wielkopolskie
– Nasze stado liczy 59 sztuk, w tym 23 krowy dojne. W stadzie dominują sztuki rasy hf, posiadamy również mieszańce z simentalem mlecznym. Wszystkie urodzone w gospodarstwie sztuki są odchowywane, cieliczki przeznaczamy na remont stada, a byczki trafiają do opasu. Użytki zielone położone są na podmokłych terenach i z doświadczenia mogę powiedzieć, że mieszańce doskonale sprawdzają się podczas wypasu – mówi Małgorzata Stefanowska.
– W okresie wiosenno-letnim, gdy krowy są pastwiskowane, a dawka TMR jest tylko uzupełnieniem diety, co 2 dzień odstawiamy do mleczarni w Kole 500–600 l mleka. W okresie jesienno-zimowym, kiedy żywienie oparte jest wyłącznie na TMR-ze, ilość wzrasta do 700 l – mówi Szymon, starszy syn państwa Stefanowskich.
– Do poziomego wozu paszowego firmy Intermix o poj. 10 m³ – dodaje – trafiają kiszonki z kukurydzy, traw, poplonów, wysłodki buraczane, słoma, siano, melasa, pasza treściwa sporządzona na bazie własnego ziarna. Dokupujemy oczywiście niezbędne koncentraty, dodatki witaminowo-mineralne oraz śrutę sojową i rzepakową.
Do zakupu poziomego wozu paszowego hodowców skłoniła przede wszystkim stosunkowo niska obora oraz posiadanie podmokłych łąk. Podczas wilgotnych lat – jak przyznają – często nie udaje się zebrać traw w odpowiedniej fazie wzrostu, a wozy poziome lepiej sobie radzą z rozdrobnieniem „przerośniętych” roślin.
– Prowadzimy typową pracę hodowlaną, która ma na celu systematyczne podnoszenie wydajności mlecznej oraz poprawę budowy wymion i nóg. Dobre zdrowie naszych zwierząt w dużej mierze zawdzięczamy letniemu pastwiskowaniu. Zimą zwierzęta też są wypuszczane na świeże powietrze. Nie „eksploatujemy” krów. Wydajność nie należy do rekordowych, ale wolimy mniej doić, a mieć zdrowe stado. Średnia ilość laktacji wynosi ponad 4, a najstarsza krowa znajduje się w 13
– mówi hodowczyni.
Zwierzęta Stefanowskich przebywają w uwięziowej oborze, wybudowanej w 1984 r., gdzie obornik jest usuwany zgarniaczem. Dój odbywa się za pomocą dojarki bańkowej, ale niebawem zostanie zainstalowana dojarka przewodowa. Bydło opasowe przebywa w oddzielnym budynku, a zwierzęta utrzymywane są na rusztach.
– Przed zwiększeniem, zarówno mlecznego, jak i opasowego pogłowia powstrzymuje nas powierzchnia budynków, dlatego też planujemy ich modernizację. Jesteśmy na etapie załatwiania niezbędnych pozwoleń, co trochę potrwa ponieważ nasze gospodarstwo położone jest na terenach Natura 2000. Szczerze mówiąc, jak szybko nastąpi modernizacja budynków zależy również od tego czy będziemy mieli następcę. Obecnie obaj synowie Szymon i Patryk deklarują, po ukończeniu edukacji, chęć pracy w gospodarstwie – informuje pani Małgorzata.
Gospodarstwo Stefanowskich posiada wszystkie niezbędne przy prowadzonym kierunku produkcji maszyny i urządzenia rolnicze.
– W bieżącym roku zainwestowaliśmy z zakup wozu paszowego, ścinacza do zielonek, wymieniliśmy rozrzutnik obornika. Przed nami kolejne inwestycje. Chcielibyśmy wymienić dachy na budynkach gospodarskich, kupić instalację fotowoltaiczną. Niedawno złożyliśmy do ARiMR wniosek o dofinansowanie zakupu ładowarki teleskopowej. Planujemy również zakup silosów zbożowych ponieważ obecnie ziarno przechowujemy na strychach. Takie rozwiązanie utrudnia nam pracę. Przydałaby się również duża przyczepa do zboża, grunty orne mamy oddalone kilka kilometrów od gospodarstwa i zwózka ziarna zajmuje dużo czasu – mówi Szymon Stefanowski.
Moi rozmówcy zapytani czy hodowla bydła i produkcja mleka jest opłacalna odpowiedzieli, że jest coraz trudniej o niej mówić.
– Jednym z największych wydatków, jakie ponosimy jest zakup paliwa. W gospodarstwie pracuje pięć ciągników. Nie będę nawet wspominać o cenach nawozów i środków ochrony roślin, to co się z nimi dzieje przeraża – na zakończenie mówi gospodyni.