Dzwonek Pierwszy miesiąc prenumeraty za 50% ceny Sprawdź

r e k l a m a

Partner serwisu

Leczę się lawendą z mojego ogrodu

Leczę się lawendą z mojego ogrodu
Data publikacji 02.11.2021r.

Nie każdy zielony zakątek, w którym rosną rośliny lecznicze czy jadalne, musi być ogródkiem ziołowym. Taki ogród może mieć bardziej elegancki charakter, jak chociażby zielona przystań Agnieszki Gogolińskiej ze Skomlina w powiecie wieluńskim. Jej ogród to kolejne wyróżnienie w naszym konkursie „Zielony zakątek”.

łódzkie

Agnieszka i Krzysztof Gogolińscy wybudowali się sześć lat temu na działce, na której stoi piękny stary dom, w którym wychowała się Agnieszka. Ogród powstawał równolegle z domem. Krzysztof mówi, że zaczęło się od przeorania ziemi.

– Teściowa sugerowała, żeby sadzić ziemniaki. A ja zawsze chciałam mieć swój ogród. Myślałam nawet o wynajęciu firmy, która zakłada ogrody. Jednak to było za drogie. Kupiliśmy najpierw kostkę, kamienie, a potem zaczęło mnie to wkręcać. Zaczęłam podglądać Instagram, Pinterest, potem kupować rośliny na znanym serwisie aukcyjnym – opowiada Agnieszka.

Zaczęli od iglaków, potem przyszła kolej na byliny. Agnieszka ma słabość do irysów.

– Irysy są jadalne. Ich suszone kwiaty służą do leczenia kaszlu, bólu gardła, a kłącze działa na biegunki i bóle brzucha. Tu mam irysa syberyjskiego, a tu ten zwykły. A tu jest perowskia, czyli szałwia rosyjska. W Tybecie, Pakistanie używa się jej kwiatów na biegunkę. A liście podobno palą tam, jak u nas tytoń – opowiada skomlińska ogrodniczka.

Idziemy przez ogród, w którym rosną m.in. funkia i bergenia. Liście tej pierwszej mogą być spożywane na surowo, w sałatkach albo gotowane. Można je dodawać do zup i kanapek. Bergenia stosowana jest w medycynie ludowej na zapalenie pęcherza i kłopoty z żołądkiem. Ale i do garbowania skór. Dalej są paprocie i tatarak, który zdobi brzegi oczka wodnego. Agnieszka wie, że leczy się nim ból zębów i zapalenie dziąseł. Tataraku jeszcze nie używała, za to lawendy, która olbrzymią, zjawiskową kępą rośnie przed domem, owszem. Ścięła i robiła z niej napar, który dodawała do kąpieli. Leczyła tak uszkodzenia skóry i zmiany skórne różnego rodzaju.

W ogrodzie funkcję rośliny ozdobnej pełni też szałwia. Uroku dodają różowo-fioletowe przetaczniki, w tym srebrny. Gospodyni wie, że jego ziele działa wykrztuśnie.

– A tu oleander. A słyszała pani, co się z nich robiło? To roślina piękna, ale trująca. Podobno kiedyś herbatkami z ich kwiatów podtruwało się wrogów. A ten wielki krzew to szkarłatka chińska. Słyszałam, że sokiem z owoców zaprawia się wino, żeby miało lepszą barwę. To roślina zasadniczo na surowo trująca, ale z niektórych odmian produkuje się preparaty rozkurczowe i wykrztuśne, a młode pędy są jadalne po ugotowaniu – wyjaśnia Agnieszka.

W ogrodzie rosną barwinek, który obniża ciś­nienie, kapusta ozdobna, malownicza trytoma groniasta, róża, bukszpan, a za oczkiem, wkomponowując się w sielankowy widok, uplasował się warzywnik, który wnosi do „obrazka” plamy zieleni we wszystkich odcieniach. Rosną tam por, sałata, marchew, pietruszka i czosnek. Agnieszka uprawia tam też lubczyk, miętę, melisę.

Po ogrodzie biegają owczarek niemiecki, kot i nawet królik Karmel, który regularnie wychodzi na spacery, ale nigdy nie pozwoli sobie opuścić gospodarstwa. A my siadamy do herbaty z mięty, do której gospodyni podaje miód z lokalnej pasieki.

Karolina Kasperek

r e k l a m a

r e k l a m a

Zobacz także

r e k l a m a