiąc prenumeraty za 50% ceny Sprawdź

r e k l a m a

Partner serwisu

Sto lat bezradności

Data publikacji 18.10.2021r.

Wirus afrykańskiego pomoru świń pierwszy raz opisano w Kenii w 1921 roku, czyli dokładnie 100 lat temu. Nie ma jednak powodów do świętowania, ponieważ, jak mówili uczestnicy konferencji weterynaryjnej w Pawłowicach koło Leszna, stajemy w obliczu jednej z największych epidemii chorób zwierzęcych w historii. Co więcej, nowe szczepy o niskiej chorobotwórczości stwarzają więcej problemów, ponieważ wywołują przewlekłą chorobę o nietypowym przebiegu, a zwierzęta stają się bezobjawowymi siewcami wirusa.

wielkopolskie

Wirus ASF się zmienia i pojawiają się szczepy o różnej chorobo­twórczości. To jeden z głównych wniosków Ogólnopolskiej Konferencji Echa Kongresu ESPHM (European Symposium of Porcine Health Management). Wyższy poziom zdolności zakażania i podkliniczny przebieg wczesnych zachorowań ułatwiają szerzenie się wirusa ASF na kolejne obszary.

– Nowe szczepy genotypu II, które pojawiły się w Europie Wschodniej i Chinach, cechuje większa zakaźność w porównaniu z tzw. starym genotypem, a ponadto szczepy o niskiej chorobotwórczości utrudniają wczesne rozpoznanie choroby. Powoduje to, że świnie trafiają do rzeźni lub są sprzedawane bez żadnych ograniczeń – mówił Michał Tarasiuk z firmy Boehringer Ingelheim.

J�rg Hartung z Uniwersytetu Medycyny Weterynaryjnej w Hanowerze w Niemczech, który przedstawił niemieckie sposoby radzenia sobie z afrykańskim pomorem świń, wyjaśniał, że lekarzom weterynarii nie jest łatwo rozpoznać zakażone zwierzę, gdyż charakterystyczne dla schorzenia zaczerwienione i zasinione małżowiny uszne nie zawsze występują. Objawy kliniczne są coraz częściej nieswoiste.

Dziki przechorowują ASF

Jak przedstawiał Michał Tarasiuk, pomimo chorobotwórczego charakteru szczepów wirusa ASF niektóre zwierzęta mogą przeżyć przez pewien czas, a nawet całkowicie wyzdrowieć. Umożliwia to występowanie przewlekłych zakażeń u świń i dzików, które stają się nosicielami. U świń w Rosji, Estonii i na Litwie zakażonych wirusem ASF wyizolowanym od dzika zakażenie trwało dłużej (do 21 dni), przebiegało bezobjawowo lub kończyło się całkowitym wyzdrowieniem.

– Nawet w trakcie pandemii COVID-19 międzynarodowy handel i podróże są znacznie intensywniejsze niż 40 lat temu, co zwiększa ryzyko szerzenia się wirusa ASF. Każdego dnia zwiększa się ilość zakażonego mięsa wieprzowego wprowadzana na rynek, a dotyczy to zwłaszcza Azji, ale także Rumunii. Poza tym populacja dzików w wielu krajach w Europie rośne w bardzo szybkim tempie, stając się trudnym do kontrolowania rezerwuarem wirusa – podkreślał Michał Tarasiuk.

Wyzwaniem dla wytwórni pasz staje się to, że wirus może pozostać zakaźny w paszy lub jej komponentach przez co najmniej 40 dni. Jak twierdził Michał Tarasiuk, w Rumunii odbywa się właśnie dochodzenie epizootyczne dotyczące ognisk na trzech fermach trzody chlewnej, które łączy to, że miały jednego dostawcę pasz. Nie wiadomo jeszcze, czy jest to przyczyną zakażenia, ale taki scenariusz jest brany pod uwagę.

– Oczywiście mamy dostępne sposoby zmniejszenia ryzyka zakażenia przez paszę, jak chociażby poprzez stosowanie wodnego roztworu aldehydu mrówkowego czy kwasów tłuszczowych o średniej długości łańcucha (MCSA), jednak należy ocenić, jakie są możliwości zastosowania ich nie w doświadczeniach, lecz w praktyce terenowej. Sprawdzenie, czy nie pogorszą smaku paszy, nie spowodują korozji wyposażenia. Należy rozważyć potencjalne niekorzystne efekty stosowania różnych dodatków o działaniu przeciwwirusowym i ich koszt wobec korzyści związanych z ograniczeniem ryzyka przeniesienia patogenów – uważa Michał Tarasiuk.

Zwracał też uwagę, że bardzo trudno jest zniszczyć wirusa ASF w gnojowicy w gospodarstwie, dlatego stanowi ona materiał wysokiego ryzyka zakażenia. Przeżywa on w niej przez co najmniej 84 dni w temperaturze 17°C i 112 dni w temperaturze 4°C.

– Dezynfekcja gnojowicy jest trudna, a wręcz niemożliwa w warunkach praktycznych. Inaktywacja wirusa może nastąpić w trakcie przechowywania co najmniej przez 6 miesięcy i w tym czasie nie wolno dodawać do zbiornika nowej gnojowicy. Tak więc ten sposób jej unieszkodliwiania może być problematyczny i możliwy tylko w zdepopulowanych gospodarstwach – wyjaśniał Tarasiuk.

