W ubiegłym tygodniu cena mleka przerzutowego o zawartości tłuszczu 4,0% w niektórych regionach Polski przekroczyła 2,35 zł netto za litr.
Już we wrześniu średnia cena mleka w skupie osiągnęła poziom o 15% wyższy niż średnia pięcioletnia, a końca tych wzrostów nie widać. Trend ma bowiem wciąż wzrostowy charakter i nie ma obiektywnych przesłanek skłaniających do jego przełamania.
Wzrost kosztów zakupu surowca oznacza dla przetwórni konieczność dostosowania polityki sprzedaży do wciąż zmieniających się warunków rynkowych. Zejście z tego kursu wiązać się będzie z ryzykiem utraty płynności finansowej. Mleczarnie aktualnie znajdują się wciąż w trudnej sytuacji, czego nie ułatwia rosnąca presja rolników, a także naciski ze strony rosnącego w siłę, zorganizowanego handlu detalicznego.
Wciąż zmieniające się warunki, rosnąca niepewność, skłaniają do refleksji nad dłuższą perspektywą czasową, a ta, z oczywistych względów, musi objąć również rynek światowy.
Unia Europejska, o czym powszechnie wiadomo, przymierza się do wdrażania strategii Zielonego Ładu, która może prowadzić do ograniczenia produkcji, a w niektórych obszarach Europy nawet do jej nieopłacalności.
Osiągnięcie przewagi konkurencyjnej wiąże się z koniecznością zapewnienia dużej skali produkcji przy zachowaniu możliwie niskich jej kosztów, a to w dalszej perspektywie ZŁ może się okazać trudne w realizacji.
Ponadto spadek wydajności prowadzi do zmniejszenia podaży surowca, a to w dalszej kolejności oznacza kolejne wzrosty jego cen.
Zachwianie podstawowych praw wolnego rynku, czyli uniemożliwienie realizowania taniej produkcji przemysłowej na rynek światowy, wiązać się będzie z koniecznością zaangażowania kolejnych transz budżetowych pieniędzy, by pozwolić przetrwać zarówno rolnikom, jak i przetwórcom.
Niestety, wiąże się to z ryzykiem pogorszenia relacji handlowych pomiędzy dostawcami a podmiotami skupującymi i handlem.
Unia Europejska, która obecnie jest dominującym na świecie producentem odtłuszczonego mleka w proszku już wkrótce może stracić argumenty do utrzymania tej pozycji. Świat pełen jest wielkich dysproporcji materialnych, z wciąż powszechnym głodem i spełnianie już mocno wyśrubowanych norm unijnych w tamtych obszarach wydaje się być niedorzeczne.
Afryka, Chiny i inne ludne obszary świata interesują się produktem tanim, masowym i spełniającym podstawowe normy sanitarne. Rynek zbytu nie cierpi próżni, a chętnych do jej zapełnienia nie brakuje. Nowa Zelandia ma spore szanse na zapełnienie tej luki.
Obserwując sytuację w Chinach, gdzie produkcja mleka zanotuje kolejny wzrost w 2022 roku, należy zacząć się poważnie obawiać, czy faktycznie to mocarstwo nie osiągnie samowystarczalności już w 2030 roku.
Póki co prognozuje się, że import mleka w Chinach w 2022 roku wzrośnie o 7 procent do 1,5 miliona ton w wyniku rosnącego popytu mleka UHT, które dominuje na rynku importowanego mleka płynnego.
Według bieżących analiz, w 2022 roku import odtłuszczonego mleka w proszku w Chinach wzrośnie wobec roku poprzedniego o 8%, a to oznacza konieczność dostawy do Chin aż 520 tysięcy ton surowca.
W tym samym okresie jego produkcja na tamtejszym rynku wzrośnie do 24 tysięcy ton, co wiąże się ze wzrostem ilości produkowanego sera, gdzie OMP jest produktem odpadowym.
Eksport produktów paszowych, tj. serwatki oraz jej pochodnych, w przyszłym roku zanotuje za to spadek wobec 2021 roku.
Spadek zainteresowania serwatką w 2022 roku wynikać ma ze spodziewanej niższej liczby urodzeń pogłowia świń oraz ryzyka utrzymania niskich cen wieprzowiny.
Rodzimy rynek rolny czeka w nadchodzących miesiącach przynajmniej refleksja nad koniecznością wspólnego budowania strategii eksportowych, porozumienia oraz budowania świadomości, która jest niezbędna do poprawy trudnych relacji, w jakich się znalazły mleczarnie ze swoimi właścicielami, tj. dostawcami mleka.