W poprzednim, jak i bieżącym miesiącu obserwowaliśmy dalsze wzrosty cen większości artykułów mleczarskich na świecie i w Europie. Przekroczyły one już rekordowe poziomy, które odnotowano 7 lat temu.
Przekroczone rekordowe pułapy cen surowców oraz półsurowców w transakcjach spotowych sprawiły, że produkcja masowa, w tym zapasy mleka w proszku oraz masła w blokach, zostały już wyprzedane do końca bieżącego roku.
Dynamika zmian, wciąż zachodzące zmiany na arenie międzynarodowej skłaniają do refleksji nad potrzebą ich śledzenia i natychmiastowego znalezienia rozwiązania dla rodzimego sektora mleczarskiego.
Z tego powodu warto się przyjrzeć nowym koncepcjom usprawnienia jego działania, a w szczególności, gdy Narodowy Holding Spożywczy (NHS) staje się rzeczywistością.
Obecnie wartość rynku handlu detalicznego produktów szybko zbywalnych (ang. Fast Moving Consumer Goods, FMCG) w Polsce szacuje się na około 260 mld zł. Udział w tym mają zarówno sklepy tradycyjne, niezrzeszone w 46%, jak i sieci handlowe, osiągając poziom około 54% udziału w rynku.
W ubiegłym roku sieci handlowe wygenerowały przychody około 140,4 mld zł, a sklepy tradycyjne ok. 120 mld zł.
Dominacja sieci handlowych prowadzi do coraz trudniejszej sytuacji zarówno rolników, jak i przetwórców. Potrzebny zatem jest podmiot, który będzie tworzyć dla tej zorganizowanej siły kontrę, budując tym samym mocniejszą pozycję polskiego sektora spożywczego.
W naszym interesie jest powstanie silnego holdingu rolno-spożywczego. Jednym z kluczowych działań, które ma podjąć NHS jest umożliwienie polskim rolnikom, przetwórcom oraz producentom wejście na te rynki, na których nie jesteśmy dziś obecni.
NHS skupiał będzie wyłącznie podmioty państwowe, a jak wiadomo, ostatnią ostoją w pełni państwowego kapitału była, nieistniejąca już, Mleczarnia Naramowice. Jakie więc znaczenie może mieć wspomniany holding dla branży mleczarskiej i czy okaże się sukcesem?
Z całą pewnością sukces tego przedsięwzięcia zależeć będzie od sposobu realizacji założonych działań oraz samego zarządzania tym dużym projektem. Jeśli decydenci będą unikać upolitycznienia, a do zarządzania wykorzystywać kompetentnych praktyków, to istnieje nadzieja na to, żeby tworzyć kontr-
ofensywę do coraz bardziej zorganizowanego i doskonale zarządzanego handlu detalicznego w Polsce.
Co my, jako branża, a w szczególności rolnicy, producenci możemy w tym temacie zrobić? Na pewno warto rozważyć, czy nie wykorzystać tego pomysłu jako integratora sektorowego, jednak mając na uwadze rzeczywiste potrzeby rynku i wyzwania na arenie międzynarodowej, a nie potrzebę budowania zcentralizowanego, politycznie zarządzanego tworu, który na domiar złego nie byłby poddany jakiejkolwiek społecznej kontroli i weryfikacji wyników swoich działań.
Z pewnością krajowemu środowisku rolniczemu potrzebna jest dalsza integracja, a ta postępuje powoli, bowiem nie wszyscy rolnicy mają potrzebę współdziałania w ramach grup producentów rolnych.
Niestety, działający w pojedynkę indywidualni producenci rolni nierzadko stoją na straconej pozycji w negocjacjach z znacznie silniejszym otoczeniem handlowo-produkcyjnym.
W obecnych realiach gospodarczych, mimo trwającej koniunktury na rynku mleka, problemem nie jest wyprodukowanie, ale znalezienie stałych odbiorców, którzy zapewnią odpowiednią zapłatę. Producenci mleka oczekują efektywnego, wieloletniego planu, gdyż w takim okresie amortyzowane są, podjęte przez nich, nakłady inwestycyjne.
Własne organizacje gospodarcze takie, jak grupy producenckie sprawiają, że zyski, jakie powstają w obrocie produktami rolnymi i środkami do produkcji, pozostają w dyspozycji rolników i służą rozwojowi ich gospodarstw. Tak przynajmniej dzieje się w Niemczech czy Francji, gdzie idea zrzeszania się jest bardzo popularna i wpływa znacząco na poprawę efektywności gospodarowania, w tym obniżania kosztów produkcji mleka.