Kontrola dzików kluczem do sukcesu

– Niezbędna jest współpraca między wszystkimi zaangażowanymi podmiotami zarówno na poziomie krajowym, jak i międzynarodowym. Wirus szerzy się przez granice, dlatego konieczne jest stosowanie wspólnych standardów gromadzenia danych, kontroli i zasad zapobiegania wprowadzeniu ASF. Ważne jest podnoszenie świadomości i uwzględnianie lokalnych czynników – podkreślał J�rg Hartung z Niemiec.

Jego zdaniem połączenie odstrzału i profesjonalnego usuwania truchła to najskuteczniejsza metoda zmniejszenia krążenia wirusa. Ponad 50% przypadków transmisji ASF wśród dzików we wschodniej Polsce było związanych z kontaktem z zakażonymi szczątkami dzików.

– Dane dotyczące przeżywalności wirusa w organach i tkankach dzików nadal nie są pełne, ale izolowano wirusa ze szpiku kostnego przechowywanego w temperaturze 6–8°C przez ponad 6 miesięcy. Szczątki padłych dzików stanowią więc rezerwuar ASF szczególnie w niskich temperaturach – mówił J�rg Hartung.

Jak podkreślał ekspert, również gleba może z łatwością ulec skażeniu poprzez odchody zakażonych dzików, padlinę, gnojowicę czy pojazdy i przez nią wirus może dostać się do gospodarstwa za pomocą różnych wektorów mechanicznych.

– Stabilność wirusa ASF jest bardzo mała w kwaśnych glebach leś­nych, ale duża w piaszczystych glebach. W warunkach eksperymentalnych wykrywano go przez okres kilku tygodni – mówił Michał Tarasiuk.

­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­– W badaniach na Litwie nie stwierdzono zakaźnego wirusa w zwłokach zakopanych zakażonych dzików, natomiast w otaczającej je glebie znajdowano jego fragmenty – wyjaśniał J�rg Hartung.

Największym wyzwaniem, w jego opinii, jest zapobieganie wprowadzeniu wirusa do stada, stąd bardzo intensywne poszukiwanie padłych dzików i ograniczenie ich migracji poprzez polowania i budowanie podwójnych ogrodzeń, aby zapory były skuteczniejsze przeciwko przemieszczeniom tych zwierząt. Przy poszukiwaniu truchła kluczowe jest także ustalenie czasu, kiedy dzik mógł paść, aby określić, jak szybko rozprzestrzenia się wirus.

W Niemczech w przypadku uboju zwierząt w gospodarstwie z powodu afrykańskiego pomoru świń zajmuje się tym tzw. grupa zadaniowa, która zapewnia wszelki niezbędny sprzęt. Trafia on do gospodarstwa najpóźniej po 6 godzinach od zgłoszenia, podobnie jak wyszkolony personel. Ubezpieczenie pokrywa natomiast 80% wartości zabitych zwierząt, co zdaniem Jorga Hartunga ma stanowić zachętę dla rolników do szybkiej i ścisłej współpracy z Inspekcją Weterynaryjną odpowiedzialną za walkę z wirusem.

Nie tylko ASF podlega zmianom

Agnieszka Mańka z firmy Zoetis Polska mówiła o nowych technologiach wspomagających walkę z cirkowirusem PCV2, który ewoluuje jeszcze szybciej niż ASF na przestrzeni lat. Wciąż odkrywane są nowe warianty, które utrudniają walkę z chorobą pomimo dostępnych na rynku szczepionek.

– W przeprowadzonym przez nas badaniu na wszystkich fermach tuczowych, niezależnie od statusu szczepienia, stwierdziliśmy krążenie wirusa PCV2. W przypadku stad o cyklu zamkniętym tylko w 22% nie stwierdzono cirkowirusa, a w przypadku pozostałych 78% ferm krążył w różnych grupach zwierząt, z czego 81% ferm było zaszczepionych. Co ciekawe, w żadnej z nich nie wyizolowano genotypu PCV2a, choć stwierdzano go w polskich gospodarstwach kilka lat wcześniej – wyjaśniała Agnieszka Mańka.

Z przedstawionych przez ekspertkę analiz wynikało, że tylko około 10% genotypów obecnie krążących w Europie stanowi PCV2a; 37,5% to PCV2b, a prawie 53% PCV2d. To właśnie w związku z pojawieniem się nowych genotypów rolnicy odnotowują niepowodzenia w szczepieniach przeciwko tej chorobie.

– Cirkowirus znalazł sposób na ucieczkę układowi odpornościowemu zwierząt, w tym także odporności poszczepiennej. Dlatego konieczne okazało się uaktualnienie szczepionek, aby chroniły przed obecnie krążącymi genotypami, gdyż szczepienia wciąż są kluczowym elementem kontroli zakażeń PCV2 – mówiła Agnieszka Mańka.

Cirkowirus to jeden z najmniejszych wirusów świń występujących powszechnie w stadach. Jest odporny na warunki środowiskowe, wysoką temperaturę i środki dezynfekcyjne. Nawet temperatura 120°C zastosowana przez 30 minut nie jest w stanie usunąć go ze środowiska.

Dominika Stancelewska

r e k l a m a

r e k l a m a

r e k l a m a

Zobacz także

r e k l a m a