Dzwonek Pierwszy miesiąc prenumeraty za 50% ceny Sprawdź

r e k l a m a

Partner serwisu

Nie czas na inwestowanie

Data publikacji 24.11.2021r.

Od dekady w gospodarstwie państwa Kozickich w produkcję mleka intensywnie inwestowano. Obecnie nawet się o tym nie myśli. Wysokie ceny środków produkcji i związane z nimi obawy, skutecznie „podcinają skrzydła” nie tylko do jakichkolwiek przedsięwzięć, ale nawet do ich planowania. I tak – niestety – jest w większości odwiedzanych przez nas mlecznych gospodarstw.

mazowieckie

Ubolewają producenci mleka, ubolewają także przetwórcy. Bo dobre ceny mleka w skupie nie nadążają za wzrostem cen i galopującą inflacją.

– Musimy dostosować się do rynkowych realiów i tak zarządzać gospodarstwem, by udało się związać koniec z końcem – mówi Marcin Kozicki, który jeszcze wspólnie z rodzicami: Krystyną i Markiem Kozickimi prowadzi rodzinne gospodarstwo wyspecjalizowane w produkcji mleka.

Początek tej specjalizacji miał miejsce dokładnie dekadę temu, kiedy to w gospodarstwie wyrosła duża, wolnostanowiskowa obora przeznaczona dla 102 DJP i która – oczywiście – posiada pełną obsadę (całe pogłowie bydła liczy ok. 160 sztuk).

Gospodarze zdecydowali się na rusztowy system utrzymania zwierząt odpoczywających w boksach legowiskowych wyłożonych wygodnymi materacami. Dla poprawy komfortu i zdrowia krów legowiska dodatkowo dościelane są nietypowym materiałem, jakim jest owsiana łuska.

– Rozwiązanie to stosujemy od około sześciu miesięcy – poinformował Marcin Kozicki. – Wcześniej, w tym celu wykorzystywaliśmy słomianą sieczkę. To wymagało większego nakładu pracy związanego z cięciem dużych ilości słomy oraz dużej dbałości o to, by była sucha. Łuska to gotowy materiał, którego koszt zakupu nie jest wysoki, a efekty stosowania są naprawdę doskonałe.

Jak poinformował pan Marcin, ścielenie legowisk odbywa się dwa razy dziennie, a dodatkowa ściółka bardzo dobrze osusza miejsce odpoczynku i skórę zwierząt. Stosowanie łuski nie stanowi także żadnego problemu technicznego.

– W naszej oborze za usuwanie odchodów odpowiedzialny jest robot Discovery firmy Lely, który pracuje zupełnie bezproblemowo. Łuski są na tyle małe, że przelatują przez szczeliny posadzki do kanału gnojowego, nie tworząc żadnych zastoin – dodał hodowca.

Kolejnym elementem komfortu utrzymywanego tutaj stada jest możliwość korzystania z wybiegu zlokalizowanego tuż przy
oborze.

– Jedyne nad czym nieco ubolewamy to fakt, że obora jest za niska. Jej wysokość w kalenicy wynosi tylko 6,5 metra, ale kiedyś tak właśnie budowano. Gdyby budynek był wyższy, z pewnością panowałby w nim zdecydowanie lepszy mikroklimat – stwierdził Marcin Kozicki.

Dojarnię wyposażono w halę udojową firmy GEA, rybia ość 2x5 stanowisk. Dój stada zajmuje od 1,5 do 2 godzin i zwykle prowadzony jest przez dwie osoby.

Stado składające się wyłącznie z krów rasy hf, objęte jest oceną użytkowości mlecznej, a jego wydajność za ubiegły rok wyniosła 9350 kg mleka od sztuki. Do sporządzania TMR-u hodowcy wykorzystują wóz paszowy Sqariboldi o pojemności 11 metrów sześciennych. Trafiająca na stół paszowy dawka zbilansowana jest na produkcję 30 litrów mleka. Sztuki wydajniejsze pobierają dodatkową ilość mieszanki treściwej ze stacji. Trafiająca do niej mieszanka wykonywana jest w gospodarstwie usługowo przez mobilną mieszalnię pasz. W jej skład wchodzi przede wszystkim ziarno jęczmienia, wysłodki buraczane oraz ziarno kukurydzy.

– Kupowanie, szczególnie przy obecnych cenach gotowej, pełnoporcjowej mieszanki treściwej to w mojej opinii zupełnie nieopłacalne rozwiązanie. Ponadto, sporządzając pasze bezpośrednio w gospodarstwie dokładnie wiemy co jedzą nasze krowy – zaznaczył Marcin Kozicki dodając, iż w żywieniu krów laktacyjnych stosuje również melasę, którą 3–4 razy dziennie polewa paszę, dzięki czemu zachęca zwierzęta do jej pobierania.

W oborze pod drugiej stronie korytarza paszowego zaplanowano także kojce dla młodzieży. Jak się okazało, od pewnego czasu przestały one już mieścić urodzone w gospodarstwie cieliczki. Jak wyjaśnił nam pan Marcin, wszystko się zmieniło odkąd w rozrodzie stada zaczęto wykorzystywać nasienie seksowane.

– Od tego czasu skończył się dla nas problem zbyt dużej ilości urodzonych buhajków i braku jałówek na remont stada. Ale… Pojawił się za to nowy – brak miejsca na zwiększające się pogłowie żeńskiej młodzieży, która utrzymywana jest także w starym, oborowym budynku. Niemniej, jak mówi powiedzenie, od przybytku głowa nie boli i cieszy nas perspektywa możliwości sprzedaży cielnych jałowic, bo to dodatkowy dochód z produkcji mleka.

Jednymi z ostatnich zrealizowanych w gospodarstwie inwestycji, które mieliśmy okazję zobaczyć były przejazdowe silosy na kukurydzę oraz wybudowany dwa lata temu obszerny, o lekkiej konstrukcji magazyn. W nim przechowywane są m.in. pasze oraz łuski do ścielenia.

– I na tym – jak na razie – inwestycje w naszym gospodarstwie się skończyły. Chociaż potrzeb nie brakuje, to nadeszły tak ciężkie czasy, że plany trzeba głęboko schować – stwierdził na koniec Marcin Kozicki.

Beata Dąbrowska

r e k l a m a

r e k l a m a

Zobacz także

r e k l a m a