– Przez tyle lat broniłem się przed tuczem kontraktowym. Myślałem, że w tej trudnej sytuacji z ASF-em, będzie jakaś konkretna pomoc rządu w celu ratowania polskiej hodowli świń. A tak naprawdę jest na odwrót, bo dziś przepisy sprzyjają tuczowi kontraktowemu. Np. przekazywałem synowi prosięta co 2 tygodnie, zgłaszając przemieszczenia zgodnie z przepisami i wszystko dobrze funkcjonowało. Niestety, teraz obowiązuje przepis, że wprowadzając prosięta do danej hodowli, przez następny miesiąc nie można sprzedawać świń jeśli się jest w czerwonej strefie, a my jesteśmy. Oznacza to, że teraz warchlaka muszę utrzymywać przez miesiąc, zanim trafi on do syna. To psuje nam cały cykl produkcyjny. Czy celowo, czy nie, sprzyja to tuczowi kontraktowemu, bo tam panuje zasada, że jednorazowo zasiedlana jest chlewnia, a następnie opróżniana po 2–3 miesiącach i od nowa. Ponadto zakłady mięsne są w rękach zagranicznych korporacji, co również sprzyja tuczowi kontraktowemu – stwierdził Waldemar Skuza.
Od dwóch lat Waldemar Skuza uprawia kukurydzę na ziarno, której areał systematycznie wzrasta. W poprzednim roku całość ziarna sprzedał, gdyż nie miał możliwości jego wysuszenia. Natomiast w tym roku zakupił suszarnię i ziarno wysuszył, a następnie będzie śrutował na paszę dla świń.
– Koszty suszenia ziarna kukurydzy są niestety bardzo wysokie co wynika z cen oleju opałowego. Ogólnie rolnictwo jest w ciężkiej sytuacji ze względu na bardzo wysokie koszty produkcji, a dopłaty wręcz się zmniejszają dla takich gospodarstw jak moje. Ponadto świadomość społeczna jest znikoma, na temat tego, że dopłaty nie są przysłowiową „manną z nieba” dla rolników, a rekompensatą za stosunkowo niski wzrost cen żywności. W innym przypadku konsument musiałby zapłacić znacznie wyższe ceny w sklepie – stwierdził Waldemar Skuza.
Dziś cena żywca wieprzowego w skupie wynosi 3,50 zł za kg i nie trzeba być dobrym z matematyki, aby wyliczyć, że rolnicy dopłacają do każdego odchowanego prosięcia, jak i każdego tucznika.
– Suche ziarno kukurydzy kosztuje już ponad 1000 zł za tonę, pszenżyto równe 1000 zł za tonę, doliczmy jeszcze dodatki paszowe, to tucznik w wadze 110 kg zjada paszę za kwotę 100 zł wyższą niż można za niego uzyskać. Do tego dochodzą jeszcze koszty wody, energii, usług weterynaryjnych i pracy – powiedział Waldemar Skuza dodając, że z racji niskich cen i krzywdzących przepisów zmniejszył liczebność loch z 60 do 30.
– Inny problem, jaki dotyczy nas rolników polega na tym, że aby się rozwijać korzystaliśmy z PROW-u, podpisując deklaracje co do dalszej działalności i nie możemy zlikwidować produkcji, nawet jeśli do niej dopłacamy. To też pokazuje, że dziś nie jest tak łatwo się przebranżowić, o czym nieraz mówią pewni politycy, a nie mają pojęcia o realiach – zakończył Waldemar Skuza.