Dzwonek Pierwszy miesiąc prenumeraty za 50% ceny Sprawdź

r e k l a m a

Partner serwisu

Z amerykańskiego Kansas na mazurskie łąki

Data publikacji 02.11.2021r.

Robert Bernatowicz uprawia we wsi Jabłońskie (gm. Gołdap) niespełna 40 hektarów użytków zielonych. Z całego areału pozyskuje siano, które formuje w kostki, pakuje i wysyła do osób utrzymujących takie zwierzęta jak króliki, szynszyle czy świnki morskie. Na brak zbytu nie narzeka, bo susz sprzedaje nie tylko w Polsce, ale i za granicą m.in. w Niemczech, Holandii oraz na Węgrzech. Jak mówi, dotychczas sporym wyzwaniem był "finał sianokosów", czyli prasowanie siana. Wiązało się to głównie z ręcznym ładowaniem kostek na przyczepy, a potem przeładowaniem ich do magazynu. Wszystko zmieniło się w tym roku w maju, gdy do gospodarstwa trafiła amerykańska prasa Massey Ferguson 1840 – pierwsza tego typu w Polsce.

warmińsko-mazurskie

W swoim mazurskim debiucie w 2021 r. prasa MF zrobiła ok. 10 000 kostek. Siano zbierała błyskawicznie, bo przy pierwszym pokosie, w szczycie wydajności, była w stanie sprasować do 14 ton na godzinę. To dwa razy więcej w porównaniu do prasy kostkującej Claas Markant 65, która przez dziesięć lat mierzyła się z tym zadaniem w gospodarstwie.

– Claas Markant jest z 1995 roku. Musiałem ją czymś zastąpić bo była już mocno wypracowana i z każdym kolejnym rokiem ryzyko jej awarii było coraz większe, a przestój mógłby przynieść ogromne straty. Aby pasza miała wysoką jakość, trzeba ją sprawnie zebrać w optymalnym terminie. Gdy zacząłem rozglądać się za nowym sprzętem pojawiła się bariera, bo mało który producent oferuje dzisiaj prasy do małej kostki – opowiada Robert Bernatowicz. – Takie maszyny produkuje np. New Holland, ale sprzedaje je tylko w wybranych krajach Unii Europejskiej. Niestety, w Polsce nie są oferowane. Claas również wznawia produkcję tych pras, ale te maszyny nie są oferowane w UE, tylko w Indiach czy krajach Europy Wschodniej np. w Rosji. Co prawda na rynku są dostępne maszyny polskiej produkcji, tyle że mają większy przekrój komory prasowania, formują więc większe gabarytowo kostki, które nie pasują do mojego systemu dystrybucji. Dlatego finalnie wybór padł na amerykańskiego Massey'a Fergusona. Maszynę sprowadziła do kraju firma Sarna Agro, która jest autoryzowanym dealerem MF-a.

r e k l a m a

Amerykańska prasa z niemieckimi aparatami

Massey Ferguson 1840 jest produkowany w fabryce Hesston w amerykańskim stanie Kansas. Konstrukcyjnie różni się od pras kostkujących produkowanych w Europie. Pokos pobiera centralnie (identycznie jak przy prasach zwijających czy maszynach do dużej kostki), co – jak podkreśla użytkownik – jest zaletą, bo taką maszynę łatwiej prowadzi się po łące, w porównaniu do pras z bocznym podbieraczem. MF posiada podbieracz o szerokości 1,9 metra, choć w praktyce formowany przez zgrabiarkę pokos ma nie więcej niż półtora metra. Po pobraniu go z łąki jest zwężany do 45 centymetrów, bo taką szerokość ma komora prasowania. Siano jest podawane do komory z wykorzystaniem jednobelkowego ładowacza, w sąsiedztwie którego pracują przenośniki ślimakowe, przesuwające materiał ze skrajnych części podbieracza. W komorze każdorazowa porcja materiału jest coraz silniej dociskana tłokiem do poprzednio ściśniętej. Tłok wykonuje ponad półmetrowe skoki z częstotliwością 100 uderzeń na minutę. Zagęszczenie materiału zachodzi dopóty, dopóki nie zostanie pokonany opór przesunięcia całego bloku w komorze. Opór stawiają szyny naciskowe, gdzie górna jest dociskana siłownikiem hydraulicznym. Uformowane bele są obwiązywane sznurkiem podawanym z dwóch aparatów. Ich producentem jest niemiecki Rasspe. Aparaty są stale przedmuchiwane powietrzem wytworzonym przez elektrycznie napędzany wentylator. Są też centralnie smarowane.

