Jednym z ważniejszych w ostatnim czasie tematów są rosnące ceny mleka przerzutowego. Niejednokrotnie przekraczają one barierę 2 zł, tak było w ubiegłym tygodniu. Rozpatrując to w kontekście wyłącznie rynku krajowego, mamy prawo wyrażać zdumienie, bowiem ceny mleka w skupie pozostają na poziomie ok. 1,56 zł netto za litr.
Produkcja mleka w Polsce, pomimo niższej niż w latach ubiegłych dynamiki, nadal utrzymuje się w trendzie wzrostowym. Teoretycznie ceny mleka przerzutowego powinny być odzwierciedleniem ceny rynkowej surowca w naszym kraju. W praktyce jednak odnoszą się do sytuacji obejmującej szersze grono państw. W szczególności tej u naszych najbliższych sąsiadów. W niektórych z nich mleka do przerobu jest coraz mniej.
Wzrost tych cen sprzyja natomiast zaostrzającej się rywalizacji o surowiec. W znacznym stopniu wynika to z tego, że skup mleka rośnie wolniej niż moce produkcyjne w wielu krajowych i nie tylko przetwórniach.
Ogółem w krajach Unii Europejskiej do przemysłu dostarcza się rocznie ponad 140 miliardów litrów mleka. Za 70% tych dostaw odpowiadają liderzy, tj. Niemcy, Francja, Polska, Holandia, Włochy oraz Hiszpania. Właśnie w przypadku Niemiec i Francji odnotowano istotny, bo 3–4-procentowy spadek produkcji w ostatnich 3 miesiącach. W Polsce z kolei produkcja rośnie, co przy podobnych warunkach produkcji do niemieckich z jednej strony budzi zdziwienie, z drugiej wywiera presję na podwyżki cen mleka przerzutowego, a w późniejszym czasie na ceny w skupie.
Należy więc zadać sobie pytanie, dlaczego produkcja mleka w Polsce wciąż rośnie, a tam spada. Przyczyn należy szukać zarówno w czynnikach powszechnie znanych, jak deficyt ludzi do pracy, jak i tych często pomijanych. Zwróciłbym tu uwagę na rosnące koszty produkcji, ale też na potężne zobowiązania polskiego sektora rolnego wobec banków.
Galopujące koszty produkcji w synergii z zobowiązaniami prowadzą więc do decyzji o zwiększeniu dostaw, celem uzyskania tej samej kwoty rozporządzalnej. Zobowiązania w stosunku do banków, ale również Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa sprawiają, że producent nie ma wyjścia.
W przestrzeni publicznej, gospodarce, w tym rolnej, mamy powszechny deficyt rozwiązań i powszechną krytykę, która niczego dobrego nie wnosi.
Warto się jednak skupić na proponowanych rozwiązaniach, w tym na postawieniu wyraźnego akcentu na silną reprezentację branży przede wszystkim w rozmowach z handlem detalicznym.
Modele te są jednak znane, a z dużym sukcesem działają w Niemczech, gdzie ceny artykułów mleczarskich podlegają negocjacjom, w których uczestniczą mleczarnie, przedstawiciele rolników i sieci handlowe.
Ustalenia te odbywają się dwa razy w roku. W ich trakcie mleczarnie i producenci artykułów mleczarskich przedstawiają swoje propozycje cenowe. Na ich podstawie zawierane są umowy, które w zależności od sytuacji rynkowej podpisywane są na czas od czterech tygodni do dwunastu miesięcy. System ten pomaga uniknąć znaczących wahań sezonowych oraz tych nieregularnych, jak np. pandemia Covid 19, czy embargo rosyjskie.
Potrzebujemy więc rozwiązań zwiększających stabilność cen, ale i zwiększenia bezpieczeństwa rolników, którzy nie mogą sobie pozwolić na to, żeby ich odbiorca znalazł się w stanie upadłości.