Dzwonek Pierwszy miesiąc prenumeraty za 50% ceny Sprawdź

r e k l a m a

Partner serwisu

Miała być nowa obora, jest drożyzna i obawy

Data publikacji 10.11.2021r.

Jeszcze wiosną tego roku Sylwia i Patryk Dzierzęccy mieli plan budowy nowej obory. Szybko został on jednak zweryfikowany przez szalejące ceny materiałów budowlanych oraz drastyczne wzrosty cen środków produkcji. – Jak w takich warunkach inwestować? Jak znaleźć motywację do pracy, kiedy w kieszeni coraz mniej pozostaje? – retorycznie pytał Patryk Dzierzęcki.

mazowieckie

– Środki produkcji drożeją z tygodnia na tydzień, jednym słowem robi się tragedia. W mojej opinii, jak tak dalej będzie, niewielu pozostanie producentów mleka. Już dziś – co widzimy chociażby w naszych okolicach – upadają rodzinne, mleczne gospodarstwa. Czasy tak bardzo się zmieniły, że nie wiadomo, w jakim kierunku będzie szedł rynek mleka – stwierdził hodowca, który niedawno przejął po rodzicach praktycznie całe gospodarstwo wraz z mlecznym stadem liczącym 68 krów. – Kiedy tata budował oborę, miał tylko 18 krów, wówczas wydawała się więc bardzo duża.

Nowa obora to nie tylko marzenie następców, ale konieczność. Po 16 latach użytkowania obecny budynek jest mocno wysłużony. Ponadto, gospodarstwo Dzierzęckich położone jest w samych Chorzelach. Działka siedliskowa jest wąska, a wokół bliskie sąsiedztwa, co stanowi dodatkowe ograniczenia. Tak więc w obecnych realiach, perspektyw na rozwój produkcji mleka w tym miejscu nie ma.

Patryk Dzierzęcki postanowił jednak działać i nadzieją na nową oborę stał się zakup sąsiadujących z siedliskiem terenów. Kiedy już tak bardzo realna stała się możliwość budowy, nadeszło „cenowe tornado” i plany schowane zostały do szuflady. Nie oznacza to jednak, że w gospodarstwie wstrzymano wszystkie inwestycje. Nie tak dawno wybudowano np. halę magazynową, a kiedy na początku października br. odwiedziliśmy gospodarstwo w Chorzelach zakończony został pierwszy etap przebudowy hali udojowej.

– Marzyło nam się także „wyprowadzenie” dojarni z obory i zlokalizowanie jej w odrębnym pomieszczeniu, co dałoby możliwość powiększenia instalacji. Ta, w obecnym kształcie liczy zaledwie 6 stanowisk udojowych, a dój wykonywany przez 3 osoby zajmuje nam ok. 3 godzin. Niestety, takie rozwiązanie nie jest możliwie, bo działka jest za wąska. Tak więc jedyne co na razie mogliśmy zrobić to poszerzyć nieco stanowiska udojowe. Krowy mleczne są bowiem coraz większe i doszliśmy do momentu, w którym z trudem się w nich mieściły – wyjaśniał
Patryk Dzierzęcki.

W bezuwięziowej oborze znajduje się zaledwie 36 legowisk. Mleczne stado liczy zaś 68 sztuk. Taki stan najlepiej obrazuje, że w kwestii pogłowia gospodarstwo doszło praktycznie do ściany. Zminimalizowaniu efektów zbyt dużej obsady zwierząt służy ich pastwiskowanie oraz wygospodarowanie miejsca w siedlisku, przeznaczonego na okólnik.

Legowiska wyłożone są matami i dodatkowo ścielone słomą. Ponadto posadzka korytarzy spacerowych (które również są płytko ścielone) jest bardzo dokładnie ponacinana, co zapobiega ślizganiu się zwierząt.

– Kiedyś stosowaliśmy frezowanie posadzki, jednak – w mojej opinii – zdecydowanie lepszym sposobem jest jej nacinanie. Owszem, koszty takiej metody są co prawda dwa razy większe, ale nacinanie jest trwalsze i skuteczniej chroni przed urazami mechanicznymi – stwierdził hodowca.

Od 13 lat pan Patryk sam inseminuje stado. Jak mówi, stara się dobierać do rozrodu rozpłodniki z górnej półki. Stado jest pod oceną użytkowości mlecznej, a jego wydajność sięga 8 tys. kg mleka od sztuki.

– Wydajność nieco odpuściłem, a to głównie ze względu na fakt, iż nie mamy dobrych gleb, na których można byłoby uprawiać lucernę. Na torfowych glebach, a takimi dysponujemy, trudno jest uzyskać wysokiej jakości pasze objętościowe. A dziś, zastępowanie białka z pasz objętościowych śrutą sojową czy rzepakową, przy ich obecnych cenach byłoby nonsensem – twierdzi gospodarz.

W stadzie, obok hf-ów są też mieszańce z innymi mlecznymi rasami (głównie montbeliarde) i jak twierdzi hodowca, pozyskane w ten sposób potomstwo jest nie tylko zdrowsze, ale i wydajniejsze. W ostatnim czasie do krzyżowań wykorzystywana jest też rasa norweska czerwona, jak również simentalska.

Od wielu lat TMR sporządzany jest w wozie paszowym Sano, o pojemności 10 m3. Mieszanina zbilansowana jest na produkcję 24 litrów mleka. Sztuki wydajniejsze otrzymują podczas doju na hali odpowiednią do ich produkcyjności ilość paszy treściwej, którą pan Patryk wykonuje w mobilnej mieszalni na bazie własnych zbóż. A tych w gospodarstwie nie brakuje.

Beata Dąbrowska

r e k l a m a

r e k l a m a

Zobacz także

r e k l a m a