łódzkie
Wilkowice leżą na krańcach powiatu rawskiego, przy granicy ze skierniewickim. Janka mówi, że są taką trochę zapomnianą wioską, z gorszą infrastrukturą drogową, z poczuciem zaniedbania. Ale 25 lat temu wydarzył się cud – w Wilkowicach powstał Ludowy Zespół Obrzędowy Wilkowianie.
– Coś się zaczęło dziać. Zebrało się kilku chętnych, raczej dotąd niemuzykujących. Muzykantów ci u nas jak na lekarstwo. Ale zawzięli się i zaczęli w ostatki młodszym pokazywać, a starszym przypominać dawne obrzędy ludowe w starej, zimnej remizie w Wilkowicach. Władza spojrzała na nas bardziej przychylnym okiem. W remizie było tak zimno, że w 2006 roku wyprowadziliśmy się z tymi obrzędami na plenerową imprezę, żeby pokazywać obrzędy w naturze. Tak narodziło się Spotkanie Kapel i Zespołów Ludowych na Majówce w Wilkowicach. Pomagała nam gmina, sponsorzy, a impreza wkrótce tak się rozrosła, że została na stałe wpisana w kalendarz imprez w powiecie – opowiada Janka.
Lublin cały w różach
Zespołów w gminie przybyło i Wilkowice znów przestały być takie wyjątkowe. W 2008 roku Małgorzata Dudek, koleżanka Janki, działająca w Stowarzyszeniu Oświatowo-Edukacyjno-Wychowawczym SOWA, uczestniczyła w szkoleniu prowadzonym przez Wacława Idziaka, który wprowadzał do Polski ideę wiosek tematycznych. I wtedy po raz pierwszy padł pomysł stworzenia takiej wioski w Wilkowicach.
– Wymyśliliśmy róże. Ładne, pachnące. Etnograficznie należymy do historycznego Księstwa Łowickiego i nasz łowicki strój pełen jest róż. To w nim dominujący kwiat. Dostaliśmy dotację z konkursu „Moja wieś wizytówką gminy” w 2009 roku, kupiliśmy sadzonki róż i rozdaliśmy je mieszkańcom. A potem w 2011 roku udało się otrzymać trochę pieniędzy od sponsora i we współpracy z Instytutem Kwiaciarstwa w Skierniewicach obsadziliśmy skwer w centrum wsi. Jednak zima była ciężka i wszystkie róże nam wymarzły. Pomyśleliśmy, że skoro wieś tematyczna i mają do niej przyjeżdżać turyści, to trzeba ją posprzątać – wspomina Janka.
Pierwszą akcję pod hasłem „Czysta wieś naszą szansą” Janka z kilkoma znajomymi zorganizowała w 2009 roku. I wtedy okazało się, jakkolwiek to dziwnie brzmi, że potrafi robić róże.
– Kolega przyprowadził starego rdzewiejącego lublina. Mieliśmy tylko białą podszewkę i czarny flamaster. Napisaliśmy na tkaninie hasło, ale wyszło jakoś bardzo cmentarnie. Wnuczki miały dużo bibuły. Usiadłam do niej, zrobiłam metrowe róże z kwiatami o średnicy trzydziestu centymetrów i przykleiliśmy je do samochodu. Wyglądał zjawiskowo i spełnił swoją funkcję. Akcja się powiodła do tego stopnia, że w ciągu dwóch lat z okolicy zniknęły dwa dzikie wysypiska śmieci – mówi Janka.
Na wizytę szpiegowską
Różami udekorowała najbliższą majówkę we wsi. A potem przyszedł 2012 rok i Lokalna Grupa Działania „Kraina Rawki” w ramach projektu zorganizowała dla chętnych wiosek warsztaty przygotowujące do założenia wioski tematycznej. Janka ze znajomymi z Wilkowic i innych wsi w gminie jeździła na wizyty studyjne. Nazwała je szpiegowskimi. W projekcie Wilkowice zyskały logo i opracowały ofertę dla turystów. Znalazły się w niej obrzędy odgrywane przez zespół ludowy, warsztaty z wytwarzania róż z bibuły.
– Nie mamy jeszcze dopracowanych kulinariów, trochę musimy pomocować się z wymogami sanepidu. Ale we wsi obok koleżanka założyła niedawno ogród różany i szykuje się do przetwórstwa owoców róży i płatków kwiatów. Będziemy najprawdopodobniej dystrybuować te produkty. W mojej Zagrodzie Kwiatkowej oprócz warsztatów bibułkarskich realizuję też program edukacyjny „Kod kreskowy wsi”. Nie, nie chodzi tu o elektronikę ani kodowanie. Chodzi o opowieści o naszym pasiastym stroju ludowym i czego się można dowiedzieć, patrząc na niego. Mam w domu kolekcję strojów ludowych: paradnych, żałobnych, zimowych, letnich. Mają nawet po sto lat – mówi z dumą wilkowicka społeczniczka i dodaje, że w ofercie jest jeszcze pierzacka, czyli darcie pierza.
Jeśli ktoś chce znaleźć ofertę wsi, może zajrzeć na profil na Facebooku Wieś różana Wilkowice albo na stronę LGD Dolina Rawki. Jeśli zechcecie nauczyć się robić róże czy posłuchać o zjawiskowych kwiatowych czepcach łowiczanek, wystarczy że zadzwonicie do Janki. Wydarzenie z prezentacją obrzędów, orkiestrą na żywo, oglądaniem strojów i darciem pierza można zorganizować wręcz na zawołanie. Tylko czeka na telefon.
– Warunkiem jest jedynie, czy w danym terminie jest wolna sala w Izbie Tradycji Ludowej w centrum wsi w rozbudowanej w 2012 roku remizie. Tam zaprezentowaliśmy po raz pierwszy i wciąż prezentujemy nasze „Wesele w Wilkowicach”, w którym można między innymi zobaczyć, jak wygląda wielki łowicki kwiatowy czepiec w kształcie kielicha. O wilkowickim weselu przeczytacie w książce Danuty Dębskiej „Obrzęd tradycyjnego wesela w Wilkowicach” wydanej przez Urząd Gminy Rawa Mazowiecka – reklamuje Wieś Różaną Janka.
Właśnie w kolejnym projekcie kupili sadzonki, rozdali je mieszkańcom, a trzy tygodnie temu odbyło się wspólne sadzenie krzewów w miejscach publicznych Wilkowic. Choć róże potrafią kwitnąć i pod śniegiem, na rozpoczęcie sezonu trzeba będzie poczekać do czerwca. Wtedy starsze krzewy wypełnią wilkowickie powietrze słodkim zapachem. Warto pojechać do Wilkowic na różaną inhalację. Ale i przeszpiegi, by dowiedzieć się, jak można wykorzystać uśpiony potencjał wsi.
Karolina Kasperek