mazowieckie
Państwo Ostrowiccy pracują w przekazanej przez rodziców uwięziowej oborze. Nie jest łatwo, bowiem to starego typu, stropowy budynek, w którym utrzymują 50 krów mlecznych.
– I właśnie na utrzymaniu takiej wielkości pogłowia, ale coraz bardziej wydajnego, najbardziej nam zależy – stwierdziła na początku naszej wizyty Emilia Ostrowicka.
Stado objęte jest oceną użytkowości mlecznej od ponad 20 lat, którą rozpoczął i prowadził ojciec pana Mariusza. Niemniej, całkowite objęcie sterów przez następców zmieniło hodowlane i produkcyjne priorytety.
– Staramy się, by z roku na rok wydajność naszych krów rosła i jak na razie cel ten udaje nam się osiągać. Obecnie każda sztuka daje średnio w laktacji ponad 8000 kg mleka. Owszem, moglibyśmy postęp w tym zakresie przyspieszyć, ale większa mleczność oznacza wyższe koszty, dlatego też, często metodą prób i błędów, wydajność naszego stada zwiększamy, mając jednak na uwadze utrzymanie kosztów w ryzach – tłumaczyła pani Emila zaznaczając, że uzyskanie dobrych wyników produkcyjnych wymaga też wielu lat pracy.
Nie byłoby to oczywiście możliwie bez genetycznej poprawy utrzymywanych zwierząt, stąd też w rozrodzie stada państwo Ostrowiccy wykorzystują nasienie coraz lepszych rozpłodników z oferty PH Konrad oraz Mazowieckiego Centrum Hodowli i Rozrodu Zwierząt. Część sztuk inseminowana jest nasieniem buhajów rasy simentalskiej. W ten sposób – jak zgodnie przyznają rolnicy – uzyskują sztuki mieszańcowe, które (w porównaniu z czystym hf-em) są zdrowsze, odporniejsze, a cielęta pochodzące z takich krzyżowań zdecydowanie lepiej się odchowują. Wiele takich sztuk kierowana jest także do
opasu.
– Poza krowami mlecznymi utrzymujemy także 50 sztuk jałówek opasowych, które sprzedajemy w wadze 600–650 kg i które stanowią drugie źródło dochodu – informuje pan Mariusz dodając, iż opas jałowizny nie wymaga tak dużego nakładu pracy, jest łatwiejszy, bowiem jałówki praktycznie nie chorują i – co ważne – jest opłacalny.
Kolejnym, niezbędnym warunkiem wykorzystania potencjału produkcyjnego stada jest zapewnienie mu odpowiedniego żywienia. I te kwestię hodowcy starają się nieustannie doskonalić.
– Przede wszystkim zaczęliśmy od poprawy jakości produkowanych pasz. Wiele gruntów zostało przeoranych i do uprawy wprowadziliśmy chociażby szlachetne odmiany traw i ich mieszanki z lucerną i koniczyną – wymienia gospodarz. – Koniczynę, lucernę i trawy szlachetne przechowujemy na pryzmie, zielonkę zbieraną ze słabszych użytków torfowych konserwujemy w balotach i skarmiamy jest jałowizną.
Okres zimowy to w gospodarstwie państwa Ostrowickich czas zaplanowany na kolejną inwestycję, jaką będzie wymiana wozu paszowego na większy. Obecnie PMR sporządzany jest w wozie Sano o pojemności 7 m3 , który jest już zdecydowanie za mały. W wozie mieszana jest: kiszonka z kukurydzy, sianokiszonka, własna śruta zbożowa, CCM, młóto browarniane, witaminy, drożdże oraz dodatki buforujące. Sztuki wydajniejsze otrzymują indywidualnie z ręki dodatek pełnoporcjowej mieszanki Biofeed i Shaumann w kilku odpasach dziennie.
By jeszcze bardziej przyspieszyć postęp produkcyjny, swego czasu gospodarze zdecydowali się na zakup 8 krów i jałówek. Jak wspominają, inwestycja pochłonęła ok. 30 tysięcy złotych i – niestety nie była w pełni udana. Z zakupionych sztuk pozostały bowiem tylko dwie. Nauczeni doświadczeniem gospodarze postanowili, że zrobią co tylko możliwie, by bazować wyłącznie na własnych jałówkach i jak widać cel ten udaje się osiągać.
Jak większość hodowców bydła mlecznego tak i Ostrowiccy narzekają na rozród zwierząt.
– To nie jest łatwe zadanie, szczególnie w oborze uwięziowej – twierdzi pani Emilia. – I właśnie m.in. rozród, poprzez wydłużone laktacje spowalnia wzrost wydajności. Niestety, nasze zwierzęta nie mają możliwości ruchu, gdyby miały z pewnością byłoby lepiej ze skutecznym zacieleniem, lepsza byłaby ich kondycja i zdrowotność.
Emilia i Mariusz Ostrowiccy dużo w gospodarstwo inwestują. Na ile to tylko możliwie zwiększają jego areał, za którym idzie doskonalenie parku maszynowego. Unijne środki przeznaczone na lata 2014–2020 wykorzystali w maksymalnej wysokości dofinansowania. W ramach złożonego wówczas wniosku zakupiono m.in. przyczepę do zielonek, prasę czy kombinację siewną. Już z własnych środków zakupiony został m.in. kolejny i jakże potrzebny ciągnik. Hodowcom marzy się jeszcze nowy jałownik i jak przyznali, takowy na pewno za kilka lat powstanie.
– Nasze plany zakładają systematyczne zwiększanie gospodarstwa i produkcji mleka. To trudna i pracochłonna gałąź, jednak z samej tylko produkcji roślinnej – chociaż zdecydowanie łatwiejszej – nie uzyskalibyśmy takich dochodów jak z mleka, szczególnie, gdy współpracuje się z dobrym partnerem, jakim w naszym przypadku jest Polmlek – powiedzieli na zakończenie gospodarze.
r e k l a m a