Od tygodnia nowy wariant koronawirusa znów na językach. Nadano mu imię będące kolejną literą alfabetu greckiego. Omikron – bo tak brzmi nazwa – to odpowiednik naszego łacińskiego „o”. Co wiemy o nowym wariancie?
Jeszcze kilka dni temu uważano, że wariant po raz pierwszy pojawił się w Republice Południowej Afryki. Tam odnotowywano go najwięcej. Jednak właśnie pojawiły się informacje, że wcześniej, bo między 19 a 23 listopada, zidentyfikowano go w dwóch próbkach w Niderlandach. Wariant potwierdzono już także w Wielkiej Brytanii, Hongkongu, Botswanie, Izraelu. Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) uznała omikron za tzw. wariant niepokojący 26 listopada tego roku. Dlaczego? Zebrano dowody na to, że nowy wariant występuje w kilku mutacjach, które mogą mieć istotny wpływ na to, jak wirus się zachowuje, w tym na szybkość rozprzestrzeniania się czy natężenie objawów. Łączna liczba mutacji w tym wariancie to 50, w tym 26 jest dla niego unikalnych. A aż 30 znajduje się na trzech głównych odgałęzieniach białka kolca. A to właśnie białko kolca – S protein – decyduje o tym, jak sprawnie wirus wnika do komórek, ale też o tym, jak łatwo umyka on przeciwciałom. Naukowcy twierdzą, że w żadnym wcześniejszym wariancie nie widzieli aż tylu mutacji naraz. Jednocześnie zastanawiają się, czy te mutacje będą w stanie działać jako zespół. Mogą bowiem uczynić wirusa groźniejszym, ale mogą też się nawzajem znosić.
Jak czytamy na stronach WHO, wciąż nie wiadomo, czy nowy wariant przenosi się z człowieka na człowieka szybciej niż delta, którą być może wyprze. Co prawda, w RPA rośnie liczba ludzi, u których się go stwierdza, ale nie ma jeszcze dowodów, że to skutek większej transmisyjności wirusa.
Czy powoduje ciężki przebieg COVID-19? I tu nie ma jeszcze jednolitego stanowiska. Mówi się, że objawy nie pasują do dotychczas znanych, a zwłaszcza do wariantu delta. Lekarze z RPA sugerują, że nowy wariant może powodować łagodniejsze objawy, ale Światowa Organizacja Zdrowia twierdzi, że jest jeszcze za wcześnie, by o tym wyrokować i na potwierdzenie agresywności wariantu potrzeba nawet kilku tygodni. A na co skarżą się pacjenci w południowej Afryce? Przede wszystkim na bóle mięśni, drapanie w gardle i suchy kaszel. Większość z nich najpierw odczuwa potężne osłabienie. Doktor Angelique Coetzee, południowoafrykańska lekarka i przewodnicząca Południowoafrykańskiego Towarzystwa Medycznego, stwierdziła, że u pacjentów nie odnotowywano charakterystycznych dla wariantu alfa i występujących w wariancie delta utraty węchu i smaku czy też spadków saturacji, czyli wysycenia krwi tlenem. Jak sugeruje WHO, z uwagi na to, że dotychczas obecne warianty u osób najbardziej wrażliwych powodują konieczność hospitalizacji i duże ryzyko zgonu, należy zachowywać się bardzo ostrożnie także wobec zakażeń wariantem omikron.
Kto się łatwiej zarazi? Czy ci, którzy przeszli COVID-19 mogą być spokojni? WHO twierdzi, że niekoniecznie. Pierwsze dane mówią o tym, że tzw. ozdrowieńcy sprzed kilku – kilkunastu miesięcy mogą łatwo zakazić się omikronem. Ale tu też brakuje jeszcze informacji. Światowa Organizacja Zdrowia sprawdza też, w jakim stopniu podawane od roku szczepionki są w stanie chronić nas przed skutkami zakażenia nowym wariantem. Wychodzi z założenia jednak, że szczepienia wciąż chronią przed bardzo ciężkim przebiegiem choroby i zgonem.
Karolina Kasperek