– Prasa MF-a błyskawicznie zbiera siano. Ponad dwa razy szybciej niż leciwy Claas Markant. Mimo, że w szczycie pracy uzyskałem wydajność dochodzącą do ok. 13-14 ton siana na godzinę, to jest jeszcze rezerwa. Słyszałem, że w USA podczas testów taka maszyna zbierała nawet ponad 16 ton siana na godzinę – podkreśla Robert Bernatowicz dodając, że przeciętnie MF-em można w godzinę sprasować siano z powierzchni 3 hektarów.

– Czy kiedykolwiek maszyna została zapchana? – dopytujemy.

– Taka sytuacja się zdarzyła, gdy ponownie był pobierany materiał z niezwiązanej kostki lub w przypadku, gdy na uwrociach trafiały się "splecione warkocze" siana. Ale bardzo szybko maszynę udawało się udrożnić, w czym pomocna była funkcja otwieranej podłogi. Zapchaniu prasy przeciwdziała też sprzęgło zabezpieczające, którego nie posiadał Claas – odpowiada właściciel maszyny. – Takie sytuacje miały miejsce może ze 3–4 razy w całym roku, a ilość niezwiązanych kostek szacuję na 1-2 na 500 sztuk.

Z duńskimi przyczepami

Prasę MF-a wyróżnia to, że ma niewielkie zapotrzebowanie na moc, bo producent rekomenduje do współpracy traktor dysponujący na WOM-ie mocą 50 koni. W gospodarstwie Roberta Bernatowicza z maszyną jeździ 95-konny Massey Ferguson 5609 Dyna-4. Traktor porusza się po łące z prędkością od 5 do 7 km/h spalając w godzinę w granicach 10–12 litrów paliwa. Ciąga nie tylko prasę, ale też podczepioną do niej specjalną przyczepę, na którą ładowane są kostki siana. Rolnik posiada dwie tego typu przyczepy, które sprowadził z Danii. Ze względu na duże odległości do łąk, obie są wykorzystywane. Ich producentem jest duńska firma He-Va. Każda ma po 4 metry wysokości. Na większą można załadować do 200 kostek. Na mniejszą wchodzi ok. 120–140 sztuk.

– Zanim kupiłem prasę MF-a i przyczepy, zbiór siana był gigantycznym wyzwaniem logistycznym. Przy zbiorze pracowało nawet do 20 osób, które dziennie przerzucały po 1200–1500 kostek. Teraz – jak mówi rolnik – ze zbiorem radzi sobie 6–7 osób, bo ilość zadań wykonywanych ręcznie została ograniczona do minimum. To ważne, bo jedna kostka siana, która ma 45 cm szerokości, 35 cm wysokości i mierzy 70–80 cm długości, waży w granicach 17–20 kg. Podobnej wielkości kostki z Claasa ważyły 13–15 kg. Oprócz samego zbioru siana z łąki, udało się też zmechanizować przeładunek kostek do magazynu. To zadanie wykonuje przenośnik Carrier tureckiej firmy Celikel, który jest napędzany Ursusem C-360. Dodam, że część ze sprasowanych w tym roku kostek (ok. 1000 szt.) stanowi słoma z okolicznych gospodarstw, która jest wykorzystywana do spalania w piecu i ogrzewania domów. Reasumując: z pierwszego sezonu jestem bardzo zadowolony, a prasę poleciłbym w szczególności gospodarstwom utrzymującym konie, które szukają dobrego sposobu na pozyskanie dobrej jakości siana, wolnego od zanieczyszczeń i pyłu – co ma szczególne znaczenie przy ich karmieniu.

Przemysław Staniszewski

r e k l a m a

r e k l a m a

Zobacz także

r e k l a m a